Serial „Wiedźmin” z nowymi nazwiskami w obsadzie. Kto pojawi się u boku Liama Hemswortha?

Obecnie czwarty sezon serialu „Wiedźmin” znajduje się w postprodukcji, ale ma trafić na platformę Netflix jeszcze w tym roku (dokładna data premiery nie jest znana). W marcu na fanowskiej stronie Redanian Intelligence pojawiła się informacja, że ruszyły już prace na planie finałowej odsłony. Zdjęcia odbywają się w Kapsztadzie w Republice Południowej Afryki. Teraz ten sam serwis poinformował o nowych aktorach, którzy pojawią się w produkcji.

Jak czytamy, do obsady czwartego sezonu dołączył Patrice Naiambana („Ród Smoka”), który wcieli się w postać o imieniu Lupus – bohatera, który nigdy wcześniej nie pojawił się w uniwersum. Sądząc po imieniu, może on być wilkołakiem. W serialu zobaczymy również Adama Trussella („Vikings: Blood Lust”) w roli Vifindira, jednego ze Skelligijczyków. Poza nimi w produkcji wystąpią także: Summar Mackenzie, Yolanda Quartey i Farah Ashraf, choć ich role nie zostały ujawnione.

Natomiast w obsadzie piątego sezonu pojawią się Camilla Beeput („Diuna: Proroctwo”), Laurie Duncan („Warfare”) oraz Liv Andrusier („Play in a Day”). Obecnie nie wiadomo, w kogo przyjdzie im się wcielić. Według źródła Beeput i Andrusier zagrają role drugoplanowe, które wielokrotnie pojawią się w finałowym sezonie.

Na tę chwilę niewiele wiadomo o czwartym sezonie. Największą zmianą jest oczywiście nowy odtwórca roli Geralta – w miejsce Henry’ego Cavilla pojawi się Liam Hemsworth. Twórcy zapowiadają, że jego debiut zostanie fabularnie uzasadniony, a nawet osadzony w narracyjnym zabiegu z wykorzystaniem gawędziarza. Nadchodzące odcinki mają też przynieść powiew świeżości w sposobie opowiadania historii. Fani książek mogą liczyć na pojawienie się znanych postaci – m.in. wampira Regisa, którego zagra Laurence Fishburne, oraz krasnoluda Zoltana, w tej roli Danny Woodburn.

Wątpliwe jest jednak, aby fani zmienili opinię względem serialu po licznych (niepotrzebnych) zmianach fabularnych i niespójnej narracji. Czekacie na nowy sezon czy już raczej odpuścicie sobie oglądanie odcinków bez Henry'ego Cavilla?