rek

Baldur’s Gate 3 być może dostanie wyższy poziom trudności

Baldur’s Gate 3 być może dostanie wyższy poziom trudności
Michał "thegoose" Gąsior
Jeżeli narzekałeś/aś na nadużywanie systemu zapisu w Baldur’s Gate 3, to mamy dla ciebie dobre wieści.

Choć Baldur’s Gate 3 wyszedł ponad 4 miesiące temu, to twórcy wciąż nie odpuszczają i wspierają swój niewątpliwie udany tytuł. O sukcesie świadczy choćby prawdopodobny kilkumilionowy zbyt, a także ciągłe obleganie wysokich miejsc w bestsellerach Steama. Tym bardziej Larian Studios było zmotywowane do szukania i naprawiania błędów liczonych w tysiącach. Jak się jednak okazało, nie jest to jedyny obszar gry, który studio chce zmienić.

Jeżeli ukończyłeś/aś Baldur’s Gate 3 w stu procentach, grając poprzez GOG-a, mogłeś/aś już teraz zauważyć, że twój procent zdobytych osiągnięć się zmniejszył. Spostrzegł to między innymi użytkownik Reddita o nazwie Scornz. Przeglądał on wspomniane osiągnięcia na GOG-u i spostrzegł, że pojawiło się nowe, nazwane Foehammer. Z jego opisu wynika, że aby je zdobyć, trzeba ukończyć grę w trybie Honour Mode.

Podejrzenie, że chodzi w tym przypadku o kolejny poziom trudności, podparte jest faktem, że podobną nazwę widzieli już gracze Divinity: Original Sin 2. W poprzedniej produkcji Lariana Honour Mode był najwyższym poziomem trudności, zmieniającym najbardziej pomocną w razie porażki funkcję w grze – zapisywanie stanu gry. Otóż, oprócz podwyższonych statystyk postaci niezależnych oraz przeciwników, jak i mądrzejszego AI wrogów, ograniczał on slot na zapis postępów do jednego. Dodatkowo, gdy cała drużyna padała na kolana, był on usuwany, w wyniku czego przygodę trzeba było rozpocząć od nowa.

Jest to prawdopodobnie odpowiedź na zarzuty części graczy o zbyt niski poziom wyzwania w Baldur’s Gate 3. Dotychczas w grze mogliśmy wybrać jeden z trzech stopni trudności: odkrywca, zbalansowany lub taktyczny. Pierwszy z nich dedykowany był graczom, którzy chcieli przede wszystkim odkrywać historię, nie przejmując się wymagającymi walkami. Tryb zbalansowany był tą domyślną opcją zabawy, zaś taktyczny, podobnie jak w Original Sin 2, podwyższał parametry przeciwników i ulepszał ich AI. Brakowało zaś trybu hardkorowego, w którym najmniejsze pomyłki podczas potyczek mogły zakończyć się nagłym i definitywnym końcem naszej przygody.

15 odpowiedzi do “Baldur’s Gate 3 być może dostanie wyższy poziom trudności”

  1. Nawet o Baldurze nie można poczytać przez chędorzoną reklamę…

  2. No i Super! Baldur 3 jest naprawdę świetną grą, natomiast jej największą bolączką jest poziom trudności (trzeciemu rozdziałowi też przydałby się szlify)
    Przeszedłem już 2x na „najtrudniejszym” poziomie trudności i widać, że to gra zrobiona pod mainstream, wyzwania praktycznie żadne, bez używania kijanek, i prowadzeniem walk tak aby były najtrudniejsze w swojej kategorii i tak wchodzi się we wszystko jak w masło. Fabularni Bossowie to śmiech na sali, mają około 300hp + -, a moje drużyna robi w swojej turze dmg rzędu 250-350 obrażeń. Marzy mi sie, żeby za najtrudniejsze poziom trudności wziąć się ktoś od Pillars of Eternity 2 ich ostateczne wzywanie to ukoronowanie poziomu trudności w grach RPG, ile do tego czasu osób to zrobiło 10-20? Co najlepsze nie ma tam żadnych sztucznych nieprzemyślanych aspektów, jest to po prostu poziom dla osób, które zjadły mechaniki od środka, gra w której przy odpowiednim bildzie, możemy z pierwszopoziomowego zaklęcia zrobić overkilla.

    • Dla mnie największą bolączką BG3 jest niezbyt porywająca fabuła i dialogi niekiedy urągające inteligencji, ale poziom trudności faktycznie jest zbyt niski dla szukających wyzwania.

    • Gra jak napisałem była robiona pod mainstream, tam nie robi się skomplikowanej i zawiłej fabularnie historii, bo gra zaraz dostaje od takich graczy niskie oceny w formie „strasznie dużo czytania, nuda”. Niemniej BG3 szczególnie rozdział 1, ma niesamowity poziom różnorodności odpowiedzi ze względu na naszą rasę, decyzję i towarzyszy. Zdarzyło mi się dostać questa tylko dlatego, że moja postać była okaleczona, albo dlatego, że miałem dużo grzybów w plecaku.

      Nie można przesadzić w grach jeżeli celujemy w mainstream, wrócę do przypadku PoE2 gra z najlepiej rozpisanymi mechanikami ever chyba, jeżeli chodzi o większe RPG, no możliwości właściwie nieograniczone na forach dla zapaleńców ludzie są wstanie układać niesamowite bildy. Opienia PoE2 w mainstraamie „straszne RNG, nie da się grać” rezultat niska sprzedaż i zamrożenie marki

    • Jak wszyscy wiemy, powszechną opinią na temat Disco Elysium jest „strasznie dużo czytania, nuda”. /s

      Niemniej jednak, polecam przypomnieć sobie zawiłość wątku fabularnego BG1, gdzie towarzysze mieli głębię okazjonalnego komentarza, że lubią chodzić po lesie a naczelny antagonista był po prostu dużym złym, który chciał przejąć władzę nad światem i potrzebował dopiero dodatku do BG2, żeby go pogłębić.

    • @DARKU22
      Tyle, że twórcom chodziło właśnie o to, by z kijanek nie trzeba było korzystać – inaczej „dylemat” przestałby istnieć, zastąpiony koniecznością. Każdy głupi potrafi zrobić trudną grę, wystarczy wprowadzić pasywne skalowanie statystyk zamieniając przeciwników w gąbki na obrażenia klepiące niczym ciężarówki. Pytanie, gdzie w tym zabawa? Inna sprawa, że narzekanie na brak wyzwania jest z reguły konsekwencją kompulsywnego „lizania ścian” w poszukiwaniu punktów doświadczenia i jak najlepszego ekwipunku. Mówiąc inaczej, gracze robią dosłownie wszystko, by przypakować bohatera do granic możliwości, a później… marudzą, że jest za silny. Ot, taki życiowy paradoks. Bogom dzięki, że nikt w Larianie nie poszedł drogą designerskiej filozofii Josha Sawyera, dla którego clue „zabawy” jest zarządzanie cyferkami. Dla mnie osobiście, „min-maxing” to patologia zabijająca całą przyjemność z gry. Twój paladyn naprawdę nie musi być ultra charyzmatycznym ciamajdą i idiotą o sile trolla, bo statystyki 20/8/16/8/20 są jedynie słusznymi z punktu widzenia wyciskania 100% możliwości z postaci. 🙂

    • @Shaddon
      Czy ty chowasz jakąś szczególną urazę wobec Sawyera i jego gier? Najlepsze jest to, że Pillars of Eternity 1 i 2 są mniej min-maxowe od Baldur’s Gate 3 ponieważ indywidualne statystyki mają dużo szersze zastosowanie.

      W D&D5e oraz BG3, ST rzutu przeciw czarom Paladyna to 8 + premia z biegłości + modyfikator Charyzmy i nie da się tego zamienić na inną cechę, dlatego Paladynowi z niską Charyzmą łatwiej będzie zbić czary.

      W Pillars of Eternity, choć są rekomendowane atrybuty dla konkretnych klas, każdy atrybut wpływa na to jak rzucasz czary (i wszelkie inne manewry) i będą działać różnie na postaciach z innymi statystykami ale niekoniecznie będą działać gorzej, więc Paladynowi z niską Stanowczością (która jest chyba najbliżej Charyzmy w D&D) łatwiej będzie przerwać czarowanie (oraz inne akcje w walce) ale mając np. wyższą Zręczność czaruje szybciej albo ma wyższy Intelekt i jego efekty trwają dłużej a zaklęcia obszarowe zajmują większy obszar.

      W D&D możesz zrobić Paladyna, który czaruje dobrze albo takiego, który czaruje źle. Odcieni szarości za bardzo nie ma.

    • Avaler ma zdecydowanie rację to właśnie gry Larianów opierają się na min-max i są jak lukrowany pączek wydają się niesamowicie przyozdobione mechaniki, ale w środku nic nie ma, patrz DoS2, gdzie całość praktycznie opiera się na zasadzie żywiołów, które bazują na zasadzie kamien- papier-nożyce, a i tak najlepszą opcją po wbiciu lvl’a jest udanie się do miasta, bo przedmioty się skalują, tak jak przeciwnicy i zazwyczaj najlepszy sprzęt jest długo u kupca, to samo z przeciwnikami ich skalujący się poziom niszczy cąłą meta grę, bo trzeba mieć odpowiedni poziom, żeby cokolwiek im robić, a jednocześni, żeby oni nie zdmuchiwali nas napompowanymi statystkami.

      W PoE jest jak piszę Acaler, tam jest tyle zmiennych i możliwości, że można zrobić dosłownie każdy build, mało tego jest tyle ukrytych mechanik o których gra nic nie mówi, że czasem ludzie okrywają je po latach, a opis takich bildów nierzadko mają parę stron.

      Co do tego „lizania ścian” no właśnie w BG3 tego w ogóle nie ma, to gra robi z nas herosów, gdzie w 1-2 rozdziale za minibossa, herszta daje 50exp, a w 3 potrafi za szczura, czy innego bieda złodzieja, dawajać po 100exp+. W BG3 nie da się za bardzo źle zrobić postaci, expa jest aż za nadto, a mechaniki D&D5e to już ultra uproszczenie wszystkiego, ktoś kto nigdy nie grał w RPG, w BG można mu dać prostą radę, ładuj w 1 statystykę i rób full dmg na przeciwnika (omiń buffy, debuffy, crowd controle) spokojnie przejdziesz grę, na najtrudniejszym poziomie + wbijesz max lvl nie robiąc nawet zadań pobocznych.

    • @DARKU22
      O tym właśnie piszę! Sawyer kocha zarządzanie liczbami, a ja uważam, że nie na tym polega RPG. W Pillarsach granie słabą drużyną to droga przez mękę, w Divinity, a szczególnie larianowym Baldurku każdą przeszkodę da się wyeliminować czystym sprytem. Zarówno twórcy D&D, jak i Larian wychodzą bowiem z tego samego założenia: najważniejszy jest gracz i jego osobista przygoda, a rozgrywka powinna opierać się na jego decyzjach, nie liczbach.

    • No właśnie w tym Larianie popełniają błąd. Bo PoE robi to tak: zależy Ci na osobistej przygodzie, chcesz przeżyć przygodę opartą na twoich decyzjach, a nie cyfrach? Proszę bardzo z tą myślą przygotowaliśmy na dla Ciebie tryb gry: fabularny i normalny, gdzie poziom dostosowany jest to zwykłego gracza, który chce cieszyć się rozgrywką. Jest też poziom trudny dla graczy bardziej doświadczonych którzy chcą większego wyzwania i tryb żelaza dla prawdziwych hardcorowców, którzy mechaniki opanowali lepiej niż twórcy

      Larianie: Mamy 3 tryby: easy, easy i easy ale napiszemy, że to poziom taktyczny-trudny, ogólnie nie chcemy, żeby ktoś się martwił, że jest trudno bawcie się dobrze. Tym samym pomijają graczy hardcorowych nie oferując im nic ciekawego, co nie jest fajne. Szczególnie, że tryb taktyczny reklamowany był jako tylko dla najlepszych strategów. W ogóle na ostatniej prezentacji, twórcy pokazywali ten tryb i mieli problem z początkowymi walkami z goblinami (czyt. od razu gineli) to byli ich „najlepsi gracze w firmie” myślę, że coś jak ostatnie przechodzenie Diablo przez te dwie pracownice blizzarda co na easy na pierwszych lochach padały i nie wiedziały w zasadzie co robią.

      Niemniej uważam BG3 za bardzo dobrą grę, a wyższy poziom trudności może tę ocene jeszcze podnieść.

    • @Shaddon Optymalizacja postaci jest częścią dosłownie każdego RPGa, ale dostałeś wyraźne przykłady, że Pillars of Eternity jest ewidentnie dużo bardziej wyrozumiałe od BG3 wobec graczy, którzy nie min-maxują. Mordęga w graniu „słabą” drużyną w Pillars of Eternity wynika prawie zawsze z nieumiejętnego wykorzystania jej potencjału.

    • @DARKU22
      Doskonale rozumiem, co masz na myśli, jednak – jak sam zauważyłeś – D&D jako system coraz mocniej stawia na przystępność, co siłą rzeczy stoi w opozycji do oczekiwań hardkorowych graczy. Nie można jednak zaprzeczyć, że takie podejście po prostu działa, nawet, jeśli nie wszyscy będą zadowoleni. Sądzę, że główną przyczyną porażki Pillarsów było kłanianie się niszowym odbiorcom, trochę jak w przypadku LawBreakers Bleszyńskiego. Możesz później tłumaczyć, że to nie do końca tak, że przecież są jeszcze niższe poziomy trudności, ale jeśli gra już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie wymagającej, to na samym starcie tracisz lwią część rynku. Lariani poszli w drugą stronę i woleli odstraszyć fanów „klasycznych” RPG, niż ryzykować utratę wielomilionowego fandomu Divinity. Dziś już wiemy, jak kluczowa była to decyzja dla gigantycznego sukcesu Baldurka.
      @AVALER
      Dostałem przykłady, które kompletnie mnie nie przekonują. Na dobrą sprawę, statystyki drużyny w BG3 są tylko tak ważne, jak sam tego chcesz, bo sposobów na ułatwienie sobie walki, czy też całkowite jej uniknięcie jest tu całe mnóstwo. Pod tym względem gra zdecydowanie mocniej przypomina Fallouta: New Vegas, niż Pillarsy. Wielka szkoda, że tworząc te ostatnie, Sawyer nie kierował się właśnie filozofią stojąca za jego najsłynniejszym dziełem.

    • @SHADDON
      Myślę, że Twoje zdanie na temat BG3 i PoE1-2 wynika z najczęściej pojawiającego się problemu względem PoE, tzn nierozumienia jego głębi. Gry jak DoS2 i BG3, uczą graczy, że nie ma złych decyzji, że wszystko jest takie jak na pierwszy rzut oka wygląda i ogólnie, żeby nikomu nie było smutno każdą decyzję da się odkręcić na korzyść gracza i mowa tu o fabule i mechanice.

      Piszesz, że w BG3 jest sporo możliwości uniknięcia walki, w PoE jest osiągniecie, „pacyfista” gdzie można przejść grę nie zabijając nawet 10% napotkanych przeciwników, a samych zakończeń w PoE jest przynajmniej 10 z przegadaniem głównego złola włącznie w BG zakończeń mamy 3.

      Jeżeli chodzi o marketing i sprzedaż, no od dawna wiadomo, że jak chcesz mieć wyniki to lepiej w godzinach najbardziej oglądanych puścić Love Island: Wyspa miłość, niż omówienie obecnych nagród nobla. Dużo bardziej głębokie i starające się odpowiedzieć na trudne pytania stare części gwiezdnych wojen też niosły za sobą jakąś myśl, nie zmienia to faktu, że obecne wydmuszki i prostolinijnymi postaciami sprzedają się 4x lepiej. Chleba i igrzysk.

      A co do ruchu jakie zrobiło Larian i PoE, no właśnie Larianie jak piszesz, odstraszyli hardcorowców, bo nic im nie zaproponowali. PoE jak pisałem ma poziom dostosowany dla każdego, na poziomie fabularnym rób co chcesz, gwarantuje Ci, że przejdziesz. Stąd też istnieją poziomy, aby takich graczy po równo i sprawiedliwie podzielić. To sprawia, ze PoE jest niesamowicie repetatywne, bo poziomy zmieniają grę diametralnie, tutaj wszystko trzeba zaczynać od nowa, co jest mega ciekawe, bo taktyka z poziomu normal, nic nie da na trudny, co otwiera masę nowych możliwości. W BG3 w momencie gdy poznam już całą fabułę w zasadzie nie ma co robić, bo mechaniki ni jak nie potrafią zmienić możliwości moich postaci, czy buildów, bo są zbyt proste. W PoE spokojnie można nabić 1000h i każde podejście mieć inne.

      Osobiście nie lubię jak wszystko podaje mi się na tacy, żeby przypadkowo nie musiał się wysilić, dla mnie takie przypadki w grach, sporcie, czy życiu niszczą przyjemność z rozwijania się i dążenia do celu po błędach. Takie rzeczy czegoś nas uczą, zabieranie takich możliwości pracy nad sobą nas uwstecznia. Napiszę to ostatni raz BG3 bardzo mi się podobało, ale nie podoba mi się w nim, że z góry narzucają graczowi co ma robić tzn. ma być łatwo, żeby nikt się nie zraził, dlaczego sam nie moge zdecydować co chce? PoE rozdziela wszystkim po równo od niedzielnych graczy po masochistów mechanik, za co im chwała, że biorą pod uwagę każdego.

    • @Shaddon Powiem, że BG3 na razie przeszedłem tylko jeden raz, ale zdaje się, że każdego starcia pominąć się nie da i przyjmując, że nie grasz na najniższym poziomie trudności, bez optymalizowania postaci, będziesz regularnie uwalać testy ataku i będziesz widzieć jak wrogie stworki dostają udane rzuty obronne przeciw twoim zaklęciom.

      W teście ataku w 5e (przy którym korzysta się z k20) trafienie poniżej KP przeciwnika jest po prostu pudłem, dlatego bez cennych modyfikatorów (Siła dla większości broni białej, Zręczność dla broni finezyjnej i dystansowej, magia w zależności od tego kim czarujesz) postać, która nie potrafi odgrywać swojej roli w walce będzie po prostu słaba.

      Pillars of Eternity korzysta z k100. Rzuty działają tu trochę inaczej ponieważ trafienie zawsze jest na wyniku 50 i wyżej (100 i wyżej to krytyk), ale na 25-49 jest również draśnięcie. Oczywiście jest tutaj wszystko regulowane modyfikatorami z typu obrażeń, obrony przeciwnika (modyfikatory atakującego dodają do rzutu a obrońcy odejmują), tak więc, choć system w PoE definitywnie bardziej skomplikowany od 5e (5e samo w sobie jest wybitnie lekkie w porównaniu do poprzednich edycji i innych podobnych systemów), to doświadczysz mniej frustracji wynikających z pudłowania, bo poza tym, że są draśnięcia, to oprócz bazowych cech i okazjonalnym bonusem z broni, masz więcej kontroli nad tym jak twoja postać sobie radzi w walce.

Dodaj komentarz