rek

Sukces Baldur’s Gate’a 3 „udowadnia inteligencję graczy”. Prezes Lariana o GOTY

Zdaniem prezesa Larian Studios sukces jego gry pokazuje, że wbrew obiegowej opinii szeroka publiczność ma głowę na karku.

Wczoraj (10 listopada 2023) rozdano brytyjskie nagrody Golden Joystick. Cyberpunk 2077: Widmo Wolności otrzymało tytuł dodatku roku, o czym naturalnie piszemy, bo to rodzima produkcja. Poza tym wszystkich zdeklasował Baldur’s Gate 3. Zgarnął aż siedem statuetek. I to dosłownie, bowiem na zdjęciu jednego z pracowników Larian Studios widzimy prezesa z naręczem złotych figurek:

https://twitter.com/Cromwelp/status/1723040712726372708

„Nie spodziewałem się”

Tuż po ceremonii redakcji GamesRadar+ udało się go krótko przepytać. Swen Vincke prezes Larian Studios, po raz kolejny stwierdził, że takiego sukcesu oraz idącej za nim nagrody się zwyczajnie nie spodziewał.

Dodał jednak, że jego zdaniem świadczy ona o wysokiej inteligencji szerszego grona odbiorców. Nikt bowiem nie starał się w studiu, aby uprościć grę względem oryginalnej wizji czy wyciąć z niej trudniejszą część mechaniki (nieskładność wypowiedzi zapewne podyktowana jest emocjami, tylko nieznacznie ją edytowałem):

Ponieważ nie wiedzieliśmy o tym sukcesie wcześniej, nie szliśmy na kompromis. Wiesz, co prawda staraliśmy się, aby wszystko było jak najbardziej przystępne, ale nie rezygnowaliśmy z niczego. A powszechną mądrością jest „kompromis w celu udostępnienia gry szerokiemu gronu odbiorców”. To pokazuje inteligencję graczy, co jest naprawdę dobrą rzeczą.

Vincke pije tu do powszechnej opinii, że uproszczone czy łatwe gry lepiej się sprzedają(*), a takie jak np. Disco Elysium lub inne „perełki” nie mogą się już przebić do szerszej świadomości. A choć Baldur’s Gate 3 do aż tak trudnych nie należy, nie można mu odmówić pewnej niszowości oraz konieczności nauki, zwłaszcza w wersjach przed ostatnimi aktualizacjami usprawniającymi drobnostki w interfejsie. Tymczasem o ile dokładnych danych brak, o tyle Baldur’s Gate 3 wciąż wpada do publicznej sprzedażowej topki Steama.

Pozostaje się tylko cieszyć! Być może wielkie korporacje będą teraz bardziej chętne do udzielania kredytu zaufania ambitniejszym projektom, tak jak to było w zeszłym roku z Pentiment?

(*) Nawet Todd Howard ostatnio tłumaczył, że z tego powodu AI w Starfieldzie miała zostać pozbawiona wyższego ilorazu inteligencji.

31 odpowiedzi do “Sukces Baldur’s Gate’a 3 „udowadnia inteligencję graczy”. Prezes Lariana o GOTY”

  1. Duży sukces dość oldskulowej gry jest zaskoczeniem, ale czy jest szansa że więcej mainstreamowych studiów pójdzie tym śladem? Nie jestem pewien.

    • Z ciekawości, co jest takiego „oldskulowego” w najnowszym Baldurze? Perspektywa kamery? Rzuty kością? Oldskulowe to były takie Pathfindery czy PoE. Najnowszy Baldur jest, w moim odczuciu, pozycją bardzo świeżą i mocno mainstreamową. Być może to jednak moje odczucie.

    • @Xellar To, że Swen Vincke jest dużym fanem Ultimy 7 i inspiracje widać w większości jego produkcji, wliczając BG3.

    • No właśnie BG3 nie jest jakieś takie oldschoolowe. Typowo „kinowe” przerywniki i uproszczone zasady. Pod względem realizacji jest to gra skierowana pod mainstream, dlatego dobrze się też przyjmuje wśród tych, którzy w RPG normalnie nie grają. Bardziej oldschoolowy to jest np. Pathfinder KM i WotR.

  2. Przykład anegdotyczny, polemizowałbym 😛

    • Bo to strasznie górnolotne jest xD Ludzie po prostu chcą niebanalnych gier i tyle, po co grać w kółko to samo

  3. Larian teraz czas na Neverwinter. Musisz!

    • Jeszcze dwie gry z trójką w tytule: Neverwinter Nights i Icewind Dale i byłby piękny komplet. Ech, rozmarzyłem się.

    • Osobiście wolałbym, żeby dorwali w swoje ręce licencję Arcanum.

  4. Po pierwsze, to nieprawda. A po drugie gra jest prosta jak budowa cepa (mówię o najwyższym poziomie trudności), przez cały czas jest się prowadzonym za rękę. Fabularnie nie ma ani jednej chwili, kiedy jest się serio czymś zaskoczonym. Chodzi w niej dokładnie o to, o co się wydaje, że chodzi. Dialogi w porównaniu do klasyków, typy BG1&2, PT czy późniejsze DE, są krótkie, często „śmieszkowe” i bardzo „praktyczne”. Właśnie po to, aby ktoś wychowany na krótkich filmikach w sieci się za bardzo intelektualnie nie przemęczył. Żeby nie było – zrobiłem jakieś 120 godzin, gra była ok, nie naśmiewam się i nie krytykuję. Tym niemniej robienie do niej jakichś poradników na YT, pisanie o „złożonych mechanikach” itp. to jakiś żart. Mikstura przyspieszenia cię przyspiesza, trzeba kliknąć, aby ją wypić, ale jak już ją wypijesz, to nie możesz jej wypić ponownie. Woaaaaah!

    • Moment, jakie ja przepraszam ma dialogi BG1? Ta gra ma wybitnie prostą fabułę z wybitnie dwuwymiarowym antagonistą i towarzyszami, których osobowość sprowadza się do krótkiego dialogu podczas rekrutacji i okazjonalnego udzielania się o tym jak bardzo lubią chodzić po lesie.

    • Masz rację w tym sensie, że fabuła jedynki jest zdecydowanie prostsza/krótsza/płytsza niż dwójki. To samo dotyczy towarzyszy. Ale też nie przesadzaj – od razu wiadomo, o co chodzi? Zaczyna się od jakichś problemów handlowych, jest się kompletnie zagubionym. Dopiero w połowie dowiadujesz się, kim jesteś i dokąd to generalnie zmierza. Główny antagonista i formuła chosen one oraz from zero to hero oczywiście standardowe i oklepane, ale come on, coś się po drodze dzieje. W BG3 od początku wszystko wiadomo. Grałem jako Dark Urge i był tam dosłownie jeden „twist” – kim jestem. Hmm, gra to BG3, mam w sobie krwiożercze żądze, o kogo może chodzić… Wiedziałem to przecież już na ekranie tworzenia postaci, a ludzie robili filmiki na YT jak bardzo ich to zaskoczyło.

    • Nigdzie nie napisałem, że od razu wiadomo o co chodzi w BG1 i co więcej, tożsamość Mrocznej Żądzy nie tylko nie jest centralnym elementem wątku fabularnego w BG3, istnienie tej postaci nie zostaje nawet poruszone jeśli dosłownie nią nie grasz.

      Nie jestem pewien czy można opierać jakość fabuły na plot twiście, chociaż BG3 szczególnie się nie spieszy by ci wszystko wyjaśnić. Cele Absolutu czy tożsamość liderów kultu stają się jasne dopiero w akcie 2 a na pewne wyjaśnienia dotyczące Astralnego Pryzmatu trzeba czekać czekać do aktu 3.

    • No więc właśnie – a zatem jest (z mojego punktu widzenia) jeszcze słabiej. Bo jeśli wyjmiesz wątek Dark Urge’a, czyli grasz albo customem, albo którąkolwiek inną postacią, to już w ogóle niewiele zostaje od strony głównej części fabuły. Nieprecyzyjnie się wyraziłem. Masz rację, oczywiście, że oceniając jakość fabuły nie powinno się bazować na plot twistach. Nie robię tego. Miałem na myśli to, że nie ma żadnej intrygującej tajemnicy do odkrycia. Pryzmat to po prostu MacGuffin jakich wiele, napędza fabułę, a jego „zawartość” nie ma wielkiego znaczenia. Nie twierdzę, że fabuła jest do niczego, dobrze się bawiłem, nie mam poczucia straconego czasu. Przeszkadzała mi – z braku lepszego określenia – kreskówkowość tej gry. Innymi słowy, jestem chyba jakieś 25 lat za stary, aby uznawać ją za skomplikowaną – czy to od strony mechanik, czy od strony fabularnej. Ewidentnie nie byłem targetem tej produkcji. A, przepraszam, była jedna chwila, która mnie realnie zaskoczyła – kiedy pewien ważny illithid powitał mnie z gołą klatą, by po chwili złożyć mi ofertę seksualną. Wiesz chyba, o jakim momencie mówię. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeżyłem taki przypływ żenady w grze.

    • Jak tak czytam to co napisaliście, to wychodzi obraz wypisz-wymaluj Divinity Gate: Baldur’s Sin 3…

    • Trafnie Kolega podsumował – dokładnie tak jest. I dla fanów DOS-ów to będzie zaleta, a dla innych, zwłaszcza niektórych starych pierników, wada.

    • Nie no, rozumiem, że Baldur 3 został pod tym kątem uproszczony — także irytują mnie dialogi, które sprowadzają się do „bądź chamem/bądź miły” — ale żeby tak aż po nim jechać, to pewna przesada ;p Potęga tej „prostej fabuły” moim zdaniem leży w tym, co się z nią wyprawia, gdy zmienisz swoją ścieżkę postępowania. (EDIT: @akn, nie doczytałem twojej odpowiedzi o kreskówkowości, z nią się zgadzam 100%).

      Oto siedzę na spotkaniu z redaktorami z dwa miechy temu i rozmawiamy ledwie o 1 akcie, bo byłem dopiero w połowie. Okazało się, że każdy z nas przeszedł to zupełnie inaczej. Ja np. nie wiedziałem, że w ogóle można uratować Posępną, bo moja postać nie dostrzegła nic. (taki przykład znikąd bo bez spoilerów). Potem okazywało się, że różne drobne decyzje wywracały następne „klocki” historii do góry nogami. Albo coś, co brałem za „twardy limit”, wynikało z cech mojej postaci. I to się prawie nigdy nie sypie. Miałem w dialogach jak dotąd jeden (!) paradoks. A Larian wciąż siedzi i aktualizuje od sierpnia kolejne (bardzo drobne już) retcony, błędy ciągłości. TO fascynuje ludzi, to mają na myśli gdy mówią o „złożoności”.

      Też nie zgadzam się z prezesem aż tak. Ale trzeba pamiętać, że współcześnie „gra dla odbiorcy” = podpowiedzi w Ragnaroku przy każdej łamigłówce czy prosty jak budowa cepa gameplay loop w sieciowej strzelance. I nie chcę tu wyjść na zgreda, obserwuję tylko, jak grają niegracze, którzy nie mają już czasu na rozgryzanie mechanik po nocach; jak gra mój młodszy brat, który chce szybciej i szybciej. I moim zdaniem to Vincke miał na myśli — że gry, do których trzeba przysiąść ciut bardziej (np. ogarnąć pewne absurdy DnD, skupić się na imionach wyciągniętych nie powiem skąd i świecie, którego się być może nie zna, a który gra zwala na głowę niemal od razu), wcale nie są passe jak niektórzy by myśleli. A nie, że Baldur to jakaś wyrafinowana rozgrywka na tle filozoficznym, do której najlepiej się doktoryzować.

    • @WOKULSKI Sure, na poziomie Twoich pojedynczych twierdzeń – zgoda. Mam jednak inną pointę. I nie idźmy w „doktoryzowanie”, to nieprzekonujący zabieg erystyczny. Między grą prostą jak drut a prawdziwie ambitnym dziełem jest jakaś przestrzeń, to jest continuum, można to stopniować. Sądzę, że losy Numenery, Tyranny i Pillarsów oraz BG3 dowodzą czegoś (przynajmniej dla mnie) niepokojącego. Otóż, aby się porządnie sprzedać w dzisiejszym świecie cRPG musi być – przepraszam – głupkowate. Larian sam się chwalił, że nie ma już „bloków tekstu”, bo to anachroniczne. Ale wiemy, jak się nazywa taki „blok tekstu”. To jest całkiem fajna rzecz, która się nazywa „książka”. 🙂 BG3 to gra zrobiona pod kątem pokolenia TikToka, z głupkowatymi dowcipasami (akurat nadającymi się na filmik trwający 30 sekund – zobacz jak skąpo odziana Shadowheart skomentowała moją uwagę na temat X, ale beka), przerysowanymi bohaterami i ostentacyjną nadpobudliwością seksualną (nie, nie jestem zgorszony :)). I od dużych studiów właśnie takie cRPG będziemy dostawać, a dla oldbojów zostaną indyki i ewentualnie gry AA. Larian jest elementem i beneficjentem rynkowego procesu „dumbing down”, a to, co mówi Vincke, facet skądinąd mądry i sympatyczny, to takie sobie bajanie.

    • @AKN Od strony głównej części fabuły pozostaje wątek Absolutu oraz kijanki siedzącej w głowie gracza, coś co absolutnie dominuje większość gry, nawet jak grasz Mroczną Żądzą. Ja na prawdę mam wrażenie, że prowadzę dyskusję z osobą, która większość informacji o fabule BG3 czerpie co najwyżej z niezbyt precyzyjnych anegdot, tym bardziej, że piszesz o zaskoczeniu w otrzymaniu sceny z romansu, którą trzeba samodzielnie zainicjować poprzez podjęcie kilku osobnych decyzji. Co więcej zawartość Pryzmatu jest jak najbardziej istotna, chociaż wprowadzenie w szczegóły kwalifikowałoby się już jako terytorium spoilerów.

      W ogóle w kwestii „kreskówkowości” również samych mechanik gry. Czy byłeś też 25 za stary gdy seria Ultima, protoplasta gatunku cRPG z czasów gdy „c” było utożsamiane z „computer” dla odróżnienia od papierowych a nie z „classic”, była u szczytu popularności? Vincke nigdy nie ukrywał, że jest wielkim fanem Ultimy (w szczególności 7) i projektuje gry silnie tą serią inspirowane, dlatego też BG3 ostatnimi czasy jest regularnie porównywane z immersive simami, z którymi współdzieli korzenie.

      Fabularnie BG3 nawet nie jest szczególnym arcydziełem w mojej opinii. Spokojnie jestem w stanie się zgodzić z tym, że BG2 jest w tej kwestii mocniejsze.

    • @AVALER Odnosisz błędne wrażenie. Przeszedłem BG3 na najwyższym poziomie trudności, poświęcając jej około 120 godzin (pisałem o tym wyżej, może przeczytaj, hm?). Scena, o której mówię (z Emperororem) wchodzi bez żadnej woli gracza, to nie gracz ją inicjuje i nie ma to nic wspólnego z żadnym „wątkiem romansowym”. Od początku jest oczywiste, że z Absolutem jest inaczej niż się wydaje i łatwo jest domyślić się, kto za tym stoi (może np. dlatego, że gra ma „BG” w nazwie). A to, czy chodzi o taki czy śmaki artefakt, to są didaskalia. To tak tylko celem uzupełnienia, w resztę rzeczy już nie wchodzę.

    • @AKN Przeczytałem, że spędziłeś w grze 120 godzin. Ja najzwyczajniej w świecie tobie w to wierzę. Gracz jak najbardziej inicjuje scenę z Cesarzem. Wiem, bo jej nie dostałem, gdyż się z nim nie spoufalałem.

    • @AKN sam fakt, że się tak produkujesz w komentarzach (w mojej opinii) sugeruję że gra wywołała w Tobie dużo emocji 🙂 A to chyba znacznie więcej niż 95% produkcji w tej chwili..

    • To prawda, że BG3 nie jest skomplikowane. Larian i tak pewne rzeczy po swojemu to zmodyfikowali, ale w oczy rzucają się ograniczenia 5 edycji D&D. Ilość funkcjonalnych buildów jest dość ograniczona. Do tego dochodzi też dominacja klas, które używają charyzmy do castowania, bo przydaje się to też mocno w dialogach. Do takiej gry są po prostu najlepsze. Praktycznie każda osoba, z którą rozmawiałem gra Bardem, Paladyne, Sorcererem albo Warlockiem. Większość osób chce po prostu gadać swoją postacią, a nie używać do tego kompana.

      Oba Pathfindery są dużo bliższe oryginalnym BG pod względem mechanik, bo 1 edycja PF mocno bazuje właśnie na D&D 3.5. Z tej wersji właśnie korzystały oryginalne BG. Pillars of Eternity mają własny system, ale widać, że również były mocno inspirowane klasycznym D&D.

      Do tego należy dodać, że BG3 jest od tych gier o wiele bardziej mainstreamowe. Zamiast ciągłej perspektywy z góry, dialogi są w formie cutscenek, samych cutscenek też jest sporo. Pod tym względem bliżej tej grze np. do serii Dragon Age. Do tego ten obóz z kompanami totalnie jak w DA.

  5. Niesamowicie!

  6. Nie za bardzo. Naprawdę nie rozumiem co ludzie widzą w tym okropnie wykreowanym, ultra-defaultowym świecie DnD, z tymi okropnie dubbingowanymi dialogami (czy ten świat miał być taką żywą komedią teatralną?).

    • „okropnie zdubbingowane dialogi” – przyznam, że też mnie raził sposób zdubbingowania dialogów plus groteskowa teatralna maniera aktorów. Wszystko miało taką przerysowaną ekspresję werbalną. W połączeniu z – w moim odczuciu – średniej jakości pisaniną, często grafomanią osób piszących dialogi, te 120 godziny gry zaczęło wzbudząc coraz mocniejszą irytację.

    • Pełna zgoda. Nie chciałem za dużo krytykować, bo zaraz rzuciliby się na mnie, ale kurde… Co to był za dialog z tym małym diablęciem oszustem, przykładowo? On chciał mnie okraść czy zostać moim kumplem? Czy w tej grze ktokolwiek bierze cokolwiek na poważnie (wiem, że tak, ale generalnie na to nie wygląda)?

      W ogóle motyw bohatera, który wpada każdemu w słowo i z jakiegoś powodu ten ktoś zawsze reaguje na to czymś ala: „Och, dobrze pomyślane, totalny nieznajomy! Dzięki, że rozwiązałeś naszą kłótnię!” zamiast „Ktoś cię pytał o zdanie? Kim ty w ogóle jesteś?” czyni te dialogi jeszcze bardziej niewiarygodnymi.

    • Humor Lariana moim zdaniem jest średni. Niektóre żarty się udają, ale w wielu przypadkach jest wrażenie, że osoby je piszące uważały siebie za dużo zabawniejsze niż są w rzeczywistości. Porównałbym to do niezręcznych sytuacji z pewnym typem znajomego (chyba niemal każdy kiedyś spotkał taką osobę), który na siłę próbuje wszystkim udowodnić jaki to on jest zabawny, a wywołuje jedynie uczucie zażenowania.

    • Tam jest tak wiele absurdalnych dialogów, ze lista mogłaby zmóc nawet najwytrwalszych.
      Największy facepalm miałem przy pierwszym spotkaniu Gortasha w sali balowej, kiedy (SPOJLER!!!) całe miaste nie wie, że właśnie na ich oczach rozgrywa się szalenie sekretna intryga, on nagle teatralnie gestykulując i podniosłym głosem wprowadza Cię we wszystkie szczególiki tej intrygi nie przejmując się, że na sali jest cała śmietanka arystokratyczna Wrót Baldura. Akurat wszyscy na tyle wpływowi ludzie, że mogliby jego plany pokrzyżować, on sobie spaceruje między nimi i wyłuszcza Ci jak zamierza przeprowadzić zamach stanu we Wrotach Baldura, czy wyjawia takie rzeczy, że jest wyznawcą zakazanego boga itd.

      Innym momentem, który przyprawił mnie o ciarki żenady był moment, kiedy Wyll wyjawia Twojej postaci, że jako młody chłopiec/chłopak? kiedyś się kochał w księżnej Stelmane. Później zdarzył się wypadek w wyniku którego księżna stała się niepełnosprawna fizycznie. I Twoja postać ma opcję, aby nie do końca pochlebnie wypowiedzieć się o niepełnosprawności – wtedy Wyll reaguje reprymendą na żywca wyrwaną z Twittera, że niepełnosprawni ludzie są ważnym ogniwem społeczeństwa itd. Ta rozmowa jest tak wielopoziomowo absurdalna, że aż nie mogę uwierzyć, że pojawiła się w grze. Oczywiście rozumiem, że to powodem umieszczenia czegoś takiego była potrzeba zasygnalizowania cnoty, ale mimo wszystko …

      Kolejnym momentem było zmaterializowanie się Mizory na ulicach Wrót Baldura, żeby uciąć sobie z Tobą pogawędkę. Pojawienie się Diablicy w centrum miasta, gdzie zwykli przechodnie dalej sobie spacerują, nikt nie reaguje, nikogo to nie dziwi, nikt nie ucieka z krzykiem na widok krwiożerczej bestii rodem z koszmarów…Ot, dzień jak co dzień.

      Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Nie chcę tutaj pastwić się nad samą grą, która jest bardzo dobra, ale scenarzyści czy dialogiści w Larianie są co najwyżej poprawni. Może to tylko moje odczucie, ale D:OS2 w tej kwestii podobał mi się bardziej. Nie było to żadne arcydzieło, ale w BG3 odpieli wrotki i pozwolili swojej wyobraźni szusować nieskrępowanie.

    • @ARCLING Humor Lariana był dobry w D:OS1, gdzie cała gierka była bardzo niepoważna i lajtowa. Tam ten ich absurdalny/groteskowy humor działał. Niestety otrzymali prawa do Baldura i z poważnej atmosfery zrobili sobie randomową sesję RPG po alkoholu, w której nikt nic nie bierze na poważnie i każdy robi sobie jaja jak tylko może. Taaaaak. „Najlepszy RPG od lat.” Jasne…

      Doceniam ogrom kontentu, możliwości i to w jaki sposób przenieśli system DnD do gry, ale atmosfera, dialogi i dubbing są dla mnie nie do zniesienia.

  7. Tacy inteligentni, a nie potrafią zrozumieć Thac0 w BG2.

Dodaj komentarz