Dragon Age: Scenarzysta potwierdza istnienie nowej gry
A przy okazji wyraża nadzieję, że "promując inkluzywność", Kanadyjczycy zachowają umiar.
Już w listopadzie pracownicy BioWare'u enigmatycznie zapowiadali kolejną odsłonę serii. Producent wykonawczy Inkwizycji, Mark Darrah, wrzucił wówczas na swojego Twittera dość dziwaczne grafiki (i wcale niepośrednio zajawił, że więcej dowiemy się na E3). Kilka miesięcy wcześniej developerzy zastanawiali się natomiast nad stworzeniem spin-offa Dragon Age: Tactics.
Że coś jest na rzeczy, właśnie potwierdził Alexis Kennedy, brytyjski scenarzysta, którego prace mogliśmy podziwiać w Sunless Sea i Fallen London (jest też autorem darmowej tekstówki Dragon Age: The Last Court, której akcja rozgrywa się między "dwójką" a Inkwizycją). Od pewnego czasu wiedzieliśmy, że developer współpracuje z Mikiem Laidlawem, dyrektorem kreatywnym serii. W rozmowie z Eurogamerem pisarz potwierdził, że kolejny Dragon Age powstaje, aczkolwiek – jak zaznacza – prace są na wczesnym etapie.
To nietypowy układ. (BioWare – dop. red.) to konglomerat kilku studiów rozsianych po Edmonton, Montrealu (twórcy Mass Effecta: Andromedy) i Austin (dom Star Wars: The Old Republic).
Jak dodaje, tożsamość projektu, nad którym pracuje, od dawna pozostawała tajemnicą poliszynela.
Mogę uczciwie powiedzieć, że pracuję dla BioWare'u nad czymś, co mieści się w obrębie uniwersum Dragon Age'a, ale to wiadomo od jakiegoś czasu. Na początku była to tajemnica, ale ze względu na to, z kim pracowałem, wszyscy zainteresowani wiedzieli. W dniu, w którym zacząłem współpracę, Mark Darrah zatweetował "witaj w cyklu Dragon Age", więc uznałem to za oficjalne.
Autor twierdzi, że otrzymał od developerów dużą swobodę twórczą i że odpowiada za pewien (niezależny od innych) segment rozgrywki (porównuje swoją pracę do Patricka Weekesa, który na okoliczność drugiego Mass Effecta stworzył postać Mordina).
To, co podoba mi się w BioWare – pewnie dlatego, że jestem masochistą – to ograniczenia. (śmiech) Wiedziałem, że ogranicza ich fakt, że wszystkie postacie muszą być w pełni udźwiękowione. Ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wielkim jest to problemem. Znacznie łatwiej spłodzić wielkie ściany tekstu, kiedy nie musisz się martwić o dubbing. Bardzo trudno jest wpleść w dialogi imię postaci – właśnie dlatego pojawiły się nazwiska Shepard czy Ryder albo tytuł Inkwizytora.
Developer twierdzi, że gdy skończy pisać, jego praca (podobnie jak wątki rozpisane przez innych członków zespołu) trafi na "przyjacielski roast", podczas którego pozostali scenarzyści wypunktują, co im się podoba, a co niekoniecznie. Dodaje, że jest obecnie w połowie pracy.
Według Kennedy'ego choć nie każda z gier BioWare'u "zasługuje na ocenę 10/10", studiu należy się uznanie chociażby przez wzgląd na fakt, że często porusza niewygodne wątki. A choć (twierdzi Kennedy) dobrze się dzieje, że firma prowadzi branżę w kierunku tolerancji dla osób LGBT+, otwiera to pole do krytyki.
BioWare zbiera razy z obu stron. Denerwuje bardziej konserwatywnych graczy (...) musi rozważnie iść drogą pomiędzy robieniem w tej sprawie dość i robieniem zbyt wiele, w przeciwnym razie może kogoś urazić.
Więcej na temat niezapowiedzianego jeszcze sequela (spin-offa?) dowiemy się prawdopodobnie podczas tegorocznych targów E3.
Czytaj dalej
Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.