Indiana Jones and the Great Circle prawie jak film. W grze będzie ponad 3 godziny cutscenek
Spragnieni przygód archeologa-awanturnika dostaną w zasadzie pełnometrażowy film.
Najnowsze dziecko Todda Howarda oraz MachineGames to Indiana Jones and the Great Circle – awanturnicza gra akcji, która bierze na swoje barki ciężar schedy po filmach z Harrisonem Fordem. W żadnym wypadku nie jest to reskin Uncharted, co samo w sobie stanowi świetną wiadomość. Udostępniane do tej pory gameplaye pokazywały coś na kształt strzelanki z sekwencjami skradankowymi, ale UV, który miał już okazję zagrać, widzi tu tytuł aspirujący do miana immersive sima.
Wielki Krąg to bowiem w dużej mierze produkt aspirujący do miana immersive sima. Elementów charakterystycznych dla gatunku nie widać co prawda w otwierającym zmagania prologu, ale kiedy trafiamy na kolejne, zaskakująco rozległe i otwarte mapy, wszystkie klocki zaczynają wreszcie pasować do siebie jak ulał.
Jeśli tak jak ja odczuwacie głód filmowych przygód Indy’ego, to w najnowszym wywiadzie z Toddem Howardem dowiemy się, że Indiana Jones and the Great Circle w pewnym sensie będzie pełnometrażowym filmem – na potrzeby gry stworzono ponad 3,5 godziny cutscenek. Szef Bethesdy nie chciał, by ta część zabawy na siłę próbowała naśladować styl filmów; przerywniki koncentrują się przede wszystkim na tym, co najważniejsze, czyli duchu oryginału:
Myślę, że zarówno w przypadku Fallouta, jak i Indiany Jonesa, trzeba zignorować oryginał i pomyśleć o świecie oraz postaciach.
3,5 godziny cutscenek to około godzinę więcej niż w Wolfenstein 2: The New Colossus, czyli ostatniej dużej części Wolfa, stworzonej samodzielnie przez MachineGames.
Howard nie chciał Bakera
Obsadzenie Troya Bakera w roli głównego bohatera to rozsądna decyzja, bo wydaje się pasować do roli sławnego archeologa. Poza tym ma mnóstwo doświadczenia oraz bardzo wszechstronny głos, co czyni go kandydatem idealnym… ale nie dla Todda Howarda, który powiedział aktorowi wprost, że nie chce, by ten grał Indianę Jonesa, ale podczas wewnętrznych badań zadecydowali ludzie.
Chcieliśmy rozważyć jak największą liczbę kandydatów. Mimo tego podczas testów ludzie za każdym razem wybierali Troya Bakera.
Indiana Jones and the Great Circle raczej nie będzie zakończeniem przygody Bethesdy z tą marką, jednak Howard nie chce jeszcze zdradzać dalekosiężnych planów. Wiemy tylko, co będzie kolejnym, dużym projektem firmy po Indym:
Nie chcę na razie umieszczać niczego w konkretnych ramach czasowych, ale ujmę to tak: naszym obecnym projektem jest The Elder Scrolls VI. To nasza kolejna, duża produkcja po Indianie Jonesie, a potem zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
TES VI rodzi się w wielkich bólach od co najmniej 6 lat, kiedy to pokazano pierwszy nie-zwiastun. W tym roku, przy okazji 30. urodzin marki, firma przyznała się do posiadania grywalnych buildów, ale to wszystko – następca Skyrima zadebiutuje w bliżej nieokreślonej przyszłości. Chyba tylko Microsoft ma moc popędzenia Bethesdy, która planowała zająć się Falloutem 5 dopiero po TES-ie.
Indiana Jones and the Great Circle wyjdzie 9 grudnia na pecetach oraz Xboksach Series X|S, a na wiosnę przyszłego roku również na PS5.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.