Szef Assassin’s Creeda wie, że seria ma problemy z opowiadaniem historii. Wątek we współczesności zostanie rozwinięty

Podczas mojego kilkumiesięcznego maratonu Assassin’s Creeda sprzed roku, pierwsze trzy odsłony, choć nie oparły się upływającemu czasowi, w kwestiach fabularnych dostarczyły mi chyba największej frajdy. Oczywiście ma to związek z samym wprowadzeniem do bardzo szerokiego uniwersum, które ostatecznie staje się telenowelą (gronowelą? growelą?), jednak to właśnie po zakończeniu pierwotnego wątku we współczesności i porzuceniu postaci Desmonda całość zaczęła się gubić w fabularnej stronie marki, a choć Layla Hassan z ostatniej „dużej” trylogii miała jakieś zalążki charakteru, to jej losy ostatecznie były mi obojętne, a cały ten współczesny wątek niedomagał. Najwyraźniej nie jestem ze swoimi przemyśleniami sam, bo przytakuje mi… szef marki Assassin’s Creed, Marc-Alexis Coté. Jego zdaniem seria zmaga się z próbą opowiedzenia spójnej historii.
Kiedy seria Assassin’s Creed dopiero powstawała, wprowadzono w niej innowacyjną strukturę narracji, tzn. współczesną historię Desmonda, przeplatającą się z wątkami historycznymi. Podróż Desmonda była sercem aktualnego konfliktu napędzanego przez poszukiwanie artefaktów Isu, Fragmentów Edenu, które mogłyby zmienić bieg historii. Wraz z zakończeniem wątku bohatera pod koniec Assassin’s Creed 3 znaleźliśmy się na rozdrożu. Zakończenie historii Desmonda było trudną decyzją, a od tego czasu wątek we współczesności ma problemy z odnalezieniem się.
Zaryzykuję stwierdzenie, że to nie wina zwieńczenia przygód Desmonda, tylko ubisoftowe problemy z przygotowaniem dobrego scenariusza odpowiadają za wyprowadzenie Asasyna na manowce. W Black Flag sam pomysł odwrócenia ról i spojrzenia na wydarzenia z nieco innej strony był dobry, ale pretekstowość wydarzeń uczyniła go zbędnym i z czasem irytującym przerywnikiem w żeglowaniu po Karaibach.
Kiedy podejście do realizacji wątków współczesnych stało się powtarzalne, zarówno gracze, jak i krytycy poczuli, że historia w czasach obecnych jest drugorzędna. W dodatku budowana przez 15 lat złożoność całej opowieści doprowadziła do powstania wielkiego obciążenia poznawczego, przez co marka była trudna w odbiorze dla nowych graczy.
Tu znowu skinienie w stronę scenarzystów, bo jeśli przez dekadę ciągniemy wątki z 2007 roku, to nie wszyscy są w stanie za tym nadążyć. Świadomi tego developerzy marginalizowali wątki współczesne, natomiast próbę „zrestartowania” ich podjęli dopiero przy Origins. Wyszło… średnio, ale to ma się zmienić:
Naszym celem jest ponowne umieszczenie wątku współczesnego w centrum doświadczeń graczy – opowieść ma uwydatnić, a nie przyćmić część historyczną. Wyznaczając punkty kontrastu pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, zamierzamy przywrócić równowagę. Współczesność ma eksplorować kwestie pamięci, tożsamości, autonomii oraz tego, jak przeszłość kształtuje to, kim jesteśmy i jak kontrolowanie jej wpłynie na przyszłość. To z kolei pomoże nam dywagować nad współczesnymi problemami, takimi jak wolność i kontrola, potęga płynąca z wiedzy, indywidualizm i konformizm. Podstawy nowego kierunku nabiorą kształtu w Assassin’s Creed Shadows, które położy podwaliny pod zrewolucjonizowaną narrację, jaką będziemy rozwijać w kolejnych latach.
Po tym, jak Ubisoft oberwał krytyką ze strony graczy m.in. za Star Wars Outlaws, a także różne decyzje związane z Asasynem, Assassin’s Creed Shadows został przesunięty z listopada na luty. Kilka miesięcy ma pomóc twórcom ogarnąć największe problemy, a przyszłoroczna premiera jest już podobno terminem ostatecznym. Assassin’s Creed Shadows ukaże się 14 lutego na PC, PS5 oraz Xboksach Series X|S.
Czytaj dalej
5 odpowiedzi do “Szef Assassin’s Creeda wie, że seria ma problemy z opowiadaniem historii. Wątek we współczesności zostanie rozwinięty”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Tych 10 fanów wątku współczesności będzie zadowolona, reszta graczy, jeszcze bardziej zirytowana wciskaniem nudnego przedłużacza rozgrywki.
Zobaczymy. Moim zdaniem wcześniejsze asasyny były dużo lepsze pod względem fabularnym. Antagoniści mieli więcej charakteru i głębii. W nowszych ten czar dla mnie prysł i wieje nudą. Mocny główny wątek zastąpili przeciąganiem gry do 100h robienia aktywności pobocznych i zaliczania celów żeby wbić „platynę”.
O, i bardzo dobrze. Wątki współczesne to dla mnie najważniejszy element asasyńskiej serii i w zasadzie głównie to mnie napędzało, by grać w poprzednie części. Zatrzymałem się na Unity, potem wróciłem na chwilę do Origins, ale tu wynudziłem się niemożebnie. Lubię te Daenikenowskie wątki. Bez współczesności, animusów i Pierwszej Cywilizacji jakoś te asasyny tracą wg mnie sens. Bez tego byłaby to tylko seria inspirująca się historią, osadzona w zamierzchłych czasach. A przecież może być serią, która żeni science-fiction z historią, co jest znacznie ciekawsze i daje większy potencjał na różnicowanie rozgrywki i fabuły. I pokazanie różnych perspektyw, punktów widzenia. No ale ludzie zagłosowali, że współczesność jest be. Szkoda. Fajnie więc, że w Shadows coś się w tym temacie zmieni, jak zapowiadają twórcy. Ciekawe tylko, jak to wyjdzie pod kątem scenariusza.
Ha, akurat jestem na zupełnie przeciwnym biegunie, ilekroć gra wyrywała mnie z fajnego historycznego świata i wrzucała w ten nudny dla mnie tryb łażenia po polu i rozmawiania z nudziarzami w swetrach, wydawałem z siebie regularny jęk 😂.
A ja myslem, ze problem ma ze wzgledu na nudne gry, obniżenie jakości i spłycenie fabuł do sieczki i grindu.