Pracownicy Ubisoftu znowu strajkują. Związki zawodowe domagają się m.in. powrotu pracy zdalnej
Ciąg dalszy problemów Ubisoftu.
Jak zapowiadali, tak zrobili – pracownicy Ubisoftu rozpoczęli strajk. Protest jest współorganizowany przez kilka związków zawodowych, które walczą m.in. o możliwość pracy zdalnej, wyższe płace, konsekwentne zacieranie różnic w wynagrodzeniu różnych płci, a także zapewnienie realnego dialogu pomiędzy przedstawicielami korporacji a kadrą pracowniczą. Strajk potrwa do 17 października.
Część developerów zwyczajnie nie może sobie pozwolić na powrót do biur 3 razy w tygodniu. Związki zawodowe chcą mieć gwarancję, że każda osoba będzie mogła swobodnie zadeklarować, kiedy będzie mogła pojawić się w siedzibie firmy. Dla protestujących ważne jest także, żeby pula dni z pracą stacjonarną była rozliczana nie co tydzień, a co miesiąc.
Po ponad pięciu latach efektywnej pracy w obecnym trybie pracy zdalnej wiele naszych kolegów i koleżanek zbudowało lub odbudowało swoje życie (np. rodzinne) i po prostu nie mogą wrócić do poprzednich warunków. Nasz pracodawca doskonale o tym wie. Konsekwencją jego decyzji będzie utrata pracy przez naszych kolegów, dezorganizacja wielu projektów gier i drastyczny wzrost ryzyka psychospołecznego dla tych, którzy pozostaną.
Ale protestujący pracownicy to nie jedyne zmartwienie Ubisoftu – Skull and Bones okazało się olbrzymią katatrofą, Star Wars Outlaws zaledwie przeciętną grą, a wokół Assassin’s Creed Shadows nie gasną kontrowersje. Ponadto premiera Shadows została przełożona na luty. Francuzi zdecydowali także, że najnowszy Assassin’s Creed zadebiutuje zarówno w sklepie Ubisoftu, jak i na Steamie.