Fortnite: Pracownicy Epic Games o kulturze crunchu w firmie
Z ujawnionych wypowiedzi wynika, że za paliwo napędzające machinę Fortnite’a służyły nie tylko zaangażowanie i pomysł na grę, ale również pot, łzy oraz 70-godzinny tydzień pracy.
Wachlarz wypowiedzi zebranych przez anglojęzyczny serwis Polygon jest szeroki – od etatowych pracowników, poprzez kontraktowych, a na pomocy klienta skończywszy. Niemal wszyscy rozmówcy przyznają, że nieoczekiwany sukces gry wytworzył niespotykaną dotąd we względnie przyjaznej firmie kulturę wyzysku pracowników – tzw. crunchu.
Lista zarzutów jest bardzo długa: zmuszanie do nadgodzin (w postaci do stugodzinnych tygodni pracy), zrywanie współpracy z pracownikami kontraktowymi za niewyrobienie się (podobne działania zarzuca się polskiemu oddziałowi Amazona), brak wolnych weekendów, doprowadzanie do problemów zdrowotnych oraz zastraszanie i dehumanizacja pracowników. Jeden z „kontraktowych” stwierdził, że przełożony przy brakach w zatrudnieniu określał stan ekipy jako „potrzebujemy więcej ciał” (oryginalnie użyto rzeczownika „bodies”). System wyzysku ma się opierać na przydzielaniu każdemu takiej ilości pracy, której nie da się zrealizować w normalnym wymiarze godzin. Przykładem mogą tu być pracownicy obsługi technicznej, którzy muszą odhaczać po 200 zgłoszeń dziennie na głowę. Gdyby pracowali standardowe osiem godzin, mogliby poświęcić na każde zgłoszenie średnio... niecałe dwie i pół minuty.
Największy zarzut dotyczy nieskończoności niecnych praktyk. Fortnite to niespotykany dotąd ewenement developerski, ciągle zmieniająca się gra-usługa potrzebująca nieustającej uwagi. Częścią fenomenu gry są cotygodniowe aktualizacje zawierające zarówno nowe przedmioty, jak i poprawki błędów. W sklepie z płatną zawartością lądują nowe skórki. Do tego co około dwa miesiące mapa otrzymuje pokaźny lifting związany ze zmianą tematyki sezonu.
Aby zapewnić taki stan rzeczy, po stronie programistów oraz artystów deadline nigdy się nie kończy. Co więcej, menadżerowie mają nakazywać tworzenie hotfixów na bieżąco, równolegle z pracą nad nową zawartością, oraz zmieniać zdanie pod wpływem krytyki nieudanych aktualizacji. Na wprowadzenie szybkich zmian programiści otrzymują dzień lub dwa.
I w tej beczce dziegciu znalazła się jednak łyżka miodu. Kilku pracowników uznało Epic Games za najlepszego pracodawcę, z jakim mieli do czynienia. Inni z kolei przyznają, że do crunchu faktycznie dochodzi, lecz w innych działach firmy.
Co na to wszystko rzecznik prasowy studia? W udzielonym mailowo wywiadzie jego wszystkie wypowiedzi stanowią kontrapunkty do stawianych przez pracowników zarzutów. Firma twierdzi między innymi, że wszystkie przedstawione sytuacje zdarzają się „niezwykle rzadko”, a „każdy w Epic Games zareagował na sukces z wigorem oraz zaangażowaniem”.
Crunch to dla branży gier codzienność i tajemnica poliszynela. Blisko 50% developerów przyznaje, że padło ofiarą praktyki polegającej na wyciskaniu siódmych potów przed premierą gry lub istotną aktualizacją. O wyzysk oskarżano już między innymi CD Projekt, BioWare czy Rockstara. Ciągłe pozostawanie na wysokich obrotach nawet po premierze produkcji to w przypadku Fortnite’a niepokojąca nowość.
Czytaj dalej
Wielki entuzjasta gier z custom contentem. Setki godzin nabite w Cities: Skylines, Minecrafcie i Animal Crossing: New Horizons mówią same za siebie. Do tego rasowy Nintendron, który kupuje 10-letnie gry za pełną cenę i jeszcze się cieszy. Prywatnie lubi pływanie, sztukę i prowadzenie amatorskich sesji D&D.