Sniper: Ghost Warrior 3 – zapowiedź cdaction.pl
Sniper: Ghost Warrior 3 ma być grą, dzięki której CI Games na stałe osiądzie w pierwszej lidze, ale kilkukrotne przekładanie premiery każe zachować ostrożność. Optymiści mogą rzec, że obsuwy to dobry sygnał, bo autorzy naprawdę starają się pozbyć wszelkich niedogodności, zanim ich dzieło trafi do graczy. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się już 25 kwietnia. Tymczasem pokrótce przypomnijmy sobie, czego teoretycznie możemy się spodziewać.
Fabuła gry skupia się na postaci Johna Northa, amerykańskiego strzelca wyborowego, który zostaje wysłany do Gruzji, gdzie ma stawić czoła separatystom pustoszącym północną cześć kraju. Równolegle ma jednak do wypełnienia o wiele bardziej osobistą misję. Dwa lata temu jego brat, Robert, został porwany i wszystko wskazuje na to, że przybywa w tych właśnie okolicach. Jak nietrudno się domyślić, John postanawia odnaleźć Roberta i przykładnie ukarać jego ciemiężców.
Na tle poprzedniczek tytuł ma się wyróżniać sporą swobodą, jaką zaoferuje odbiorcy. North zwiedzi kilka okazałych map, charakteryzujących się odmiennym krajobrazem, który zapewne nie pozostanie bez wpływu na rozgrywkę – walka w lesie wygląda przecież zupełnie inaczej niż na otwartym terenie. Lokacje będą na tyle rozległe, że do przemieszczania się po nich przydadzą się pojazdy, które obok najoczywistszej funkcji posłużą też za mobilne punkty zaopatrzeniowe. Od czasu do czasu warto zejść z wydeptanego szlaku, gdyż w trudniej dostępnych obszarach można odnaleźć ukryte placówki wroga bądź opuszczone chaty i inne budowle będące niemymi świadkami tragicznych wydarzeń. Twórcy nie stronią bowiem od tzw. environmental storytellingu, czyli drobnych fabularnych smaczków dla bardziej spostrzegawczych graczy.
Ogólna konstrukcja gry przypomina nieco tę znaną z Far Cry’a, a więc pomiędzy poszczególnymi misjami wątku głównego można zająć się również drobnymi chałturkami na boku. Niezależnie od celu punktem wyjścia każdorazowo są kryjówki, w których można podjąć się nowych zleceń, przeczekać do wybranej pory dnia bądź nocy lub zająć się craftingiem. Ten ostatni pozwoli na dość zaawansowane modyfikowanie broni i ekwipunku, choć na wirtualny poradnik małego rusznikarza rzecz jasna nie ma co liczyć. John będzie mógł wybierać spośród kilkudziesięciu rodzajów broni, do których następnie dobierze różnego rodzaju magazynki, podpórki, celowniki, tłumiki (co ciekawe, będą one miały ograniczoną wytrzymałość i co jakiś czas wymagały napraw) oraz inne akcesoria pokroju latarek i laserowych wskaźników celu. Do tego dochodzi masa innych dodatków w rodzaju min, ładunków C4 czy wykrywaczy ruchu, a nawet kilka typów rodzajów amunicji, w tym takich, które automatycznie biorą poprawki na warunki atmosferyczne lub wabią przeciwników w żądane miejsce. Bohater może jednocześnie przenosić karabin snajperski, broń dodatkową (strzelbę lub karabin szturmowy) oraz pistolet.
Odpowiedni dobór sprzętu do preferencji będzie miał kluczowe znaczenie, ponieważ niemal każde wyzwanie da się rozwiązać na kilka sposobów. Od najoczywistszego, a więc precyzyjnego ostrzału z dużej odległości, przez otwarty szturm z rozgrzanym karabinem w ręku i w ciężkiej kamizelce na grzebiecie, aż po cichociemne akcje z użyciem noża i łuku. Po zakończeniu każdej misji gra podsumuje twoje osiągnięcia w każdym z tych aspektów i przyzna punkty doświadczenia, które następnie można będzie zamienić na talenty w drzewkach snajpera, wojownika i ducha. Niezależnie od ulubionego sposobu zabawy, realizację każdego zadania warto zacząć od przeprowadzenia zwiadu. W tym zakresie najlepiej sprawdzi się niewielki dron, dzięki któremu John spokojnie pozna okolicę, oznaczy kluczowe cele i określi najkorzystniejszą strategię. Z czasem gadżet zyska również nowe funkcje i umożliwi między innymi hakowanie kamer.
Jeśli autorzy dobrze wykorzystali dodatkowy czas i przyłożyli się do AI oraz optymalizacji, możemy otrzymać co najmniej solidnego shootera. Miejmy nadzieję, że tak właśnie się stanie, bo bezpośredni konkurent produkcji Polaków, Sniper Elite 4, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Nic nie wskazuje na to, by miłośnicy strzelców wyborowych mieli otrzymać w tym roku inny tytuł ze snajperem w roli głównej, więc dzieło CI Games jest dla nich ostatnią deską ratunku.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.