Tempest Rising dostępne dla wszystkich. W wyniku błędu twórców duchowy spadkobierca Command & Conquer został wydany wcześniej
Wojnę czas zacząć tydzień przed terminem.
Branża gier jest pełna pułapek, a w niektórych przypadkach to jak spacer po polu minowym – trudno przewidzieć, czy pod koniec dnia będzie można jeszcze kiedyś jeździć na hulajnodze. Z biegiem lat ewoluuje każdy aspekt tego biznesu i pojawiają się nowe sposoby na dotarcie do klienta oraz przekonanie go do otworzenia portfela nieco szerzej. Oferowanie dostępu do gier kilka dni przed premierą za dodatkowe pieniądze to kompletna patologia, która nigdy nie powinna mieć miejsca, ale skoro są ludzie skłonni za to płacić, wydawcy będą to oferować. Tylko myśląc w ten sposób, sami wpadamy w pułapkę bezradności i milczącej akceptacji dla czegoś, co nie powinno mieć miejsca. Wszechświat daje nam znaki, bo postanowił wyrównać rachunki – na razie tylko w jednym przypadku.
Lista kwietniowych premier pełna jest interesujących pozycji, z których na razie najlepiej prezentuje się chyba Blue Prince. Zwieńczeniem miesiąca miało być wydanie Tempest Rising, czyli duchowego spadkobiercy serii Command & Conquer. Recenzję na łamach Cdaction.pl mogliście przeczytać już wczoraj, a zagrać… dzień wcześniej. Jak to możliwe? Twórcy Tempest Rising oferowali dostęp do gry aż 7 dni przed datą wydania za stosunkowo niewielką dopłatę i właśnie 17 kwietnia udostępnili produkcję dla tych, którzy zdecydowali się na taki pakiet. Problem w tym, że przypadkowo Tempest Rising stał się dostępny dla wszystkich, którzy zamówili grę przed premierą. Developerzy zareagowali błyskawicznie, aczkolwiek nie dość szybko, więc wspólnie z wydawcą Slipgate Ironworks podjęło decyzję o przesunięciu premiery o tydzień wcześniej.
Na tę chwilę Tempest Rising radzi sobie bardzo dobrze – na około 1250 recenzji na Steamie, aż 89% jest pozytywne. Z liczbą graczy jest na razie skromnie, ponieważ desperackie wojny o zasoby prowadzi aktualnie około 8 tysięcy graczy, ale ta liczba ciągle rośnie.
Naturalnie pozostaje jeszcze jedna kwestia: osób skuszonych na edycję Deluxe i dopłacających do wcześniejszego dostępu. Na razie otrzymają oni zgodnie z planem soundtrack oraz cyfrowego artbooka, natomiast developerzy już pracują nad dodatkową zawartością wewnątrz gry w ramach rekompensaty. Całego bałaganu można by było uniknąć, gdyby nie oferowano wcześniejszego dostępu albo – to już całkowita utopia – zamówień przedpremierowych.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.