Concord mógł kosztować więcej niż Spider-Man 2. Nazywano go „przyszłością Sony”
Można było domyślić się, że Concord tani nie był. Niemniej pewnie mało kto spodziewał się takiej kwoty.
Wiele już mówiło się o Concordzie i równie wiele działo się w stosunku do jego krótkiego żywota na rynku – beznadziejnie niska liczba graczy na Steamie czy jeszcze gorsza sprzedaż to tylko dwa z wielu dużych tematów wokół tej gry. Przy tej skali porażki pojawiło się pytanie o budżet gry i to, ile właściwie Sony straciło pieniędzy na projekcie. Jeżeli plotki tego dotyczące są choć częściowo prawdziwe, to nic dziwnego, że firma nie zamknęła jeszcze całego studia i wciąż myśli, jak zminimalizować straty grubych milionów dolarów.
Informacje zza kulis odnośnie do budżetu Concorda podał Colin Moriarty w podcaście „Sacred Symbols”. Jak zdradził współprowadzący, łączny koszt wyprodukowania gry miał wynieść około 400 milionów dolarów. Choć ta nowinka wymaga kilku dodatkowych informacji, z której najważniejszą jest ta, że źródłem Moriarty’ego była jedna osoba, która miała pracować przy Concordzie (którą, jak twierdzi, w pełni zweryfikował, włącznie ze słowami tej osoby). Nikt inny jak dotąd nie potwierdził tej liczby, dlatego trzeba podejść do niej z dystansem.
Ponadto koszt produkcji Concorda najpewniej nie równa się temu, co Sony straciło przed i po jego premierze. Odpowiedzialne za projekt studio Firewalk, według słów Moriarty’ego, zostało kupione przez Sony od firmy ProbablyMonsters w momencie, gdy gra znajdowała się w fazie alfa. Do tego czasu ich współpraca trwała już od 2-3 lat, a projekt miał pochłonąć około 200 milionów dolarów. Nie wiadomo, jak podkreślił sam podcaster, ile z tego to pieniądze ProbablyMonsters, a ile Sony. To pierwsze powstało zaledwie pięć lat temu i choć miało na swą działalność uzbierać 250 milionów dolarów, to utrzymywało w tamtym czasie trzy studia, w tym Firewalk z własnymi projektami. Co ważne, ProbablyMonsters wciąż nie ma na koncie skończonego i wypuszczonego projektu.
Kolejną niewiadomą jest to, co w Sony i Firewalk działo się po przejęciu tego drugiego. Moriarty powiedział, że już w fazie alfa było jak na dłoni widać, że projekt jest w bardzo złym stanie. Dlatego japońska firma miała wydać kolejne 200 milionów dolarów, niejako próbując nadrobić straty wynikające z włożenia sporej ilości gotówki w kiepski produkt. Spora część tej kwoty miała pójść na outsourcing Concorda i znowu – ile to kosztowało i ile z gry wykonano zewnętrznie? Tego podcaster nie był w stanie określić. Dodał również, że w tych 400 milionach nie wliczane jest też przejęcie Firewalk, liczącego ok. 160 pracowników.
Do tego wszystkiego miała dołożyć się toksyczna kultura pracy, która blokowała wszelką możliwą krytykę Concorda. Towarzyszyć miały temu słowa o tym, że Concord jest „przyszłością Sony”, a marka będzie miała rozmach porównywalny z Gwiezdnymi Wojnami. I choć można było przypuścić, że czynniki wewnętrzne przyczyniły się do kiepskiego stanu projektu, to w wydane 400 milionów dolarów nie uwierzyło kilka osób związanych z gamedevem. Pod wątpliwość tę kwotę poddali m.in.: Ethan Gach (Kotaku), Christopher Dring (szef Gameindustry.biz) czy Tom Warren (The Verge).
Czytaj dalej
Gracz kiszący się przez większość życia na słabiusieńkim pececie, stąd pałający miłością do kilku tytułów wydanych przed swoim rokiem urodzenia jak Thief 2 czy Heroes III. Niezdrowo analizujący spójność mechanik gry ze światem przedstawionym. Zawsze daje najwięcej punktów w charyzmę. Fortnite spalił mu zasilacz.