Konami z najlepszymi przychodami w historii

W oczach zwykłego gracza Konami podupadło. Firma porzuciła większość starań na rzecz tworzenia gier AAA (choć temu zaprzeczała) i skupiła się na produkcji japońskich gier hazardowych pachinko. Pro Evolution Soccer zastąpiono eFootballem, który poradził sobie bardzo kiepsko i nie mógł się doczekać aktualizacji 1.0 przez długie miesiące. Światełko w tunelu pojawiło się dopiero za sprawą doniesień o możliwych reaktywacjach kilku słynnych marek. Wszystko wskazywałoby na to, że w firmie się nie przelewa, prawda?
Otóż Konami właśnie opublikowało wyniki finansowe za poprzedni rok, które mówią jasno: był najlepszy w historii. Po czterech latach nieprzerwanego wzrostu całkowite przychody firmy wyniosły aż 299,5 miliarda jenów, czyli skromne 10,5 miliarda złotych. Zysk „na czysto” wynosi za to 74,5 miliarda jenów – 2,6 miliarda złotych.
Za sukces w sektorze gamingu odpowiadały głównie międzyplatformowa karcianka Yu-Gi-Oh! Master duel oraz eFootball. Reszta to z kolei zyski z maszyn hazardowych, placówek sportowych, automatów do gier i… systemów do zarządzania kasynami. Do tego należy dodać całkiem znaczący wpływ z kolekcji NFT opartej na Castlevanii.
Przy okazji spółka wypuściła oświadczenie, w którym zapowiada dalsze inwestycje w tokeny oraz metaverse, a także VR, 5G, 6G, AI i chmurę. To pierwsze może być obecnie nieco utrudnione; rynek przeżywa obecnie duże załamanie.
Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “Konami z najlepszymi przychodami w historii”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Press f to f konami. Tyle w temacie. Zmienili branżę na bardziej dochodową, czyli hazard. Nic dziwnego że branża gamingowa też powoli właśnie w to się zmienia. A idź pan w…
Śmiejemy się, klniemy i ośmieszamy, a metoda biznesowa Konami przynosi realne zyski i utwierdza ich we własnej polityce wydawniczej.
Konami od zawsze stosowało dziwne metody wydawania swoich gier, jak nie Nintendo to Sony i chcąc ograć ich klasyki to trzeba mieć kilka konsol lub korzystać z kilku emulatorów, duży minus dla Konami, że za mało klasyki wydają na Steam jak to robi Capcom, Sega czy Namco, oni zrozumieli zapotrzebowanie i sprzedaż na rynku gier.
I po co się starać tworzyć gry AAA, wymyślać nowe rzeczy, światy, mechaniki, skoro wystarczy głupie pachinko, żeby zgarniać fortunę. Później widzi to taki prezes Squere Enix i sprzedaje swoje studia i marki – po co tworzyć gry, jak ludzie są tak głupi, że kupią NFT i inne głupoty. Za jakiś czas gier jakie znamy może już nie być. Będą same wirtualne kasyna z opłatą za samo włączenie, pachinko w Biedronce obok bankomatu, zamiast promocji na Steam i PS Store będziemy czekać na promocje w NFT Store, abonamenty na wszystko. Ale będzie super…
Niestety, I have a bad feeling about this. Dlatego tworzę bibliotekę „na zaś”, coraz częściej sięgając po rzeczy z przeszłości, bo obecne produkcje (z wyjątkami, na szczęście) coraz rzadziej zachęcają do tego, by je kupować. Jeśli ma to być produkt nieskończony, wykastrowany pod DLC, z mikrotransakcjami, czy mitycznym wieloletnim wsparciem, to mnie to raczej zniechęca, niż skłania do zakupu. O rzeczach skrajnych, jak wpychanie hazardu, gdzie się da (choćby taki FUT w FIFIE) nie wspominając… Nie pozostaje nic innego jak głosować portfelem. Może kiedyś skala będzie tak duża, że korporacje zaczną robić gry, a nie narzędzia do monetyzacji.
„Może kiedyś skala będzie tak duża, że korporacje zaczną robić gry, a nie narzędzia do monetyzacji.”
Niestety tak nie będzie, bo dla nowych graczy gry usługi z mikropłatnościami, z płatnymi boosterami itp. to będzie normalność i ich brak będzie dla nich czymś dziwnym. Sony fajnie trzymało się singlowych gier bez mikropłatności, ale i oni idą w gry usługi, więc chyba padnie ostatni bastion. Niby są indyki, gry AA, ale to nie ta skala i jakość. A ludzie jeszcze wymagają od Sony premier w abonamencie. Albo jakość, albo premiery w PS Plus.
Wyraziłem naiwną nadzieję, bo też nie bardzo wierzę, że tak się stanie 🙂 Ale pomarzyć można.