Pathfinder: Wrath of the Righteous – Zapowiedziano nowe RPG twórców Kingmakera
Nie będzie to jednak bezpośrednia kontynuacja.
Pathfinder: Kingmaker nie był może grą idealną, o czym świadczą oceny na poziomie 73% (7,5/10 w opinii graczy), ale sprzedał się na tyle dobrze, by zachęcić twórców do prac nad kolejną częścią. Pathfinder: Wrath of the Righteous ma bazować na rozwiązaniach z poprzedniczki, ale jednocześnie twórczo je rozwijać. Nie będzie to bezpośrednia kontynuacja i tym razem usłyszymy opowieść o wielkiej wojnie, poprzedzonej inwazją demonów na świat śmiertelników. Podobnie jak poprzednio w tworzenie historii ma się zaangażować Chris Avellone (maczający palce również w łączącym starą i nową szkołę Alaloth: Champions of the Four Kingdoms). Wesprze on głównego scenarzystę, czyli znanego z Kingmakera Aleksandra Komzolowa.
Główną atrakcją ma być system „ścieżek mitycznych” (mythic paths), których wybór będzie miał drastyczny wpływ zarówno na główną postać, jak i jej towarzyszy oraz oczywiście fabułę. Heros może zdecydować się na przykład na ścieżkę nieśmiertelnego lisza i zostać mistrzem magii oraz rozkazywania nieumarłym lub wybrać karierę anioła i razić wrogów świętą mocą oraz posyłać na nich niebiańskich sojuszników. Poszerzeniu ulegnie także asortyment dostępnych klas postaci. Zestaw z „jedynki” uzupełnią wiedźma (witch) oraz wyrocznia (oracle), choć na tym z pewnością się nie skończy i możemy spodziewać się ujawnienia kolejnych.
Jedną z ważniejszych zmian będzie odmieniona oprawa graficzna. Wrath of the Righteous jest znacznie mroczniejsze od Kingmakera, by pełniej ukazać dramat obrońców zmagających się z przeważającymi siłami demonów. Drużyna zawita więc między innymi do skażonych przez najeźdźców pustkowi, stanie na murach oblężonych twierdz, a nawet wybierze się prosto do tutejszego odpowiednika piekła.
Owlcat nie podało niestety choćby przybliżonej daty premiery, ani nie zająknęło się na temat platform docelowych. Pozostaje więc tylko czekać na kolejne ogłoszenia, które mają mieć miejsce w najbliższym czasie.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.