Rosja bierze się za własny silnik. Odpowiedź na Unreala i Unity
Narodowy, rosyjski silnik ma potencjał na dofinansowanie w wysokości sześciu miliardów rubli, czyli pół miliona złotych. Uwaga: z racji chybotliwego kursu rubla, każdego dnia ta kwota może być inna...
Rosyjskie wieści ciężko uznawać za wiarygodne, ale w sprawach propagandowych nie mają interesu kłamać. Istnieje też kilka czasopism, które starają się być wiarygodne, przynajmniej na tyle, na ile im pozwalają przepisy. Dlatego też nie wątpimy doniesieniom Kommersantu, jednej z bardziej liberalnych gazet w kraju, że wschodni najeźdźca planuje stworzenie własnego silnika do gier. Ma to być odpowiedź na wyniesienie się większości firm technologicznych z terenu kraju oraz obaw co do tego, że dostęp do największych graczy – Unity oraz Unreal Engine'u – na tym ucierpi.
Pomysł przechodzi z rąk do rąk; zainteresowane są nim tak Ministerstwo Cyfryzacji, jak i Duma Państwowa. Zaczęło się od spotkania „przedstawicieli branży gier” z pracownikami administracji prezydenckiej; stamtąd idea przeszła dalej. Całość ma szansę na dofinansowanie z tamtejszego odpowiednika narodowego programu rozwoju.
Wyboista droga
Nietrudno się domyśleć, że będzie się to wiązało z... delikatnymi trudnościami. Eksperci ostrożnie „zauważają”, że przedsięwzięcie wymaga miliardów rubli na przestrzeni lat, masy komponentów, wtyczek, ekosystemów, a także – o ironio! – wsparcia zgniłych zachodnich firm: Nvidii, AMD czy Intela. „Krajowy projekt informatyczny” musi mieć też szeroką grupę odbiorców. Zastanawia to potencjalnych twórców; czy w Rosji jest aż takie zapotrzebowanie...?
Porzekadło mówi, że wiadomo o co chodzi w takich sytuacjach. Pewien rodzaj rządowej motywacji tłumaczyłby, dlaczego „wiodące firmy branży gier” są tak silnie zainteresowane złożeniem wniosku o grant. Co ciekawe, wśród firm ma znajdować się społecznościowy gigant VKontakte. Nie skomentował jednak sprawy.
Cmentarzysko korporacji
To nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy najeźdźca próbuje się ratować w absurdalny sposób. Viralem stała się propozycja legalizacji piractwa, aby lokalni przedsiębiorcy mogli kontynuować pracę np. na oprogramowaniu Adobe. Tymczasem pracę zakończyło tam wiele firm, jak Intel, Epic czy Sony. Po pół roku od rozpoczęcia inwazji taką decyzję podejmują kolejne i kolejne. Nie wspominając już o próbie odtworzenia McDonald's pod szyldem „Smaczne i kropka”, gdzie serwuje się stare sosy z zamalowanymi złotymi łukami.
Czytaj dalej
Wielki entuzjasta gier z custom contentem. Setki godzin nabite w Cities: Skylines, Minecrafcie i Animal Crossing: New Horizons mówią same za siebie. Do tego rasowy Nintendron, który kupuje 10-letnie gry za pełną cenę i jeszcze się cieszy. Prywatnie lubi pływanie, sztukę i prowadzenie amatorskich sesji D&D.