Efekt Starfielda? No Man's Sky na wyżynach popularności
No Man's Sky chyba dostało się rykoszetem od popularności Starfielda. I dobrze.
Starfieldowi towarzyszy teraz dużo szumu. Wyczekiwany od wielu lat kosmiczny RPG z jednej strony cieszy graczy i recenzentów, z drugiej zaś cechuje się typowymi dla Bethesdy wadami (aczkolwiek trzeba przyznać, że plotki się potwierdziły i nie ma zbyt wielu surrealnych bugów). Równolegle duża liczba osób zaznajomionych z tematem przekłada się na ogólny tzw. hype i różne głupoty wrzucane do Internetu. Czyli mamy powtórkę z dowolnej wielkiej premiery AAA. Okazuje się, że zasięg marketingowej machiny dosięgnął nawet produkcje, które ze Starfieldem łączy jedynie ogólna tematyka.
No Man's Sky na salonach
Tak, chodzi tu dokładniej o No Man's Sky. Główny projektant gry Sean Murray pochwalił się na Twitterze/X, że gra przeżywa właśnie swój najlepszy miesiąc od lat na wszystkich platformach.
Rzut oka na dane samego Steam Charts pokazuje, że że stała tendencja zwyżkowa aktywności na Steamie zaczyna się na początku września, czyli w okolicach premiery Starfielda. To ponad tydzień po aktualizacji Echoes na 7-lecie gry, którą pozornie można by wiązać z wzrostem graczy. Wygląda na to, że osoby zainteresowane tematyką statków i eksploracji kosmosu przypomniały sobie także o starym, dobrym No Man's Sky. Co ciekawe, nie przekłada się to na popularność np. Elite Dangerous. Można to jednak wytłumaczyć wyższym progiem wejścia.
Przy okazji chciałbym przypomnieć nasz tekst publicystyczny z zeszłego roku o boomie na gry science fiction zatytułowany Nie taki Dead ten Space.
Czytaj dalej
Wielki entuzjasta gier z custom contentem. Setki godzin nabite w Cities: Skylines, Minecrafcie i Animal Crossing: New Horizons mówią same za siebie. Do tego rasowy Nintendron, który kupuje 10-letnie gry za pełną cenę i jeszcze się cieszy. Prywatnie lubi pływanie, sztukę i prowadzenie amatorskich sesji D&D.