Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2: Być może wiemy, kto obecnie tworzy grę

Dawno nie było plotek na temat Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2, prawda? Podobno prace postępują całkiem sprawnie i gra ma szanse na premierę w przyszłym roku, a przynajmniej tak przekonywał ostatnio szef Paradoksu. Wciąż jednak wszyscy się zastanawiamy, kto tak naprawdę rozwija obecnie sequel kultowego erpega. Stawialiście na twórców trylogii Shadowrun z Harebrained Schemes? Prawdopodobnie byliście w błędzie.

Wygląda na to, że za Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 stoi obecnie The Chinese Room. To dość zaskakujący wybór, bo dotychczas brytyjskie studio specjalizowało się w tzw. symulatorach chodzenia i dało nam m.in. Dear Esther, Everybody's Gone to the Rapture czy kontrowersyjny sequel Amnesii: A Machine for Pigs. Skąd w ogóle takie plotki?

Ano z tego nagrania, które niecałe dwa tygodnie temu trafiło na kanał The Chinese Room:

Dokładnie na początku trzeciej minuty wywiadu możemy zobaczyć przebitkę na monitory twórców, a jak zauważył jeden ze spostrzegawczych użytkowników Reddita, na jednym z nich wyraźnie widać fioletowy ekran opcji, który może kojarzyć się z menu, jakie widzieliśmy we wstępnych materiałach z Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2, kiedy jeszcze tworzyło je studio Hardsuit Labs.

Kadr z materiału The Chinese Room.

Nie jest to dokładnie to samo menu, ale estetyka i użyte symbole budzą pewne podejrzenia. A na ich poparcie przybywa serwis The Loadout, który przypomina, że nie tak dawno temu studio The Chinese Room prowadziło rekrutację na reżysera do projektu AAA na Unreal Enginie 4 i wspominało o doświadczeniu przy tworzeniu gier action adventure, FPP, erpegów kładących nacisk na narrację i horrorów. Wszystkie te określenia pasują do Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2.

Ewentualne potwierdzenie tych rewelacji powinniśmy dostać wkrótce, szczególnie jeśli gra naprawdę ma się ukazać już w przyszłym roku. Tymczasem jeśli jesteście naprawdę ciekawi plotek, to z kronikarskiego obowiązku zwracam uwagę, że te najnowsze wieści dodały nieco wiarygodności wcześniej kompletnie niewiarygodnym doniesieniom... ale wciąż podchodziłbym do nich z dużym dystansem.