1
16.11.2022, 16:44Lektura na 3 minuty

Bioshock: Reżyser ekranizacji ma wolność tworzenia, ale chce być wierny oryginałowi

Filmowy Bioshock może być wielkim hitem, jeśli reżyserowi uda się przełamać „klątwę” kiepskich ekranizacji gier. Najnowszy wywiad zdradza jego stosunek do materiału źródłowego.


Samuel Goldman

Pamiętacie o tym, że Netflix ekranizuje Bioshocka? Przedsięwzięcie niełatwe, bo mimo iż materiał źródłowy ma ogromny potencjał na film, to opowiedzenie tej historii jeszcze raz może okazać się sporym wyzwaniem – tym bardziej, że gracze z pewnością nie pozostaną bierni i będą wytykać Netfliksowi każde, nawet najmniejsze potknięcie. Jak na razie informacji jest mało, ale też nie ma powodów do niepokoju, ponieważ w produkcję zaangażowany jest Ken Levine, czyli twórca tej marki, a reżyserem „Bioshocka” został Francis Lawrence, odpowiedzialny m.in. za „Jestem Legendą” czy „Constantine’a” (oraz nadchodzący sequel).

Ten ostatni właśnie wypowiedział się o pracy nad filmem przyznając, że ma pełne pole do popisu:


W zasadzie to ja, Cameron [MacConomy, jeden z producentów – przyp. red] oraz Michael [Green, scenarzysta] możemy robić to, co chcemy. Mnóstwo z tych rzeczy pozostaje wiernych samej grze, jesteśmy też w stałym kontakcie z Kenem Levine’m oraz Take-Two.


Wierność materiałowi źródłowemu to z pewnością zaważy na jakości i odbiorze filmu, a czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, co stoi za sukcesem wydanego 15 (!) lat temu Bioshocka? Niemało zrobiła na pewno jakość samej gry (choć nieco romantyzowana, o czym przekonałem się ostatnio sam, ogrywając ją po latach ponownie), ale w moim przypadku pierwszą przynętą był świat: spójny, ciekawy, świeży, stworzony na bazie ciekawej filozofii. Rapture z pewnością może uchodzić za jeden z najlepszych settingów w grach, z czym zgadza się także Lawrence:


Myślę, że to jedna z najlepszych i najbardziej unikalnych wizualnie gier, jakie kiedykolwiek stworzono. Inną sprawą jest to, że jest bardzo „tematyczna”. Pod płaszczykiem gry ukryto tam konkretne pomysły i filozofie, a wszystko to jest bardzo dobrze przemyślane. Wiele gier może mieć wspaniały świat, świetnego bohatera czy emocjonującą akcję, ale nie mają takiej wagi i powagi jak Bioshock, będący połączeniem świetnych pomysłów, filozofii i niewiarygodnej estetyki.


Właściwie ciężko się z reżyserem nie zgodzić, ale – jak zawsze w przypadku ekranizacji – kwestią otwartą pozostaje to, czy uda mu się uchwycić te wszystkie elementy w filmie i czy takie podejście nie okaże się skokiem na zbyt głęboką wodę. Kiedy będziemy mogli ocenić to sami? No, tu już robi się bardziej skomplikowanie, bo prace są na dość wczesnym etapie:


Michael Green, mój wieloletni przyjaciel, który ma na swoim koncie m.in. »Blade Runnera: 2049«, jest mniej więcej w połowie pisania scenariusza. Mamy już pierwsze ujęcia i zarys tego, co chcemy zrobić.


Miejmy nadzieję, że wolność w tworzeniu, współpraca z twórcą oryginału i laurka dla projektu artystycznego wystarczą, by filmowy Bioshock stał się równie legendarny, co gra – choć pewnie poczekamy na niego co najmniej kilka lat. A gdyby wzorem Burial at Sea uderzał w tony noirowe, mogłaby powstać zaskakująco świetna mieszanka, w której chętnie bym się zanurzył...


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1033

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze