Amerykanie nie cieszą się z sukcesu DeepSeek. Biały Dom bada, czy chińska AI nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego
Względnie niewielkie (jak na tę branżę) przedsiębiorstwo z Państwa Środka opracowało produkt, który jest w stanie konkurować z wytworami największych amerykańskich korporacji.
Nie ma co ukrywać, że Asystent AI DeepSeek wziął rynek szturmem i już w ciągu pierwszych dni swojego istnienia udało mu się trafić na szczyt listy najchętniej pobieranych bezpłatnych aplikacji w amerykańskim App Store. Inwestorzy nie przyjęli jednak z uśmiechem informacji o sukcesie chińskiej sztucznej inteligencji, co doprowadziło do ogromnego spadku wartości firm pokroju Nvidii. Mimo że sytuacja nieco się już unormowała, Chińczycy odcisnęli swoje piętno na branży, a jej amerykańska odnoga zdecydowała postawić się w stan pełnej gotowości.
Amerykanie wciąż nie lubią Chińczyków
Wedle doniesień pochodzących od agencji Reuters, Biały Dom wszczął postępowanie mające na celu ustalić, czy chińska AI może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Nie brak przy tym opinii, że Chińczycy „pożyczyli” sobie własność intelektualną amerykańskich biznesów, jednakże żadnych dowodów na potwierdzenie tych oskarżeń wciąż nie przedstawiono.
Co nieco do powiedzenia w tym temacie miał David Sacks, określony przez Trumpa mianem „cara krypto i sztucznej inteligencji”. Zapytany przez prezentera Fox News o to, czy DeepSeek było w stanie ukraść dane wykorzystane do wyszkolenia AI, odpowiedział:
Cóż, jest to możliwe. W sztucznej inteligencji istnieje technika zwana destylacją, o której będziemy dużo słyszeć, a polega ona na tym, że jeden model uczy się od innego modelu. Myślę, że jedną z rzeczy, które zobaczymy w ciągu najbliższych kilku miesięcy, będzie podjęcie przez nasze wiodące firmy zajmujące się sztuczną inteligencją kroków w celu zapobieżenia destylacji... To zdecydowanie spowolniłoby niektóre z tych naśladowczych modeli.
Sam Trump z kolei nie jest negatywnie nastawiony do tworu DeepSeek i sądzi, że powstanie taniej, a zarazem efektywnej, sztucznej inteligencji w Chinach jest porządnym kopem, którego od dłuższego czasu potrzebowały amerykańskie przedsiębiorstwa.
Wydanie DeepSeek AI przez chińską firmę powinno być sygnałem ostrzegawczym dla naszych branż, że musimy być absolutnie skoncentrowani na konkurowaniu, aby wygrać. Zawsze mamy pomysły. Zawsze jesteśmy pierwsi. Powiedziałbym więc, że to bardzo pozytywna zmiana. Zamiast wydawać miliardy i miliardy, wydasz mniej i, miejmy nadzieję, znajdziesz to samo rozwiązanie.
Mimo wszystko w stwierdzeniu, że AI z Państwa Środka zbiera mnóstwo informacji, jest sporo prawdy (aczkolwiek to samo można powiedzieć o tworach Amerykanów). W zasadzie łatwiej byłoby wymienić dane, których przeglądarkowa odsłona asystenta DeepSeek nie zbiera, niż te, na których próbuje położyć swoje lepkie rączki. Wszystko zostało w przejrzysty sposób wyszczególnione na stronie polityki prywatności czatbota, a wśród pozyskiwanych informacji znajdują się m.in. nasze imię i nazwisko, data urodzin, numer telefonu, adres email, hasło, dane na temat naszego sprzętu komputerowego i dokonywanych płatności, ciasteczka, a nawet to, z jakich serwisów korzystamy. Oczywiście do Państwa Środka trafiają także wszystkie wiadomości wymienione z Asystentem AI DeepSeek.
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.