Steam wprowadził ostrzeżenie, że nie kupujemy gier na własność. GOG.com wbija bolesną szpileczkę

Pozycja Steama w branży gier jest absolutnie kluczowa dla sukcesu komercyjnego większości produkcji. Wystarczy tylko spojrzeć na ostatnie poczynania Ubisoftu względem jego dwóch głośnych premier, które pierwotnie albo pojawiły się, albo były zaplanowane jedynie na Epic Games Store. Premierę Star Wars Outlaws na platformie Valve przyspieszono, a po zmianie terminu debiutu Assassin’s Creed: Shadows ogłoszono także pojawienie się na Steamie. Może gdyby Remedy zrobiło podobnie w przypadku Alana Wake’a 2, to ten w końcu zacząłby na siebie zarabiać. Warto jednak pamiętać, że żadna z wyżej wymienionych produkcji nie będzie należeć do nas.

Od końcówki zeszłego tygodnia użytkownicy Steama zgłaszają za pośrednictwem różnych forów społecznościowych bardzo interesującą adnotację. Podczas finalizowania zakupu jakiejkolwiek gry, zarówno na komputerze, jak i w aplikacji mobilnej pojawia się informacja, która mówi o zakupie licencji na wykorzystanie oprogramowania. Tym samym Steam podkreśla, że żadna produkcja znajdująca się w naszej bibliotece gier nie zostaje z nami dożywotnio. Zapis taki można odnaleźć w Umowie Użytkownika Steama.
Licencja Użytkownika nie przyznaje Użytkownikowi tytułu ani prawa własności do Treści i Usług. Aby korzystać z Treści i Usług, Użytkownik musi posiadać Konto Steam i może być zobowiązany do uruchomienia klienta Steam i utrzymywania połączenia z Internetem.
Jak się okazuje wprowadzenie tego zapisu zostało niejako na Valve wymuszone. Od początku 2025 w stanie Kalifornia zacznie funkcjonować nowe prawo, które wymagać będzie od sprzedawców online dokładnej informacji o sprzedaży licencji na użytkowanie danego produktu, a nie posiadanie na wieczystą własność.
Wymownie wpisuje się to w bardzo głośną sytuację z połowy obecnego roku, w której to Ubisoft wycofał ze sprzedaży pierwszą odsłonę The Crew, tym samym odbierając graczom dostęp do jej użytkowania, nawet jeśli posiadali ją we „własnej” bibliotece. Do tego wątku zaliczyć możemy również dyskusję dotyczącą dziedziczenia bibliotek gier, którą nasz dzisiejszy „antagonista”, Steam, zablokował, a „bohater” w postaci GOG-a nie omieszkał wykorzystać.
Dlaczego wspominam o polskiej platformie? Ano na wieść o nowych adnotacjach, pojawiających się podczas zakupu gier na Steamie, marketing firmy postanowił solidnie dogryźć konkurencji.
Na pierwszy rzut oka najnowszy post na platformie X wygląda dość niewinnie, jednak jak przyjrzymy się adnotacji pod koszykiem, zauważymy jawną drwinę z informacji konkurencji. GOG.com znany jest z prokonsumenckiego podejścia w swojej działalności. We wspomnianej wyżej sprawie dziedziczenia gier po śmierci pierwotnego „właściciela” podkreślał brak zapisów prawnych, które ułatwiłyby sprawę, jednak otwierał się na polubowne rozwiązanie każdej takiej okoliczności.
Czytaj dalej
-
Nowy Painkiller zaoferuje tryb roguelike. Anshar Studios prezentuje kolejny...
-
Avatar: Frontiers of Pandora otrzyma dodatek nawiązujący do nadchodzącego filmu....
-
Yakuza Kiwami 3 zapowiedziana, a z nią zupełnie nowy spin-off. RGG...
-
Steam z wielką wyprzedażą boomer shooterów. Zgarnij Blood: Fresh Supply, Shadow...
6 odpowiedzi do “Steam wprowadził ostrzeżenie, że nie kupujemy gier na własność. GOG.com wbija bolesną szpileczkę”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Fajne, tylko że gog dokładnie tak samo sprzedaje licencje której nie można odsprzedać, różnica jest tylko w installerze, ba, wydawcy na steamie mogą dobrowolnie wydawać gry bez drm, wtedy możesz zrobić kopię plików gry jako backup który nawet nie potrzebuje steama. W zamierzchłych czasach GOG reklamował się że na ich platformie „you own your games” ale szybko wycofali się bo to podchodziło pod fałszywy marketing.
Oczywiście ostatecznie gog i tak ma lepszą politykę, ale nie przesadzajmy z tymi zachwytami.
Dokładnie, niektóre gry można ogrywać na steam nawet po zwrocie
No niestety taką prawdziwą własność obecnie oferuje tylko Nintendo, gdzie możesz bez problemu sprzedać kartridż z grą
Poza tym, czy te instalki z goga są zawsze „popatchowane” do najnowszej wersji, czy są bardziej „day one”?
Mają zwykle osobno do pobranie patche.
No, to chociaż tyle (jeśli ktoś będzie ściągał sobie na dysk każdy patch w razie gdyby). Przyznaję, że mało korzystam z goga, bo kiedyś jakoś 2 lata temu chciałem w coś zagrać na padzie, bodaj którąś Shantae, ale gog nie potrafił go normalnie wykryć i ustawić, bo po prostu nie ma tych funkcjonalności co steam(sama gra też nie miała opcji zmiany sterowania etc) i się nie dało grać