The Callisto Protocol: Wyzysk, 15-godzinne dni pracy, brak wolnego. „Kochamy to”, mówi o crunchu szef [AKTUALIZACJA]

The Callisto Protocol: Wyzysk, 15-godzinne dni pracy, brak wolnego. „Kochamy to”, mówi o crunchu szef [AKTUALIZACJA]
Nie trzeba było śledztwa dziennikarskiego ani wycieku. Twórca The Callisto Protocol sam się pochwalił praktykami crunchu na Twitterze.

Crunch to jedna z „ciemnych stron” naszej branży. Kiedyś wszechobecny, teraz coraz silniej zwalczany (lub zamiatany pod dywan) dzięki zwiększającej się na ten temat świadomości. Termin oznacza przeładowywanie pracą developerów, którzy wciągnięci w „fajną pracę, której każdy ci będzie zazdrościł” są potem wyzyskiwani i trzymani w budynkach całymi dniami. Nieprzypadkowo dotyczy lub dotyczył firm znanych z najbardziej rozbudowanych lub najwybitniejszych gier: Naughty Doga, CD Projektu, Epic Games, Rockstara. Stał się powodem do wstydu; teraz chwalenie się kulturą pracy to część strategii marketingowej niejednej produkcji AAA. 

Jak widać są jednak ludzie, którzy są z przemęczania pracowników dumni. Glen Schofield to głowa Striking Distance Studios. Jako twórca pierwszego Dead Space’a odszedł z poprzedniego miejsca pracy, aby zacząć pracę nad jego duchowym następcą z podejściem zgoła innym niż ma obecnie EA. Mowa rzecz jasna o The Callisto Protocol, horrorze gore osadzonym w realiach science fiction. Będzie on walczył o uwagę publiczności z remakiem od EA.

CEO firmy jak gdyby nigdy nic „pochwalił się” światu, jak pracuje właśnie (3 września 2022) jego studio:

Rozmawiam na temat gry tylko i wyłącznie podczas wydarzeń. Pracujemy 6-7 dni w tygodniu, nikt nas nie zmusza. Wyczerpanie, zmęczenie, COVID-19, ale wciąż przemy do przodu. Bugi, błędy, poprawki. Ostatnie sprawdzenie dźwięku. 12-15 godzinne dni pracy. To jest gaming. Ostra praca. Praca lunchowa, obiadowa. Robisz to, bo to kochasz!

Wygląda więc na to, że jest z tego dumny. Niektórych może zwieść odwoływanie się do pasji oraz tego, że rzekomo „nikt nie zmusza” pracowników. Problem w tym, że jako głowa studia naturalnie jest osobą, która wywołuje na swoich podwładnych nacisk. A groźba wyrzucenia z „wymarzonej pracy” i zastąpienia innymi osobami to jeden z nieodłącznych składników kultury crunchu. Co więcej, do premiery zostały około trzy miesiące. Czy szlifowanie gry w taki sposób i tak późno powinno być normalne? Nie wspominając już o pochwale pracy w absolutnym wyczerpaniu.

Screenshot z gry The Callisto Protocol

Tweet został już usunięty; tu znajduje się jego zapisana wersja (dzięki usługom Web Archive). Można więc podejrzewać że Schofield szybko zorientował się, co napisał. Tylko co z tego, skoro w dzisiejszych czasach linka może znaleźć na większości forów już każdy.

No cóż, tutejsza społeczność nie wybacza – w końcu to jest gaming. Mamy nadzieję, że w końcu uda się wytępić takie podejście do wykorzystywania pracowników.

Aktualizacja: 4.9.2022, 9:30

Glen Schofield wystosował przeprosiny na Twitterze.

Każdy, kto mnie zna wie, jak bardzo pasjonuję się ludźmi, z którymi pracuję. Wcześniej napisałem na Twitterze, jak bardzo byłem dumny z wysiłku i godzin włożonych w grę przez zespół. To było niewłaściwe. Cenimy pasję i kreatywność, a nie długie godziny pracy. Przepraszam zespół za takie zachowanie.

https://twitter.com/GlenSchofield/status/1566162471508795392

27 odpowiedzi do “The Callisto Protocol: Wyzysk, 15-godzinne dni pracy, brak wolnego. „Kochamy to”, mówi o crunchu szef [AKTUALIZACJA]”

  1. Rośnie nam kolejny Josef Fares 😀 Nie boi się kontrowersyjnych wypowiedzi i jest szczery. Lubię.

    • nazywanie robienia z siebie debila i chwalenia się bycia tragicznym w swojej pracy mianem „nie obawiania się kontrowersyjnych opinii” to eufemizm tak skrajny że właściwie skrajny idiotyzm

      Jak widzę ty też „nie boisz się kontrowersyjnych opinii”

    • Oho, podoba mi się podejście typa, że nie boi sie mówić czegoś na głos tak jak Fares („Fuck the Oscars”) i od razu się sikoreczki zlatują.
      Gość może chce jakoś zasłynąć, negatywnie, ale wybić się.
      Nie znałem go wcześniej, a potem zaczął się dziwnie zachowywać podczas wywiadów, a teraz to. I od razu zapamiętałem jego nazwisko, więc działa.

      „Jak widzę ty też „nie boisz się kontrowersyjnych opinii””
      Tak, np. dla mnie hidetaka miyazaki (specjalnie z małych) to największy pajac w branży growej.

    • Czyli przyznajesz, że po prostu trollujesz, ok, można było tak od razu.
      (Chyba że na serio się chwalisz tym, że przyswajasz informacje jedynie ma poziomie odruchu behawioralnego, wtedy podtrzymuję – cringe).

    • Na dodatek próba trollowania wręcz śmiesznie słaba – bo musi pokazać paluszkiem „patrz tutaj jaki to ja jestem sprytny!”. No ale co zrobić, ludzie którzy nie mają wyobraźni widzą pajaca i myślą „o rany ten to ma głowę”.

  2. Pranie mózgu? Syndrom sztokholmski?

  3. komentarze pod tym usuniętym tłitem jakoś nie pokazują przejęcia się nad losem pracowników, wykazują tylko szacunek dla tego gościa za zdrowe (?) podejscie do pracy i niecrunchowanie (???) pracowników.

    czego ja sie zresztą spodziewałem po tłiterze, jak im tam wprost nie powiesz „hej kranczujemy naszych pracowników i zmuszamy do zapieprzu 28 godzin dziennie” to oni tam tego nie zrozumieją. 😀

  4. Ok, to temu panu już, podziękujemy, co za pajac.

  5. Jeśli w jakiejś firmie występuje „crunch”, to znaczy, że zarząd nie potrafi odpowiednio zarządzać firmą.

    • Jeżeli w jakimś kraju „crunch” jest legalny, to znaczy, że jest coś nie tak z prawem.

    • Może to być też wina klienta tej firmy. Jeśli klient ma nagły skok zamówień, to nagle się okazuje, że dostawca klienta musi „nadgonić”.

      Oczywiście nic z tego nie dotyczy tematu artykułu.

  6. cóż, on prawdopodobnie faktycznie robi to co kocha – siedzi nad głową programistów i ich opierdala, że za wolno robią

    • Oglądałem kiedyś dokument z nim, o produkcji Dead Space.
      To niesamowite jak bardzo ktoś może się ekscytować „wynalezieniem” standardów kontroli jakości…które stosuje się w przemyśle ciężkim od niepamiętnych czasów.

  7. Jestem świadom, że firmy/autorzy lubią wywoływać kontrowersje wokół ich produktu blisko przed premierą, żeby nabić rozgłosu.

    Ale w tym przypadku taki ruch prędzej odniesie odwrotny skutek i obniży sprzedaż premierową.

  8. O, a teraz żałosny damage control. Panie Schofield, mleko się rozlało, idi na ch**!

  9. Brzydzę się hipokryzją, więc pierwszy wyłamię się z tłumu: jeśli gra będzie dobra, to po prostu ją kupię, bez względu na warunki, w jakich powstawała. Tyle. Wszyscy wiemy, że crunch jest zły i osobiście wolałbym pracować za połowę stawki, niż klepać nadgodziny, ale jeśli prawo dopuszcza taka sytuację, to czyja to wina? Nikt z nas nie przejmuje się, że noszone przezeń ubrania wytwarzane są za psie pieniądze w uwłaczających współczesnemu człowiekowi warunkach. Nikt nie zwraca uwagi na ścieki z tych fabryk zatruwające azjatyckie rzeki, zwierzęta i ludzi. Nikogo nie obchodzi, skąd się biorą nasze smartfony i co się dzieje z tymi zamienianymi na nowsze modele. I, tak szczerze, nie dziwię się nam. Co my możemy? Po to politycy biorą ciężkie pieniądze, by załatwiać takie sprawy systemowo. Jeden podpis i po kłopocie, ale nie, lepiej utrzymywać dziurawe prawo i oczekiwać, że będą się tym zajmować ludzie bez realnego wpływu na cokolwiek.

    • Też nie sądzę, żeby ocenianie indywidualnych decyzji konsumenckich miało jakiekolwiek pozytywne skutki, ale dobrze raczej, że mówi się już szeroko w sferze publicznej o warunkach pracy w branżach i doprowadza to przynajmniej niekiedy do realnych kroków – vide coraz większe uzwiązkowienie QA w branży w USA. Uważam, że to w dużej mierze oddolny sukces, o którym powinno się mówić jak najwięcej, jeśli chce się widzieć jakieś zmiany na lepsze.

    • Jeden podpis? To sobie możesz wsadzić. Prawa są w ogóle coś warte, jeśli są przestrzegane. Jeśli nie ma woli „wśród narodu”, jeśli nie wynika z woli opinii publicznej, to dany przepis będzie martwy. Przykład idzie z dołu.

      Że wspomnę choćby prohibicję.

    • Oj, przestań… Chcesz powiedzieć, że ten sam ustawodawca może wbić cię w kamasze i posłać na front całkowicie wbrew twej woli, ale nie potrafi poradzić sobie z wykorzystywaniem pracowników? Ten system funkcjonuje tylko dlatego, że opłaca się i firmom i gospodarce jako takiej. Ludzki los nikogo w tym rachunku nie obchodzi.

    • Ten system funkcjonuje także dlatego, że pracownicy dają się wykorzystywać, a publika przymyka na to oko.

      Wbić w kamasze jest bardzo łatwo: znajdujesz i zmuszasz jedną osobę do posłuszeństwa. W najgorszym razie zrobi samej sobie „krzywdę”.

      Teraz zestaw to z całym patologicznym systemem, gdzie każdy ma coś do ugrania i mało komu zależy by w ogóle zabrać głos. Musisz ledwo przekonać do swoich racji, nie wiem, …połowę pracowników sektora? Sektora nieuzwiązkowionego AFAIC.

  10. Może chciał wprowadzić tym tweetem klimat takiej małej rodzinnej firmy, gdzie wszyscy deweloperzy to koledzy ze studiów, nie mają żadnych obowiązków więc mogą pracować po 16 godzin i spać pod kocem na podłodze w biurze, jebnąć nad ranem energetyka i wrócić do roboty z 200-procentową wydajnością, bo gry to ich PASJA?

    • No może w jego głowie tak to wyglądało, ale to nie jest 1993 i kilku chłopaków w garażu, tylko duże studio zatrudniające, z tego co widzę, ponad setkę ludzi.

Dodaj komentarz