rek

Forspoken mogło kosztować fortunę. Cena tej porażki powala

Forspoken mogło kosztować fortunę. Cena tej porażki powala
Luminous Productions mogło mieć spory budżet na swoją grę. Plotki sugerują ponury obraz.

Czy 100 milionów to dużo? Tak, jeśli gra, na którą je wydałeś, okazała się klapą. Zmierzam do tego, że gdyby Forspoken było jednogłośnie wielbione przez graczy z całego świata i zbierało same pochwały, to prawdopodobnie nikt nie rozpisywałby się o kosztach, a zamiast newsa, który właśnie czytacie, mielibyśmy coś w stylu: „Gdzie w Forspoken można znaleźć łopatę?”.

Nie mam pojęcia, czy w tej grze jest jakaś tajemnicza łopata, ale z pewnością bym o niej napisał, gdyby gra się dobrze sprzedała… Wiecie co? Najlepiej zacznijmy od nowa, ale już bez moich bredni, bo średnio to wyszło. Square Enix nie jest zadowolone ze sprzedaży Forspoken, a budżet gry podobno przekroczył 100 milionów dolarów.

https://www.youtube.com/watch?v=N6goMdDb4UQ

Informacja o kosztach powstania tej gry nie jest do końca oficjalna, ponieważ wyciągnięto ją dość okrężną drogą. Scenarzystka Allison Rymer ma konto w serwisie Linkedin, gdzie napisała, że pracowała nad grą Forspoken, której koszty produkcji przekroczyły 100 milionów dolarów.

Później, gdy Rymer rozpisywała się o swojej działalności w Luminous Productions, ponownie wspomniała, iż Forspoken to produkcja AAA z gatunku fantasy, a jej budżet przekroczył 100 milionów dolarów.

Wyraźna chęć pochwalenia się skalą gry, przy której pracowała scenarzystka, to swego rodzaju sposób na nieoficjalne pozyskanie informacji, którą samo Square Enix niekoniecznie chciało się chwalić. Oczywiście nie ma gwarancji, że te dane są prawdziwe, lecz przynajmniej pokrywają się m.in. z szacunkami Davida Gibsona, analityka przekonanego co do tego, iż Forspoken musiało kosztować około 75 milionów dolarów.

Błąd za 100 mln? Luminous Productions mogło zapłacić cenę swoim rozwiązaniem

Dlaczego wszyscy ekscytują się tego typu doniesieniami? W dużej mierze sprowadza się to do tego, że Forspoken uchodzi za jeden wielki błąd. Potwierdza to m.in. fakt, iż zdecydowano o tym, że Luminous Productions zostanie rozwiązane i wchłonięte do struktur Square Enix.

Niewątpliwą ciekawostką jest także informacja płynąca ze strony doświadczonego scenarzysty, który miał okazję pracować przy początkach Forspoken, lecz… efekty jego pracy zostały odrzucone.

Krótko mówiąc, Gary Whitta wywiązał się ze swojego zadania, ale Square Enix postanowiło, że historia zostanie całkowicie zresetowana. Z perspektywy czasu można zaryzykować tezę, iż była to kolejna zła decyzja. W naszym przeglądzie recenzji donosiliśmy już, że Forspoken odstraszało przeciętną historią i nudnym otwartym światem.

Być może jednak materiał Bastiana będzie w stanie mimo wszystko was przekonać:

https://www.youtube.com/watch?v=h5QqOwC_Zs4

20 odpowiedzi do “Forspoken mogło kosztować fortunę. Cena tej porażki powala”

  1. Bardzo dobrze, uwielbiam jak chciwe korporacje traca dwa razy.

    • Zgadzam się – jedyne prawilne korporacje to te charytatywne.
      I nie, kompletnie nie przejmuj się informacją o dziewięciocyfrowym budżecie gry, w końcu powszechną wiedzą jest, że te 60, czy 70 dolarów za kopię to objaw nieuzasadnionej chciwości, bo do produkcji AAA wystarczy średniej wielkości garaż i kilku pasjonatów zatrudnionych za najniższą krajową.

    • Obrońca uciemiężonego Putina i biednych korporacji nie zawodzi xD.

    • „I nie, kompletnie nie przejmuj się informacją o dziewięciocyfrowym budżecie gry”
      Tak, tak, biedne korporacje. Wszyscy ich nienawidzą, nikt im miłego słowa nie powie. Współczuję ich prezesom. Pewnie codziennie wieczorem wypłakują się w poduszkę, że nikt ich nie lubi i nie rozumie, ocierając sobie łzy eurasami.

      Tak, budżety gier rosną. To jest niezaprzeczalny fakt. Podobnie jak niezaprzeczalnym faktem jest, że przez lata liczba klientów ogromnie wzrosła. Pamiętam czasy,kiedy te 100-200 tyś. sprzedanych egzemplarzy było uważane za sukces sprzedażowy, a gra, która sprzedała się w ponad milionie kopii, dołączała do bardzo ekskluzywnego grona. Dzisiaj przy sprzedaży 7-8 mln. niektórzy wydawcy potrafią mówić o sprzedażowej porażce.

      A nie zapominajmy o tym, że te 60-70$ to najczęściej tylko „gra wstępna”, jaką zaczyna z tobą wydawca, zanim spróbuje cię wyruchać na niskiej jakości DLC (typu 1 dodatkowa broń czy wręcz skórka do broni czy pojedyncza, zrobiona na odczepnego misja), mikrotransakcjach (pół biedy w F2P, ale jak Ubi wrzuca sklepik do singla, a potem projektuje grę tak, żeby był grind i gracza kusiło nabyć pakiet surowców czy inny przyspieszacz zdobywania doświadczenia, to już jednak podłość) i lootboksach zaprojektowanych przez psychologów, żeby jak najbardziej uzależniać i jak najbardziej zwiększyć prawdopodobieństwo, że gracz sięgnie do portfela.

      Mottem korporacji (nie tylko w tej branży,ale tu jest to chyba szczególnie widoczne) jest – parafrazując niejakiego Mariana Paździocha z Kiepskich – trzeba doić tę graczowską krowę, dopóki ryczy i ma mamonę w cyckach. Tu już nie chodzi o to, żeby dostarczyć klientowi uczciwą rozrywkę za uczciwą cenę. Chodzi o zarobienie jak najwięcej,jak najniższym kosztem.Gdyby Korporacje chciały grać ze mną uczciwie,może nawet kupowałbym coś na premierę. A tymczasem,to takiego dostajemy, jako gracze?

      Obiecywanie gruszek na wierzbie i cudów na kiju i niedotrzymywanie jakichkolwiek obietnic czy wręcz otwarte kłamstwa (Czy powinienem przypomnieć, że przed premierą wg. CDPR na konsolach starej generacji gra działa zaskakująco dobrze, a jak wyglądał CP77?), sprzedawanie pustych obietnic za prawdziwe pieniądze w formie preorderów (Zdaje się, że AC Mirage można już sobie kupić, chociaż, chociaż nikt na oczy nie zobaczył ani sekundy gameplayu), festiwal błędów na premierę, pokazujący, że albo nikt gry nawet nie testował, bo musiałby być ślepy, żeby przeoczyć czasem bardzo poważne błędy, albo olano ich naprawę na zasadzie, że się później zrobi i zupełne olewanie optymalizacji (Co z tego, że nasza gra zarzyna najpotężniejsze konfiguracje na rynku? Co roku wychodzi nowy sprzęt, to za 2-3 lata sobie pograją komfortowo.), kreatywne bankructwo (zero eksperymentu, kurczowe trzymanie się sprawdzonego schematu, dopóki już absolutnie nie trzeba wprowadzić jakichś zmian, a nawet wtedy tylko absolutne minimum), skupianie się na czystej jakości grafiki i wielkości świata, i (czasami) znanych nazwiskach na liście dubbingowej, kosztem interaktywności świata,interesujących postaci, dobrych dialogów i wciągającej, trzymającej się kupy fabuły, 10 różnych wersji kolekcjonerskich/specjalnych/ostatecznych, 2 razy droższych od normalnej, a niewiele w zamian oferujących, ekskluzywność dla jednej platformy/sklepu (a właściwie wypożyczalni), a czasem i elementy gry na wyłączność dla danej platformy (bodajże Spiderman w Marvel’s Avengers), inwazyjne DRM-y i inne always online, utrudniające życie uczciwym nabywcom bardziej, niż piratom…

    • DIRKPITT1 100% racji. Niestety chyba nadal niewiele osób to dostrzega.

    • @DIRKPITT1
      Dziękuję za poświęcony czas, ale pozwolę sobie skrócić twój wywód do jednego zdania: firma musi zarabiać, a więc ciąć koszty jednocześnie szukając sposobów na zwiększenie przychodu. Zaiste, szokujące. Mam nadzieję, że nie doszedłeś do tych zmieniających życie wniosków dopiero dziś, inaczej czeka cię szereg rozczarowań. Obawiam się bowiem, że chlebek, który jadłeś na śniadanko nie powstał z myślą o twym najlepszym interesie. I ten papier, którym się podcierasz też ktoś wytworzył po kosztach, nie dbając zupełnie o prawidłowe pH twego zadka. Pytanie, co tak naprawdę z tego wynika? Jeśli dany produkt ci nie odpowiada, po prostu go nie kupujesz. Proste, nieprawdaż? Skoro więc czujesz, że WIELKIE KORPORACJE oszukują cię na każdym kroku… nie dawaj im swych pieniędzy? I już, rozwiązałem twój problem, możesz zająć się kolejną donkichotowską krucjatą w lepszej sprawie.
      @QUETZ
      Pocieszny z ciebie głuptasek, wiesz? Powiedz, czy jeśli zwrócę uwagę na fakt istnienia grawitacji, to będziesz krzyczeć „obrońca grawitacji nie zawodzi”? Musisz w końcu zrozumieć, że jesteś już zbyt dużym chłopcem, by tupać nóżką i denerwować się za każdym razem, gdy ktoś zderzy cię z rzeczywistością.

    • „Skoro więc czujesz, że WIELKIE KORPORACJE oszukują cię na każdym kroku… nie dawaj im swych pieniędzy? I już, rozwiązałem twój problem”

      Opowiedz nam, jak to jest literalnie być memem: https://t.ly/sq99.

      Po niektórych twoich dawnych komentarzach można było podejrzewać, że masz coś poukładane w głowie, ale po tych ostatnich popisach widać, że to tylko przypadkowa sieczka mniej więcej na poziomie Żelaznej Logiki. No cóz, szkoda.

    • „Zaiste, szokujące”… to jest to, że najwyraźniej uważasz, że każdy jest tak głupi, jak ty mądry. Pamiętaj, że jak zaczynasz ataki ad personam, jaki ktoś głupi/mądry, jakie ma krucjaty i kiedy dochodzi do jakich wniosków, zamiast się merytorycznie odnieść do podanych przykładów (może dlatego, że merytorycznie takie działania wydawców są nie do obrony), co w segmencie AAA jest nie tak, to twój rozmówca może zrobić to samo.

      Ja absolutnie nie mam nic przeciwko temu, żeby firmy zarabiały, dopóki robią to uczciwie. Jak już wcześniej napisałem, uczciwy produkt, za uczciwą cenę. Korporacje nie jęczą, że są stratne nie podnosząc cen gier, kiedy odnoszą rzeczywiste straty (tzn. kiedy koszty przekraczają zyski), tylko zaczynają narzekać kiedy zarobią mniej, niż rok wcześniej (tzn. zyski przekraczają koszty). Naucz się odróżniać potrzebę zarabiania, żeby mieć na życie i utrzymać firmę na chodzie od zwyczajnej, ordynarnej chciwości. Podpowiedź: przeanalizuj sobie, dlaczego banki mogą ci pożyczyć pieniądze na procent, ale zwyczajna lichwa jest zakazana.

      „Jeśli dany produkt ci nie odpowiada, po prostu go nie kupujesz. Proste, nieprawdaż? Skoro więc czujesz, że WIELKIE KORPORACJE oszukują cię na każdym kroku… nie dawaj im swych pieniędzy?”
      [Pada na kolana, bijąc pokłony i wołając w pełnym podziwu zachwycie: O wielka inteligencjo, nigdy bym sam na to nie wpadł!] Czy tobie się naprawdę wydaje, że ty jeden wpadłeś na tak genialny pomysł? Lata temu stwierdziłem, że segment AAA ma mi niewiele do zaoferowania i grywam przede wszystkim w starocie (powtórki i tytuły, których wcześniej z różnych powodów nie miałem okazji poznać), indyki i czasem coś z kategorii AA. A jeśli już okazjonalnie sięgam po któryś „hit” z kategorii AAA, to parę lat po premierze i na sporej wyprzedaży, kiedy większość błędów jest połatana, a cena adekwatna do oferowanej jakości. Zresztą wcale nie muszę kupować bubli AAA, żeby śledzić branżę i nazywać rzeczy,które widzę po imieniu.

      Jedyne, w czym poniekąd masz rację ,to ta cała donkichoteria. Może to i walka z wiatrakami. Nie wiem, po co w ogóle dyskutuję, skoro ludzie żrą to łajno, które serwują im korporacje, aż im się uszy trzęsą i jeszcze sobie chwalą. A spróbuj powiedzieć, że nie wszystko w porządku, to się od razu rzucają bronić takiego stanu rzeczy jak niepodległości. Można się tylko zastanawiać czy to z prawdziwej miłości do korporacji, czy raczej jest to mechanizm obronny, pozwalający uniknąć im spojrzenia samym sobie w oczy w lustrze i przyznania, że dali się korporacji wziąć bez mydła i jeszcze się ochoczo wypinali.

    • @DIRKPITT1
      No ale do czego właściwie miałbym się odnosić? Mam przyznać, że CD Projekt nas oszukał? No oszukał, ale czy wpłynęło to fakt, że produkcja Cyberpunka pochłonęła gigantyczne pieniądze? Czy gdyby zamiast tych kilkunastu milionów kopii sprzedano np. 5, to Kiciński nadal miałby powody do świętowania sukcesu? Bo to, że dziś sprzedaje się więcej gier niż kiedyś nie do końca równoważy geometryczny wręcz wzrost ponoszonych kosztów – i Square Enix coś na ten temat mogłoby powiedzieć. Wychodzisz z założenia, że WIELKIE KORPORACJE zarabiają WIELKIE PIENIĄDZE, ale ile spośród wydanych w zeszłym roku tytułów odniosło spektakularny sukces? Jak na ironię, największym wygranym A.D. 2022 okazało się niewielkie w gruncie rzeczy FromSoftware, którego Elden „10/10” Ring idealnie wpisywał się w twą narrację o zarabianiu jak najniższym kosztem i wydawaniu nieukończonych produkcji. Ba, element „obiecywania gruszek na wierzbie” też jak najbardziej do tego przykładu pasuje, bo jak się okazało, próżno doszukiwać się jakichkolwiek owoców rzekomej współpracy studia z J. R. R. Martinem. Czy wszystko to wpłynęło na sprzedaż? No nie. Czy klatkująca na high endowych komputerach i najnowszych konsolach produkcja poziomem oprawy przypominająca swą ówcześnie 6 letnią poprzedniczkę pokonała wielkie AAA doszlifowane na premierę niemal do perfekcji? Ha, i to z jaką łatwością! A zatem, kto jest winny opisywanemu przez ciebie obrazowi? Te WIELKIE KORPORACJE, które poniosły porażkę pomimo dołożenia wszelkich starań, by gracze byli zadowoleni?
      Inna sprawa, że rzeczywistość wcale nie wygląda choćby w połowie tak źle jak ją opisujesz. Oczywistym jest, że gdy chcesz na siłę dowieść swej tezy, to bez trudu znajdziesz przykłady wątpliwego moralnie postępowania wydawców, czy samych producentów. Tyle, że z równą łatwością znalazłbyś przykłady wysokobudżetowych produkcji reprezentujących najwyższe standardy, często zresztą zupełnie niedocenianych przez graczy. Z jeszcze innej strony, bywają i tytuły pokroju tych Bethesdy, w przypadku których niejako z góry zakłada się brak dopracowania, a którym fakt ten w żaden sposób nie przeszkadza w osiągnięciu wielkiego sukcesu komercyjnego. Chcesz się założyć, że Starfield będzie co najmniej drugą najlepiej sprzedającą się w tym roku produkcją, choć nawet podczas oficjalnej prezentacji nie dało się ukryć fatalnej optymalizacji? I co, później też napiszesz, że to wina WIELKIEJ KORPORACJI? Pomimo tego, że gracze zdają się wręcz rzucać pieniędzmi w ekrany wysyłając czytelny przekaz, że stan techniczny jest dla nich kwestią drugorzędną?
      @QUETZ
      Wbijać komuś szpilę też trzeba umieć, myszko.

    • @SHADDON Należy zaznaczyć, że większość kosztów ponoszonych przez wydawców podczas tworzenia gier to nie ich produkcja, lecz marketing. Czy jest to słuszne podejście? Nie wiem, lecz można jednak przytoczyć przykłady gier, które broniły się same swoją jakością i nie rozbudzały oczekiwań pod niebiosa, czego przykładami są często indyki. Co do porównań do Bethesdy to równie dobrze można powiedzieć również o Fifie i wydawaniu co rok tego samego. Faktem jest, że pod pewnymi względami gracze nie są niewinni. Mimo to jednak nie wmówisz mi, że developerzy powinni wprowadzić mikrotransakcje oraz NFT, a gracze powinni się z tym godzić ponieważ biedne korporacje wywaliły dziesiątki lub setki milionów na produkcję gry, która jest odgrzewanym kotletem lub najwyżej średniakiem, z czego większość tej kasy poszła na marketing i promocję.

    • „Mam przyznać, że CD Projekt nas oszukał? No oszukał”
      I to chyba nie jest w porządku, niezależnie od tego, że firmy są po to, żeby zarabiać pieniądze.

      „to, że dziś sprzedaje się więcej gier niż kiedyś nie do końca równoważy geometryczny wręcz wzrost ponoszonych kosztów”
      W takiej sytuacji może należałoby się zastanowić nad powiedzeniem stop, zacząć mierzyć siły na zamiary i zadać sobie pytanie czy władowanie kolejnych kilkudziesięciu milionów w projekt na pierdółki w stylu kurczących się jaj konia, albo sztuczne wydłużenie gry o następne 50 godzin rzeczywiście uczyni gry lepszymi. To coś do przemyślenia dla studiów AAA,którym się budżet „nie spina”.

      „Oczywistym jest, że gdy chcesz na siłę dowieść swej tezy, to bez trudu znajdziesz przykłady wątpliwego moralnie postępowania wydawców, czy samych producentów.”
      O właśnie, zgodnie z twoimi własnymi słowami, bez trudu. Czyli jednak zjawisko jest na tyle powszechne, że wcale nie muszę wyszukiwać na siłę naciąganych przykładów. I racja, są jeszcze udane, ciekawe gry,których twórcy nie chcą wyciągnąć z ciebie ostatniego grosza, ale to właśnie najczęściej w indykach i AA. Segment AAA nie jest zainteresowany daniem graczowi czegoś rzeczywiście dobrego. Tylko robimy to, co innym przyniosło wielkie zyski. Komuś się udała gra o zombie? Wszyscy robią swoją grę o zombie. Battle Royale przyciągnęło graczy? Każdy chce kawałek tego tortu i każdy musi mieć swoją grę (albo chociaż tryb BR). Gracze zachwycają się Soulsami? Każdy chce mieć własne soulsy. Jakaś firma wprowadziła lootboksy? Mikrotransakcje? Reszta podwórka woła chórem: „Mami ja!” Ponoć da się zarobić na NFT? Branża od razu woła,że też to wprowadzi,chociaż nawet jeszcze nie ma pojęcia,jak to sensownie zrobić.

      „Chcesz się założyć, że Starfield będzie co najmniej drugą najlepiej sprzedającą się w tym roku produkcją, choć nawet podczas oficjalnej prezentacji nie dało się ukryć fatalnej optymalizacji? […] gracze zdają się wręcz rzucać pieniędzmi w ekrany wysyłając czytelny przekaz, że stan techniczny jest dla nich kwestią drugorzędną?”
      Po co mam się zakładać? Też uważam to za bardzo prawdopodobne. I właśnie o tym pisałem, że większość graczy, niestety, łyka wszystko, co im się zaserwuje jak pelikany. Jest taki mem, bodajże o cyklu gier EA (chociaż tam da się podstawić większość dużych wydawców), gdzie jest zapowiedź > hajp > preorder > rozczarowanie, płacz i zgrzytanie zębów, odgrażanie się, że nigdy więcej gry od nich, po czym znów następuje zapowiedź i cykl się powtarza. Nie tylko celnie podsumowuje branżę, ale też ogół graczy. Więc tak, okazja czyni złodzieja, bo gracze głosują portfelem za takimi praktykami.

    • @Dirk – jednoczesnie nie mozemy zapominac, ze krytyka takich praktyk jest potrzebna, wbrew staraniom reakcjonistow takich jak Shaddon. Nazywanie rzeczy po imieniu nie nalezy do przyjemnosci, bo obroncy status quo sa zawsze glosni, ale zaakceptowanie takiego stanu rzeczy to malo produktywna postawa.

  2. Hmm, od samego początku miało toto wibracje Kingdoms of Amalur.

  3. Powiem ten, jak etap w Nowym Jorku wygląda gorzej na PS5 niż Spiderman od Insomaniac na PS4 to coś jest nie tak. Jak oglądałem na Zagrajniku, gra klapą nie jest, ale wołanie sobie za coś takiego prawie 340 zł na premierę to ponury żart!

  4. Ale na co to poszło. Gdyby jakiemuś dobremu studiu indie dać tyle siana to pewnie by stworzyli coś trzykrotnie lepszego.

    • Może, a może by się zachłysnęli tą obfitością szmalu i zaczęli wydawać pieniądze na bezsensowne pierdoły. Patrz choćby twórcy Hellblade. Ich gra fabułą stała, a przy dwójce na razie skupiają się na czym? Na fotografowaniu dronem kawałka Islandii, bo publicznie dostępne dane im były za mało dokładne. Tak jakby robili jakiś model terenu do symulacji naukowych, a nie grę, która powinna dawać wystarczająco dobre złudzenie, że się tam jest, ale przecież nie musi odwzorowywać terenu 1 do 1.

      Chociaż mam nadzieję, że się mylę i Senua’s Saga okaże się grą naprawdę dobrą.

    • Najpierw to muszą wypuścić, bo na razie to ani widu ani słychu.

    • Lepsze realistyczne odwzorowanie terenu niż to coś co jest w Forspoken :p

  5. Square Enix jest ekstemalnie nieudolnym wydawcą, co udowadnia od lat. Wlewa pieniądze w projekty takie jak ten, fantazjuje o NFT, nigdy nie ma realnych prognoz sprzedażowych – widać jakiego rodzaju ludzie są tam u sterów.

  6. W1NTER_MU7E 18 marca 2023 o 17:33

    I bardzo 🙂 dobrze

Dodaj komentarz