1
około 8 godzin temuLektura na 3 minuty

Unity oskarża studio twórcy DayZ o łamanie umowy licencyjnej. Za dowód przedstawiło adresy mailowe osób, które w nim nie pracują

Unity próbuje poprawić wizerunek wśród swoich klientów i teraz musi zmierzyć się z kolejnym PR-owym kryzysem.


Michał Gąsior

W ostatnich dwóch latach o Unity mówiło się przede wszystkim w kontekście ich kontrowersyjnych pomysłów na nowe opłaty za korzystanie z jego rozwiązań technologicznych (z których po roku się wycofano). Firma miała w tym czasie również afery dotyczące konkretnych twórców gier, w tym takich, którym zablokowała dostęp do silnika bez podawania przyczyny. Chcąc podratować swój PR, jej szef wyraził chęć zakończenia „wojny” ze swoimi klientami, jednak najwyraźniej skończyło się wyłącznie na deklaracjach.

Sprawa dotyczy Deana Halla, twórca DayZ, który sprzedał prawa do niej czeskiemu Bohemia Interactive, by założyć własne studio RocketWerkz. Napisał na Reddicie, że otrzymał niedawno maila od Unity, w którym oskarżono jego firmę o łamanie umowy licencyjnej. W przypadku, gdyby nie zastosowała się do zawartych w nim zaleceń, utraciłaby dostęp do Unity zaledwie tydzień później, 16 maja 2025 roku. Gdy Hall dopytał się o szczegóły, dowiedział się, że według Unity jego pracownicy mieli korzystać z licencji osobistych do tworzenia projektów studia, do których powinni używać wersji Pro.


Nasz system pokazuje, że podani niżej użytkownicy logowali się z użyciem licencji Personal Edition. Aby nie łamać warunków umowy z Unity, będą musieli mieć przypisaną licencję Pro.


W późniejszej części wiadomości widnieje pięć adresów mailowych powiązanych z problematycznymi według Unity kontami. Jak podaje Hall, nie jest to żaden sensowny dowód na stawiane zarzuty przez to, co aktualnie robią właściciele rzeczonych maili. Jeden z nich należy do pracownika RocketWerkz, który nie siedzi przy żadnym projekcie studia na silniku Unity, drugi do twórcy, któremu firma opłaca stosowną licencję, a trzeci – do osoby, z którą firma współpracowała w 2024 roku na zasadzie kontraktu i której również zapewniła wówczas wersję Pro Unity.

Najbardziej kuriozalne w mniemaniu Halla są jednak dwa kolejne adresy, bowiem należą do osób, które są członkami zupełnie innego studia i nigdy nie miały nic wspólnego z RocketWerkz. Uważa, że błąd może wynikać z tego, iż działa ona w miejscu, w którym niegdyś jego studio miało siedzibę. Stąd też wątpi w rzetelność zbieranych danych przez Unity, na podstawie których później formułuje oskarżenia.


Oprócz faktu, że Unity grozi swoim wieloletnim klientom natychmiastowym odebraniem licencji na podstawie naciąganych dowodów, to ta sytuacja rodzi poważne pytania o to, jak Unity zbiera dane i je przetwarza.


Sytuacja na ten moment jest rozwojowa i nie wiemy, czy kolejne odwołania RocketWerkz dadzą pożądany przez studio efekt. Na ten moment Unity nie odniosło się publicznie do stawianych przez Deana Halla zarzutów. Jak podaje Hall, najbardziej na tym wszystkim mogą ucierpieć obecne projekty studia, w tym niewydana jeszcze Torpedia czy wciąż wspierane Stationeers.


Czytaj dalej

Redaktor
Michał Gąsior

Gracz kiszący się przez większość życia na słabiusieńkim pececie, stąd pałający miłością do kilku tytułów wydanych przed swoim rokiem urodzenia jak Thief 2 czy Heroes III. Niezdrowo analizujący spójność mechanik gry ze światem przedstawionym. Zawsze daje najwięcej punktów w charyzmę. Fortnite spalił mu zasilacz.

Profil
Wpisów420

Obserwujących1

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze