4
10.08.2018, 16:10Lektura na 5 minut

Shadow of the Tomb Raider – pierwsze wrażenia [JUŻ GRALIŚMY]

Premiera za pasem, krążki się już tłoczą, producent gry nie miał więc obaw, by na specjalnym pokazie udostępnić do ogrania początkowe etapy nadchodzącego Tomb Raidera. Przykrych niespodzianek raczej nie będzie: gra zapowiada się na solidną kontynuację cyklu.


Grzegorz „Krigor” Karaś

Każdy, kto pamięta, jak wiele musiała znieść Lara w Tomb Raiderze z 2013 roku, od razu zauważy zmianę. Już w sequelu młoda pani archeolog nabrała samodzielności, tu jednak będzie po prostu rozdawać karty. Shadow of the Tomb Raider jest zwieńczeniem trylogii, finałem, który pokazuje, jak to się stało, że bohaterka zmieniła się z nieco strachliwej dziewczyny w wymiataczkę, której niestraszne klątwy zapomnianych bogów czy armia fanatyków chcących sprowadzić na świat apokalipsę. Tę moc czuć już od pierwszych chwil z grą, co zresztą sprawia, że już od początku temperatura jest wysoka.

W szponach śmierci

Pomijając efektowną retrospekcję z katastrofy lotniczej, zabawa w najnowszej części Tomb Raidera zaczyna się w Meksyku. Rodzinne zaszłości powodują, że główna bohaterka rusza na poszukiwanie artefaktu Majów. To według legendy jeden z przedmiotów, które mogą zmienić oblicze świata – dlatego po piętach depcze jej organizacja Trinity. O ile nasza pannica złych zamiarów nie ma, o tyle jej przeciwnicy chcą sprowadzić na świat zagładę za pomocą ukrytych w schodkowych piramidach skarbów – tylko po to, by ten świat mógł się odrodzić w ustalonym przez Trinity kształcie. Seria niezbyt fortunnych posunięć sprawia, że kierując Larą, nie tyle ratujemy ludzkość przed smutnym losem, co... puszczamy w ruch apokalipsę. Zaczyna się wyścig z czasem. Brytyjka chce powstrzymać klątwę Majów, jej wrogowie – powstrzymać Brytyjkę.


(Kliknij, aby powiększyć)

To całkiem spektakularny początek. Pierwsza lokacja przywodzi na myśl wprowadzenie do filmu „Specre”, w którym Bond toruje sobie drogę przez ulice wypełnione ludźmi obchodzącymi charakterystyczne dla Meksyku święto – Dzień Zmarłych. Tu jest podobnie, choć spokojniej. Lara, śledząc członów Trinity, mija zatopionych w zadumie ludzi, tylko po to, by kilkanaście minut później na tych samych ulicach dosłownie walczyć o życie w strugach wody. Wartka akcja miejscami kojarzyła mi się bardziej ze spektakularną reżyserią scen z Uncharted niż z poprzednimi odsłonami Tomb Raidera.

To oczywiście jedynie przelotne wrażenie, bo Tomb Raidera tu aż nadto. Shadow of the Tomb Raider w przyjemnych dla fanów serii proporcjach łączy akcję, element zręcznościowe, wspinaczkę i zagadki. Te ostatnie mają tu różnoraką postać. To przede wszystkim różnego rodzaju wspinaczka i torowanie sobie drogi przez dawno zapomniane korytarze świątyń. Jest to o tyle przyjemne, że sukces zależy zarówno od zręcznych palców, jak i spostrzegawczości i myślenia przestrzennego. Gzymsy, miejsca, gdzie można wbić się czekanem czy podbiec po ścianie i chwycić się krawędzi wyżej, są oczywiście zaznaczone. Do tego można posłużyć się liną i za jej pomocą opuścić się niżej czy poprosić o pomoc towarzyszącego nam kompana, znanego z poprzedniej odsłony gry.

Nie zabrakło też wyzwań czysto logicznych. By przejść dalej, niekiedy należy np. ustawić w odpowiednim porządku symbole Majów, naprawić system odważników przy zwodzonym moście czy pobujać się na linie, by sięgnąć przejścia przygotowanego wcześniej za pomocą obciążenia. Sporo tego – ale jest przyjemnie i przez parę godzin w zasadzie ani razu nie utknąłem na dłużej. Owszem, głupie zgony przez skok w przepaść dalej się zdarzają, ale fragment, który ogrywałem, ani razu nie spowodował we mnie uczucia frustracji.


(Kliknij, aby powiększyć)

Lara vs. Predator

Te parę godzin w dżungli wystarczyło mi, by przekonać się, że wymieniony w śródtytule kosmiczny łowca zebrałby od naszej panny bęcki równie bolesne jak podczas starcia z przyszłym gubernatorem Kalifornii. W „trójce” Lara wymiata. Drzewko talentów jest skonstruowane tak, że wiele potrzebnych umiejętności, jak choćby rozwalanie cichaczem dwóch przeciwników naraz, jest dostępne niemal od ręki. To taka mozaika, której kolejne elementy odblokowujemy, gdy któryś z sąsiednich talentów jest już aktywny. Bardzo łatwo więc dostosować bohaterkę do własnych preferencji, ale z drugiej strony odblokowanie wszystkiego wymaga sporo czasu, zwiedzania świątyń i postępów w wątku głównym. Wiele zdolności, ciosów czy nowego sprzętu wymaga po prostu poznania sekretów minionych cywilizacji lub odpowiedniego rozwoju bohaterki. W ten sposób nauczymy się np. wieszać bandziorów na lianach pod koronami drzew niczym Batman. Lara jest tu zdecydowanie mocniejsza niż we wcześniejszych odsłonach.

Wydaje mi się, że gra ponownie będzie oferować sporo wrażeń związanych z eksploracją. Niestety, ze względu na ograniczenia czasowe nie dane mi było wejść do żadnej z mijanych po drodze opcjonalnych świątyń. A szkoda, bo miłośnikom klasyki to właśnie one ponownie mogą najbardziej przypaść do gustu. Na pocieszenie warto jednak zaznaczyć, że w kwestiach technicznych jest bardzo dobrze i na XBO żadnych poważnych błędów nie widziałem. Świat Tomb Raidera jest oczywiście dość umowny i trzeba na przykład przyzwyczaić się do znikających ciał pokonanych wrogów, co wręcz uderza w scenie na samym początku, w Meksyku. Zauważałem też czasem niezbyt udane wykrywanie kolizji obiektów. Szczególnie widać to w walce wręcz i przerywnikach, choć rzecz jasna nie sposób nazwać tego inaczej niż drobnostką.


(Kliknij, aby powiększyć)

Te parę godzin, które spędziłem z grą, pozostawiło poczucie satysfakcji i miłe wspomnienia. Bawiłem się bardzo dobrze: trzeci Tomb Raider wygląda na grę zrobioną dobrze, dopracowaną i wewnętrznie zróżnicowaną. Jeśli porwały Cię poprzednie części, również ta przypadnie Ci do gustu. To po prostu solidna kontynuacja. Zastrzegam jednak, że to opinia wstępna, wyrażona na podstawie niecałych pięciu godzin gry i we wrześniu trzeba będzie ją zweryfikować. Jestem jednak dobrej myśli.


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów634

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze