25.06.2024
Często komentowane 16 Komentarze

Dr Disrespect został wyrzucony z własnego studia Midnight Society

Dr Disrespect został wyrzucony z własnego studia Midnight Society
Avatar photo
Cezary "CZARY_MARY" Marczewski
Midnight Society zakończyło współpracę z Dr Disrespectem. Powód? Kulisy dramy z 2020 roku.

Wracają kontrowersje wokół Dr Disrespecta (Guya Beahma). Sytuacja ma związek z banem na Twitchu, którego w 2020 roku dostał twórca. Powody surowej kary nie były znane publicznie – serwis powoływał się jedynie na złamanie regulaminu. Streamer pozwał platformę (rozprawa zakończyła się ugodą) oraz dostał spore odszkodowanie. Ale wygląda na to, że to nie koniec dramy – Dr Disrespect stracił pracę w studiu Midnight Society, którego jest współzałożycielem.

https://twitter.com/12am/status/1805341504086622355

W zeszły piątek były dyrektor Twitcha, Cody Conners, opublikował na X-ie wpis, w którym wspomniał o kimś, kto „został zbanowany, ponieważ przyłapano go na wysyłaniu wiadomości nacechowanych seksualnie do osoby nieletniej, korzystając z istniejącej wówczas funkcji wiadomości prywatnych”. Człowiek ten miał „próbować spotkać się z nieletnią na konwencie organizowanym przez serwis”. Conners oczywiście nie określił wprost, o kim pisał, ale fani domyślili się, że może chodzić o Dr Disrespecta. Serwis The Verge potwierdził te pogłoski – dwóch innych pracowników Twitcha doniosło, że wspomniane powyżej nadużycia były podstawą do zbanowania Beahma, a to spowodowało, że Midnight Society podjęło decyzję o zaprzestaniu współpracy ze streamerem. Zainteresowany skomentował sytuację.

Nie zrobiłem nic złego, wszystko zostało przebadane i rozliczone, nie doszło do niczego nielegalnego, nie udowodniono mi żadnych wykroczeń i dostałem odszkodowanie. 


16 odpowiedzi do “Dr Disrespect został wyrzucony z własnego studia Midnight Society”

  1. Jeśli wyrok jest niezgodny z linią korporacyjnej maszyny tym gorzej dla wyroku.

  2. „We assumed his innocence”
    No tak, założyliśmy, że jest niewinny i… wywaliliśmy go na zbity ryj. Winien, nie winien, wisieć powinien.

    • Chyba dosc naturalna decyzja, ze kiedy okazalo się, ze groomowal nieletnia, to nie chca miec z nim nic wspólnego? Cztery lata temu jakoś nie zerwali współpracy, wiec mozna podejrzewac, ze widzieli te wiadomości.

    • No ale jak to? Jak są jakieś przekonywające dowody, to dlaczego jeszcze nie siedzi na ławie oskarżonych za niecne czyny? A jak nie ma nic poza pomówieniami, to za co wyleciał?

    • Doszlo do ugody, pamietaj ze mówimy o USA, kraju w ktorym na prawnikow i porzadna obrone trzeba miec bardzo, baaaardzo duzo pieniedzy, a czy dane zachowanie jest scigane z urzedu jest kwestia stanowa. Dr Disrespect raczej na pewno dysponowal wiekszymi zasobami finansowymi, stad ugoda zamiast przeciagajacego sie procesu. Nie pamiętam statystyk, ale chyba spora większość spraw tego rodzaju tak sie konczy. Zwłaszcza jak nie doszlo do zgwalcenia, ale naruszony zostal dobry obyczaj.

      No i wcześniej nie bylo materialnych dowodow, teraz wiemy, ze byly i sa jakies wiadomosci. Oczywiście jesli te osoby, ktore to mówią (pod imieniem i nazwiskiem) oraz Verge klamia, to Disrespect raz-dwa wygra sprawe o zniesławienie (ale patrząc na ton jego odpowiedzi chyba się na to nie zanosi).

    • Jak zawsze, tłum już wydał wyrok, a firmy i korporacje dmuchają na zimne.

    • No właśnie. „Jakieś” wiadomości. Wiadomości mają to do siebie, że są podatne na interpretację. Dla jednego „cześć” będzie zwykłym „cześć”, a dla drugiego będzie „groomingiem” czy jak się ten wymysł nazywa. A jak jeszcze nie daj Boże napisał „cześć 😉” to już w ogóle można interpretować jako zaproszenie do łóżka.

      Dla jasności, nie bronię Disrespecta, bo ani om mnie ziębi, ani grzeje. Po prostu bardzo mi się nie podoba ta współczesna moda, że ktoś coś na ciebie powie, to od razu musisz być wywalony i skancelowany.

      Nie masz jak się bronić, bo broń się przeciw plotkom i pomówieniom. Dasz po pysku temu, kto cię oczernia? Będzie, że bandycka napaść albo i „dowód” na twoją winę, bo próbujesz „uciszyć” tego „prawego”, który ujawnił twoje występki. Pozwiesz do sądu? Kogo? Każdego, kto plotę powtarza? Tego od kogo oczernienie wyszło? Tylko kto rzeczywiście jest źródłem? Randomy w necie? A jak nawet mniej więcej ustalisz, od kogo wypłynęło, to weź się z nim sądź i mu udowodnij. A nawet jak ci się jakimś cudem uda,to gówno, które raz do ciebie przylgnęło, zostanie z tobą na zawsze, bo wszelakie media uwielbiają sensacje w stylu „celebryta X molestował” i nagłówki będą o tym krzyczeć wszędzie. Ale jak się okażę, że niewinny, to może 1 na 10 coś o tym wspomni w maleńkim newsiku i większość ludzi nawet nie będzie świadoma, że „winnego” uniewinniono albo będzie wychodzić dokładnie z takiego założenia jak ty: coś musiało być, a nie siedzi, bo ma pieniądze.

      Krótko mówiąc, oczerniający nie musi nic, nie musi przedstawić dowodów, za nic nie odpowiada, a oczerniany ma przesrane do końca życia. Jak jesteś za takim podejściem, to nic nie poradzę. Po prostu uważaj, żeby coś takiego nie dotknęło kiedyś ciebie, że się gówno do dupy przyklei i się nie odczepisz, chociaż będziesz niewinny.

    • Przyznał się do tego na X, do tego że rozmowy poszły w nieodpowiednią stronę także.

    • Ok, widze ze temat budzi u Ciebie sporo emocji, nie bede wnikal, ale nie bardzo rozumiem skad zarzut, ze niby wspieram falszywe pomowienia, bo nic z tego, co napisałem, tego nie sugeruje – widac masz racje mowiac o luznych interpretacjach czyichs wypowiedzi.

      „Nie masz jak się bronić, bo broń się przeciw plotkom i pomówieniom.”

      Ale Dr Disrespect sie bronił i zakonczyl spor ugoda, dzieki czemu nie wiedzielismy, o co chodzilo. Najwyraźniej na tyle zaszedl komus za skore, ze teraz sie dowiedzielismy, pilka znowu w grze, moze sadzic autorow oskarzen, bo wystapili pod swoimi nazwiskami. Stad przeczuwam, ze moze niekoniecznie jest w pozycji, zeby to zrobic, bo te wiadomosci by wtedy opublikowano, a chyba niezbyt ma na to ochotę (ale to spekulacja, zobaczymy).

      I nie jest tak, jak piszesz – oczerniajacy nadal ma obowiązek udowodnic swoje racje, a od rozstrzygania sporow nadal są sądy. A glosne sprawy dzielące opinie publiczna istniały zawsze od powstania mass mediow (sprawa Gorgonowej cos ci mowi?).

      „Pozwiesz do sądu? Kogo? Każdego, kto plotę powtarza? Tego od kogo oczernienie wyszło? Tylko kto rzeczywiście jest źródłem?”
      Erm, dosc wyraznie napisano, kto jest zrodlem w tym wypadku. A internetowe trolle zawsze byly i zawsze beda, choc na nich tez sa sposoby, polecam ostatni casus Kiwi Farms.

      „Ale jak się okażę, że niewinny, to może 1 na 10 coś o tym wspomni w maleńkim newsiku i większość ludzi nawet nie będzie świadoma, że „winnego” uniewinniono”
      Znasz takie przypadki? Bo ja z tych glosniejszych ostatnio znam raczej przeciwne rozwiazania – Depp, Chris Avellone, ba, nawet Spacey zostali bardzo publicznie „rozgrzeszeni” (z roznym stopniem podejrzliwosci u mnie)

      Nie czaje tez do konca ostrzegania akurat mnie przed skutkami falszywych oskarzen, ale moze to dalsza czesc tej fali emocji, ktora cie poniosla. Moge tylko zasugerowac ziolka i uwazne przesledzenie sprawy, jesli tak cie oburzyła.

    • @DIRKPITT1
      Facet w okolicach 40 ma dokładnie zero powodów, by w jakikolwiek sposób zaczepiać nastolatki. Uważam, że treść tych wiadomości jest kwestią drugorzędną, istotny jest fakt, że gość próbował wejść w bliższą relację z kimś, od kogo powinien był trzymać się z daleka. Ponieważ zaś nie potrafił nad sobą zapanować, to teraz ponosi konsekwencje. I dobrze.

    • @Qetz
      „Ok, widze ze temat budzi u Ciebie sporo emocji, nie bede wnikal, ale nie bardzo rozumiem skad zarzut, ze niby wspieram falszywe pomowienia”
      Masz rację, mam do tematu stosunek emocjonalny. Nie będę wnikał w szczegóły, ale powiedzmy po prostu, że za czasów szkolnych ktoś puścił o mnie bezpodstawną i wredną plotę i dupa zbita, walka z wiatrakami, kiedy ci obrabiają dupę za plecami, a inni chętnie w to wierzą. Tyle dobrego, że to było w czasach szkolnych, więc ominęła mnie wątpliwa atrakcja w postaci zwolnienia z pracy ze względu na pomówienia. Więc tak, wiem jak to jest, gdy trzeba udowadniać, że się jest niewinnym, kiedy oskarżający jest dla ogółu wiarygodny bez dowodów.

      Być może źle się wyraziłem. Nie chodziło mi o to, że popierasz,. Raczej miałem na myśli akceptację podejścia, że pracodawca zwalnia pracownika zawczasu, jak tylko gruchnie wieść, że pracownik zrobił coś złego. I nie mam tu na myśli wyłącznie sprawy Disrespecta, ale ogólny trend. Ja zawsze będę stać na stanowisku, że nie powinno się zwalniać ludzi, bo ktoś coś powiedział. Tak jak napisałem wcześniej, jak są twarde dowody na winę takiej osoby, to iść z nimi do sądu i niech sąd rozstrzygnie – winny czy nie. A jak nie, to jednak dobrze byłoby jednak wyjść z tego założenia, że każdy jest niewinny, dopóki mu się ponad szelką wątpliwość nie udowodni winy.

      I wiesz, ja nawet rozumiem, dlaczego tak się dzieje, że firmy zwalniają i zrywają kontrakty z taką podejrzaną osobą. Nikt nie chce się narażać, że przylgnie do niego opinia popierającego proceder, o który taka osoba została oskarżona. Ale nie musi mi się to podobać.

      „Nie czaje tez do konca ostrzegania akurat mnie przed skutkami falszywych oskarzen”
      Nie było to wymierzone personalnie w ciebie. To bardziej ogólne stwierdzenie, że stwierdzenie nikomu nie życzę, żeby przekonał się na własnej skórze jak to jest.

      „Znasz takie przypadki? Bo ja z tych glosniejszych ostatnio znam raczej przeciwne rozwiazania – Depp, Chris Avellone”
      Depp to Depp, postać na tyle głośna, że jego sprawaodbijałasię szerokim echem i w zasadzie nie było mowy, żeby jakikolwiek rozwój wydarzeń przemilczano. Jeśli chodzi o Avellone’a właśnie, to tutaj odniosłem wrażenie, że owszem, wspominano o jego rozgrzeszeniu, ale jednak najpierw tych informacji o oskarżeniu się rzucało w oczy więcej niż tych o rozgrzeszeniu. Być może to tylko moja percepcja, ale zadaj sobie pytanie: Avellone pracował przy trzech czy czterech projektach, kiedy pojawiły się oskarżenia pod jego adresem i zaangażowane we współpracę studia postanowiły się z nim rozstać. Ile z nich, gdy już został publicznie rozgrzeszony, zwróciło się do niego, żeby na nowo podjąć współpracę przy tamtych projektach (bądź kolejnych, jeśli te poprzednie już zostały ukończone)?

      I ilu potencjalnych pracodawców, którzy normalnie chcieliby go zatrudnić przy swoim projekcie ma gdzieś z tyłu głowy, że może jednak Chris jest tym draniem robiącym rzeczy, o które go oskarżano, albo zwyczajnie, że znów może w związku z nim wypłynąć jakaś afera i rezygnuje z zaangażowania kogoś tak potencjalnie problematycznego. Niestety, często łajno, którym kogoś obrzucono, zostało już spłukane, ale dla wielu za tą osobą smród się nadal ciągnie.

      @Shaddon
      „Facet w okolicach 40 ma dokładnie zero powodów, by w jakikolwiek sposób zaczepiać nastolatki.”
      Nawet jak mijając jakąś na ulicy zapyta o godzinę, bo mu zegarek nawalił? Albo o drogę? A jak w autobusie nie ma więcej wolnych miejsc poza 1 obok nastolatki i zapyta „przepraszam, wolne”? Technicznie rzecz biorąc on ją zaczepia. Czy powinniśmy już szykować dla niego celę?

      „gość próbował wejść w bliższą relację z kimś, od kogo powinien był trzymać się z daleka”
      Tak, treść tych wiadomości ma znaczenie, podobnie jak kontekst, w jakim zostały wymienione. Istotny jest fakt, czy był świadomy, że to osoba nieletnia. I nie powiedziałbym, że zdjęcie profilowe jest wystarczające. Znałem kobietę pod trzydziestkę, która mogłaby uchodzić za starszą nastolatkę i widziałem też kilka starszych nastolatek, które na oko wyglądały na pełnoletnie.

      Wiesz, ludzie zazwyczaj nie zaczynają interakcji od „pokaż mi dowód”, ale zaczynam myśleć, że w obecnych czasach przewrażliwienia na wszystko i szukania dziury w całym, niedługo rzeczywiście trzeba będzie zaczynać od poproszenia o dowód każdej młodo wyglądającej osoby, którą chciałoby się zapytać o drogę. I jeszcze nagrywania takiej interakcji, żeby później mieć się czym bronić, jak komuś przechodzącemu obok się ten widok źle skojarzy.

    • Jaka energiczna obrona człowieka, który jawnie przyznał, że wymieniał się nieprzyzwoitymi wiadomościami z nieletnią na Twitchu, za co słusznie dostał na tej platformie bana.

    • „Masz rację, mam do tematu stosunek emocjonalny. Nie będę wnikał w szczegóły, ale powiedzmy po prostu, że za czasów szkolnych ktoś puścił o mnie bezpodstawną i wredną plotę”
      Tak po ludzku to oczywiście nie zazdroszczę i mi przykro, ale warto tu chyba zwrócić uwagę na istotną umiejętność nieopierania swoich normatywnych czy tam preskryptywnych poglądów tylko na jednostkowych doświadczeniach życiowych, choćby były złe. To trochę jakby okradziony zawsze się upierał, że „złodziejom należy obcinać ręce” – no spoko, kompletnie rozumiem emocjonalny komponent w tej konkretnej sprawie, ale trzeba mieć pewien dystans, żeby zrozumieć, że to nie jest ani racjonalna ani sprawiedliwa postawa, gdy ją uogólnić.

      „Tak, treść tych wiadomości ma znaczenie, podobnie jak kontekst, w jakim zostały wymienione. Istotny jest fakt, czy był świadomy, że to osoba nieletnia. I nie powiedziałbym, że zdjęcie profilowe jest wystarczające.”
      No cóż, ten fragment źle się zestarzał w obliczu tego, co już wiemy 😉

      „zaczynam myśleć, że w obecnych czasach przewrażliwienia na wszystko i szukania dziury w całym, niedługo rzeczywiście trzeba będzie zaczynać od poproszenia o dowód każdej młodo wyglądającej osoby, którą chciałoby się zapytać o drogę”
      Tu ponownie popełniasz błąd sporej hiperboli, bo mowa jest cały czas o jednym, konkretnym wydarzeniu, w którym tryby zadziałały poprawnie, a facet się przyznał.

      Myślę, że twoje myślenie w ogóle trochę za szybko ucieka w tę hiperboliczną stronę i gubi oryginalny kontekst, nie tylko w tym przypadku. Może warto spróbować się trochę zdystansować od sprawy i skonfrontować ją z własnymi przekonaniami na spokojnie, spoglądając nieco bliżej na fakty i nie dając się ponieść emocji.

    • „No cóż, ten fragment źle się zestarzał w obliczu tego, co już wiemy ;-)”
      Rzeczywiście. Pisałem to, gdy jeszcze nie wpadł news, że się przyznał i teraz to trochę inna historia. Z tego, co wiem o aferze, chodziło o dziewczynę, która miała wtedy 17 lat, więc wciąż bym nie powiedział, że aż tak drastyczne zrywanie stosunków z Disrespectem było konieczne.

      Osobiście uważam, że czterdziestoletni facet zarywający do siedemnastki (czyżby jakaś z góry skazana na niepowodzenie próba poczucia się znów młodym?) jest zwyczajnie dość żałosny.

  3. Ciekawe dlaczego byli pracownicy Twitcha dopiero teraz, hmm… „przerwali milczenie”.

Dodaj komentarz