[Czasami gry nienawidzą mnie] Syobon Action
![[Czasami gry nienawidzą mnie] Syobon Action](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/c3e54d54-b7eb-41d2-a112-fe102cd3b7cd.jpeg)
###
Piąta na zegarku, więc chyba udało mi się przetrwać kolejny grudniowy wieczór. Moje pecetowe Las Vegas nawet nie udaje, że mruga kolejnymi fantazyjnymi kolorami stron internetowych, bo już nie mam co odpalić. W grudniu internet jest tak parszywie nudny, że na poważnie rozważam emigrację do analogowego świata, który nigdy nie słyszał o czytnikach RSS-ów i Twitterach. Cholera, niech mnie ktoś uratuje, przecież teraz już mi się nawet spać nie opłaca.
Przeglądam listę bezsennych zielonych kropek na komunikatorze i bezczelnie zaczynam komuś zawracać głowę. Nad zegarkiem pojawia się okienko z klasycznym już “hej”. Uratowany!
“Właśnie skończyłem Syobon”, rzekł do mnie znajomy avatar. Nie wiedziałem, czy to kolejna przechwałka, do których już się przyzwyczaiłem, czy raczej poranne zwierzenia, ale na szczęście obyło się bez płaczu i samczego marudzenia. Syobon, okazuje się, to po prostu Mario, tyle że jeszcze bardziej japońskie. Tak japońskie, jak sprzedawanie używanych majtek i kosmiczne macki gwałcące nastolatki w tych mniej awangardowych hentaiach i eroge. Syobon to nowoczesna japońska tortura – coś, co sprawia, że biedny monitor przeżywa nagły, gwałtowny i bolesny romans z klawiaturą.
Po typowym “masz, zagraj” dostałem link do mediafire i po kilku sekundach stwierdziłem, że skądś to znam. Wygląda jak Mario, nawet układ planszy podobny, a i bloczki rozmieszczone identycznie. Przeskoczyłem nad pierwszym chmurowatym potworem i podziwiając swoją sprawność uderzyłem jednocześnie w bloczek, żeby dostać monetę. Nic z niego nie wypadło – odsunął się do góry. Zdziwiony dałem się zatłuc drugiemu uśmiechniętemu Chmurkowi i z dwóch żyć zostało mi jedno. Dobra – teraz będę mądrzejszy: przeskoczyłem nad potworem, ominąłem bloczek, wskoczyłem na inny i uderzyłem ten, w którym pewnie będzie grzybek. Na łeb spadł mi kolejny Chmurek, ale przewidując, że chyba nie będzie tak łatwo tym razem nie dałem się nabrać. Pobiegłem dalej i już chciałem wskoczyć do pierwszej rury po darmowe monety, kiedy coś z niej wyskoczyło – moja nagła śmierć.
OK, ostatnie życie. Udało się – ominąłem Chmurka z rury, więc maszeruję dalej. Pierwsza dziura w drodze do przeskoczenia… I niewidzialne bloczki, w które oczywiście przyrżnąłem i natychmiastowo zdechłem. Nie no, bez przesady, serio? Niewidzialne? Licznik żyć pokazał minus jeden.
…OK, już rozumiem wszystko. Mam to przejść umierając jak najmniej razy, bo to że umrę jest pewne? No to niech ci będzie, panie Syobon, zaciskam zęby i pokażę ci kto tutaj potrafi w gry grać.
W okolicach „-127” stwierdziłem, że chyba jednak czas na rytualne seppuku, żeby zmyć z siebie hańbę tak sromotnej porażki. Nie jestem w stanie, nie dam rady. Kiedy każdy centymetr planszy próbuje mnie zabić, kiedy każdy bloczek czyha na moje życie, a do śmierci doprowadzają nawet przelatujące nagle chmury, to chyba mój cudzoziemski temperament bierze górę nad samurajskim stoicyzmem.
Kiedyś wydawało mi się, że Super Meat Boy jest grą dla sprawnych manualnie i cierpliwych. Umierając dwadzieścia razy w tym samym miejscu nie miałem cierpliwości grać w to dalej – teraz wiem, że Meat Boy to nawet nie przedsionek piekła: Syobon rozszerzyło dziewięć kręgów w dziewięćdziesiąt. Jest najbardziej szczerym wyrazem nienawiści, jaki wydała z siebie ludzkość – tak samo subtelnym, jak pięść w twarz na pobudkę, albo spalenie komuś mieszkania po pierwszej randce.
“Skończyłeś Syobon?”, spytałem więc w okolicach minus dwusetnego życia. “Tak”, przeczytałem i z pogardą patrząc na moje koślawe palce i ich niewydolność manualną wróciłem do wpatrywania się w nudę grudniowego internetu o szóstej rano.
Za rok spotkamy się znowu, drogie Syobon. Za rok.
Czytaj dalej
46 odpowiedzi do “[Czasami gry nienawidzą mnie] Syobon Action”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ten parszywy grudzień – jeden z najnudniejszych miesięcy w roku – wreszcie się skończył, a jako że wypadałoby mieć jakieś postanowienie noworoczne… Opowiem wam krótką historyjkę z moim jedynym. Historyjkę pełną łez, cierpienia, rozpaczy i hańby.
haha przeszedłem Syobon 2 ;P|A tak na boku, każdy kto posiada Xboxa 360 i grę Bad Company 2 proszę o zaproszenie mnie do znajomych, bo chciałbym z Polakami w drużynie pograć 😉 |Szukać mojego avatara pod nazwą: krzykoszgalazka
ej ktoś wie o co chodzi. odpalam, czarne okno i nie ma okna 😀 ?
Jak przejść ten moment koło zamku 😀
@go4ce przy pierwszym oknie dialogowym nie naciskaj od razu uruchom tylko jakas tam inna opcje, odnosnie plikow.|Czy ja wlasnie zmarnowalem 40 min z uczenia sie historii na giniecie 87 razy? Tej gry nie da sie przejsc. I nie mysle tu o tym, ze jest trudna
@Hextor Spacja
@Vantage VVVVVV to prościzna, 2 razy ukończony, pierwszy raz przy 659 śmierciach. drugi już tylko 49 😀 Ale fajna
@Hextor przeskocz ta rakietę i weź rozpęd z tych klocków 3 skoki dają jeden wielki i przeskocz ta flagę i znajdziesz się po drugiej stroni zamku i win 1 lvl przeszłeś przy drugim proponuje wybrać odpowiednia rurę i jak już wejdziesz pod ziemie szybko zapierdalaj do przodu bo ci się ziemia zawali jak nie ruszysz [beeep] ;]
Albo i nie ;P
przeszłem do tego zamku z lawą gdzie się tego typka zabija ale tam to już palcy nie czułem i już mnie tak kurwica wzięła że jeszcze jeden zgon i rozjebał bym ten monitor ale to stosunkowo stara gierka grałem w mnie 1-2 lata temu lecz kto ma mocne nerwy Polecam ^^
Polecam obejrzeć klasyka trudnych gier, uwaga na słownictwo 😛 |http:www.youtube.com/watch?v=in6RZzdGki8
Syobon Action? Nie ma to jak wykopać nieświeżego już od dawna trupa. W IWBTG też nie grałeś nigdy?
Ja też to przeszedłem i to już dawno ;p
Przeszedłem dawno. Wiecie że ta gra ma DWA zakończenia. Demon’s Souls może się schować.
Wg. mnie berlin pisze najlepsze artykuły na tej stronie. Naprawdę miło się czyta.
Kurde jak przeskoczyć ten maszt ??? wiecie ?
VVVVVV jest łatwiejszy od Meat Boya, poza jednym opcjonalnym fragmentem „Vini, Vidi, Vici”. Autor artykułu najwyraźniej nie widział I Wanna Be The Guy! To jest dopiero wycisk.
Polecam:|www.gry.jeja.pl/1943,najtrudniejsza-gra-swiata-2.html
Poza tym taki Beat.Trip Runner na hardzie też potrafi wkurzyć. Jesteś już na końcu levelu, witasz się z gąską i giniesz w głupi sposób. I wszystko od nowa 😛
@Wiron haczyk w tym że demon’s souls też ma dwa zakończenia 🙂
@Damianous- masz absolutną rację. Berlin powinien zostać wogóle etatowym redaktorem CDA, bo pisze świetnie. Tylko nie wiem, czy wtedy nie przestałby pisać tu.
Syobona przeszedłem jakieś 3 lata temu. Wymaga po prostu zapamiętania co gdzie jest i cierpliwości przy kolejnych próbach. Polecane granie w towarzystwie, kupa śmiechu 😉 (btw miałem gdzieś z -200 żyć, potem przeszedłem znów około -20)
@MantroX|No właśnie 😉 Syobon jest prosty, trzeba tylko zapamiętać co gdzie jest, i robić wszystko nie za szybko.
pff syobon to najłatwiejsza gra z gatunku tych „impossible” ;] przeszedłem bez większych problemów ;p
Genialny tekst:)
Sam az musze sprobowac 🙂
A wie jak przejść rundę z grzybkami tam gdzie obok zamku robocik chodzi i wyrzuca wszystko
A mnie tego typu gry nie bawią. Mogę przegrać setki razy, ale gdy dzieje się to tylko z powodu złośliwości twórców….
Przeszedłem tę grę w ciągu 40 minut … Łatwa jest strasznie.
Jestem już w połowie 2 lvl i mam dopiero około -48 śmierci 😀
eh… ale Wy jesteście nudi, stare stare i jeszcze raz stare. Zapewne Berlin grał w coś tak starego, że nawet Wasze matki tego nie pamiętają.
I wanna be the guy to to nie jest.
@Rankin masa jest gier typu I wanna be the… w końcu jest program do tworzenia ich I wanna be the engine.
oj berlin jak byś zagrał w I wanna be the guy fangame, to by ci portki spadły 😛
i wanna be the boshy. milion deadow na 1 planszy xD
Ja przechodziłem to na każdej informatyce w szkole. Da się ;p Trzeba tylko myśleć niekonwencjonalnie.
to jest darmowe?
@pit – ale The Guy jest jeden, i pozostaje mistrzem w hordzie I wanna be the naśladowców (tak, wiem, że Syobon to osobna sprawa).
@Berlin|Opisałeś pan grę, o której wspominałem na FA już wielokrotnie, i która w jak najbardziej pozytywny sposób doprowadzała mnie do szału:D do dziś po nocach śnią mi się koszmary ze spadającymi daszkami, wielkimi kotami i tymi motywami od nakaimury po titermana jeżeli dobrze pamiętam;] To, co bez wątpienia jest w niej fajne, poza jej wspaniałością oczywiście, to to, że można ją bardzo ładnie i łatwo przerabiać…w paincie. Me przerobił sobie na gwiezdne wojny, gdzie w tle leci motyw filmowy, chodzi się
waderem, a atakuje nas wszystko związane z sagą – od C3PO i R2D2, przez Ewoki, po Yodę i całą resztę. Ciekawi mnie natomiast czy grałeś w poziomy losowo generowane(wszak jest taka możliwość) bo to to jest kosmos, w któym jak się trafi w odpowiednią rurę to jest się w świecie równoległym z którego nie ma wyścia:D.
A jak juz zrobilem ten moment z maszten, to powie mi ktos co dalej> Bo tak jakby nie znam japonskiego
Typowe pole minowe do rozbrojenia z nieograniczoną liczbą mięsa armatniego. Dla zainteresowanych polecam wpisać w yt „mario hard” i pierwszy wynik będzie gameplay’em z komentarzem pewnego hacka mario który jest kreska w kreskę podobny do syobona.
mi się udało przejść w jakieś 250 żyć i wcześniej znałem to pod nazwą „cat mario”, gra extra na długie godziny, nawet po kilku przejściach gra jest dość trudna
Grałem w to. Najtrudniejsza gra świata xD
po -20 na 1 planszy poszło w ruch shift+del xD
Wystarczy poszukać tutoriali jak przejść tę grę. Sam jestem lamą i bez nich w życiu bym tego nie przeszedł