5
7.08.2024, 18:30Lektura na 2 minuty

The Callisto Protocol: Były szef studia o tym, co spowodowało porażkę gry

Były szef studia Striking Distance twierdzi, że potrzebował więcej czasu na stworzenie The Callisto Protocol, ale wydawca w ostatniej chwili zmienił plany.

Striking Distance Studios myśli już o nowej grze, która zatrze złe wrażenie po porażce, jaką było The Callisto Protocol. Glen Schofield, pomysłodawca i założyciel studia, znany szerzej jako twórca Dead Space’a nie tak dawno temu padł ofiarą „sukcesu” swojej ostatniej produkcji i dopiero teraz, prawie 2 lata po premierze tytułu, postanowił opowiedzieć, jak to naprawdę było.

Dlaczego The Callisto Protocol wyszło tak źle? Powody można wyliczać dość długo, jednak zdaniem Schofielda wina leży po stronie pospieszającego wydawcy:


Potrzebowaliśmy jeszcze około 3,5 miesiąca. Przez kilkanaście tygodni myślałem, że je dostaniemy, więc kiedy w październiku 2021 zapewniano mnie, że plany pozostają niezmienne, postanowiłem spędzić całe święta na projektowaniu i tworzeniu pomysłów. Nadszedł styczeń, a ludzie z Kraftona nagle wszystkiemu zaprzeczyli i wyznaczyli termin na grudzień 2022.


Glen Schofield, były szef Striking Distance Studios

Zmienne terminy i zbliżający się deadline to jedno, ale swoje dołożyła pandemia, która z powodu częstych chorób pracowników wstrzymywała prace nad grą.


Byliśmy zdruzgotani. Czasami nie działał cały dział efektów wizualnych lub animacji, bo ludzie chorowali. Poza tym w 2021 mieliśmy wielką falę rezygnacji. Tamten rok był najgorszym rokiem pracy w moim życiu.


Glen Schofield, były szef Striking Distance Studios

Ostatecznie z gry wycięto co najmniej 4 bossów i 2 typy przeciwników, ale mało prawdopodobne, by dodatkowe kilka miesięcy produkcji mogło w istotny sposób wpłynąć na jej kształt. Na tym etapie to już przerzucanie się odpowiedzialnością, bo przecież Krafton też miał swoje zdanie na temat porażki. Dowiedzieliśmy się też, że przy okazji przedpremierowych cięć do śmietnika trafił też pomysł na kontynuację, w której Jacob Lee, protagonista „jedynki”, powracałby dopiero w połowie historii, kiedy nowy bohater zostałby uśmiercony. Ciekawy i odważny zabieg, chociaż sam Jacob był napisany tak, że chyba mało kto chciały wchodzić w jego buty po raz kolejny.


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1502

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze