Odświeżony Croc: Legend of the Gobbos przypomina o sobie nowym materiałem. Ponad 3 godziny gameplayu z komentarzem developerów
Odświeżona wersja klasycznej platformówki ma się pojawić jeszcze w tym roku.
„Efekt Lary Croft”, jak nazywam dobre przyjęcie remastera pierwotnej trylogii Tomb Raidera, stosunkowo szybko doprowadził do zapowiedzi odświeżenia kolejnych odsłon, a także stał się dowodem na to, że pudełkowe kolekcjonerki – również na pecetach – nie zginęły. Nie mam zielonego pojęcia, na ile sukces Lary czy dowolnych innych, taśmowo przywracanych do łask staroci stał za decyzją o przywróceniu blasku Crocowi, jednak wkrótce po pierwszym zwiastunie okazało się, że zainteresowanie krokodylem jest ogromne.
Powstałe z martwych Argonaut Games, czyli twórcy oryginału, zdecydowali się nawet na ryzykowny ruch z wydaniem fizycznej wersji kolekcjonerskiej. Nie jest może najbogatszym zestawem dostępnym na rynku, jednak dla fanów będzie to gratka – tym bardziej że nie musicie wydawać na nią majątku. Przypominam, że zamówienia składać można tutaj, ale tylko do 10 grudnia, więc jeśli macie w planach ratowanie Gobbosów na bogato, to trzeba się spieszyć.
Na zaostrzenie apetytu mogę zaoferować ciekawy materiał, który właśnie pojawił się w sieci. Na kanale My Life in Gaming opublikowano ponad trzygodzinny materiał, w jakim nie tylko zobaczymy gameplay z różnych etapów remastera Croc: Legend of the Gobbos, ale i posłuchamy, co do powiedzenia mają twórcy. W materiale sporo do powiedzenia ma Jez San (założyciel Argonaut), John Edelson (producent oryginału), Mike Arkin (producent remastera) oraz Scott Butler (główny grafik). Wideo to trochę wehikuł czasu, który zabiera nas do starych, dobrych (?) czasów wraz z anegdotami związanymi z oryginałem, ale też maleńki probierz tego, co szykuje dla nas nowa wersja.
Odświeżony Croc: Legend of the Gobbos wygląda w porządku, choć „efekt Lary Croft” może być mieczem obosiecznym: rozgrywka z jednej strony dostosowana jest do współczesnych standardów, ale z drugiej pozostaje całkowicie archaiczna. Trochę jak legendarna Nokia 3310, która nawet dzisiaj zachowuje swoją podstawową funkcjonalność, jednak prawdopodobnie mało kto byłby w stanie korzystać z niej przez dłuższy czas… Miejmy nadzieję, że Croc nie będzie jednorazowym strzałem, a wróci także w pełnoprawnej „trójce”, na jaką czekamy od prawie ćwierć wieku, natomiast Argonaut Games sięgnie także po inne, zapomniane marki ze swojego portfolio.
Croc: Legend of the Gobbos ma zadebiutować jeszcze w tym roku, chociaż nie znamy dokładnej daty.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.