„Cyberpunk: Edgerunners” – Jedna rzecz, która nie do końca zagrała

Gdybym miał napisać zdanie prezentujące zbiór trzech najważniejszych czynników, jakie sprawiły, że zajarałem się „Edgerunners”, brzmiałoby ono pewnie mniej więcej tak: CD Projekt Red tworzy anime osadzone w świecie Cyberpunka 2077 we współpracy ze studiem Trigger oraz z muzyką Akiry Yamaoki. Angaż japońskiego kompozytora, który zasłynął przede wszystkim jako twórca soundtracków do serii Silent Hill, stanowił dla mnie jeden z głównych wabików. Jego utwory „Theme of Laura”, „Silent Hill” czy nagrane z udziałem wokalistki Mary Elizabeth McGlynn „Room of Angel” i „Waiting for You” fani serii horrorów Konami rozpoznają od pierwszych dźwięków.
Jednak Yamaoka to nie tylko Silent Hill. Japończyk odpowiadał także za muzykę do wielu innych gier, że wspomnę tylko produkcje studia Grasshopper Manufacture (Lollipop Chainsaw, Killer is Dead) czy The Medium krakowiaków z Bloober Team. O jego szerokim wachlarzu umiejętności niech świadczy fakt, że stworzył nawet kawałki do World of Tanks czy remiks na potrzeby Persony 4: Dancing All Night. Teraz do bogatej dyskografii Yamaoki dołączyła ścieżka dźwiękowa anime „Cyberpunk: Edgerunners”… przynajmniej w teorii.
Gdzie jest Akira?
Najnowszy serial CD Projektu Red, studia Trigger i Netfliksa zbiera doskonałe recenzje. B-side wystawił mu pełne 10/10 i w większości te zachwyty podzielam. Jedyna rzecz, której bym aż tak w „Edgerunners” nie chwalił, to niestety muzyka. Zacznijmy od wspomnianego Akiry Yamaoki. Czołówka każdego odcinka (ze skądinąd świetnie dobranym „This Fire” zespołu Franz Ferdinand) nie pozostawia złudzeń co do tego, że w serialu usłyszymy specjalnie skomponowaną na tę okazję muzykę Japończyka.

Yamaoka wyprodukował zamykający każdy odcinek utwór „Let You Down” śpiewany przez Dawida Podsiadłę. I to najwyraźniejszy wpływ Japończyka na warstwę muzyczną serialu, ponieważ „score” jego autorstwa zupełnie ginie w zalewie utworów Marcina Przybyłowicza i P.T. Adamczyka, które zostały zapożyczone z Cyberpunka 2077.
Jasne, taki „Outsider No More” to fenomenalny kawałek, ale kojarzę go już z konkretnymi wydarzeniami z przygód V. Sięganie po niego co chwila w serialu to jednak pójście na łatwiznę. Wystarczy, że nowe życie zyskały już w ten sposób „I Really Want to Stay at Your House” Rosy Walton (z Let’s Eat Grandma, polecam twórczość tego duetu) i Hallie Coggins oraz „Major Crimes” Health. Aż się prosiło o skomponowanie nowego, chwytającego za serce motywu… takiego, z jakich słynie np. Yamaoka.
A skoro już przy licencjonowanych kawałkach jesteśmy, to mam jeszcze jeden problem…
Cyberpunk a sprawa polska
Cyberpunk 2077 zachwycał doborem puszczanych w stacjach radiowych utworów towarzyszących jeździe po Night City. CD Projekt Red ewidentnie chciał rzucić rękawicę Rockstarowi również pod tym względem: zamiast po prostu kupować licencje na istniejące już kawałki, zlecił także nagranie zupełnie nowych piosenek. I to nie byle komu, bo m.in. Grimes, Run the Jewels czy wspomnianemu Health. Dla utrzymania klimatu gry dodatkowo ukrył prawdziwych wykonawców pod pseudonimami.
W przypadku anime „Cyberpunk: Edgerunners” Redzi zdecydowali się na wykorzystanie wielu polskich piosenek. Jak zwrócił uwagę b-side, jest tego naprawdę sporo: w serialu słyszymy jeszcze dwa utwory Podsiadły przełożone na angielski czy Diego Cichego Dona (co ciekawe, byłego prawnika CD Projektu Red). Oprócz jego dwóch solowych kawałków wykorzystano aż cztery kolektywu Zjednoczenie Soundsystem, w którym nawija. Czy to naprawdę tak dobra ilustracja muzyczna dla futurystycznego Night City, żeby w anime znalazło się aż sześć polskich piosenek reggae i dancehall?
Sama idea użycia utworów śpiewanych po polsku bardzo mi się podoba; uważam, że w pełni pasuje to do multikulturowych idei cyberpunka. Jednak nawet odstawiając na bok moje osobiste preferencje muzyczne i zapominając o tym, co na osiedlu, gdzie mieszkałem, mówiło się o słuchających polskiego reggae, mam wrażenie, że serial znacznie by zyskał, gdyby soundtrack został bardziej urozmaicony. Pamiętne „Ratatata” Barona Blacka doskonale budowało atmosferę Pacifiki w Cyberpunku 2077. Gdy w jednej ze scen słyszę Donguralesko, czuję się niestety tylko wybity z klimatu. Ale może niepolskojęzyczna część publiki odbiera go lepiej?
I tu wracamy do problemu z Akirą Yamaoką. Wydaje mi się, że twórcy „Edgerunners” po prostu przesadzili z wykorzystaniem licencjonowanych utworów. Pewne sceny mogłyby wypaść lepiej, gdyby ilustrowała je po prostu nastrojowa, instrumentalna ścieżka dźwiękowa – np. skomponowana przez rzeczonego Japończyka. Utwierdziły mnie w tym odczuciu ostatnie odcinki, bo im bliżej finału, tym częściej śpiewane piosenki ustępują miejsca instrumentalnym „budulcom klimatu”. Szkoda, że nie wyglądało to tak przez resztę serialu, bo widzę na tym polu zmarnowany potencjał.
Ale gdyby Redzi przypadkiem pracowali już powoli nad kolejnym anime, to przy układaniu soundtracku polecam pogrzebać nieco głębiej na polskiej scenie w poszukiwaniu brzmień, które pasowałyby do wizji Night City. Od siebie zarekomendowałbym coś z okolic industrialu (np. Das Moon lub Shagreen) albo techno (VTSS czy Zamilską). W końcu rosyjska DJ-ka Nina Kraviz sprawdziła się w Cyberpunku 2077 doskonale.
Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “„Cyberpunk: Edgerunners” – Jedna rzecz, która nie do końca zagrała”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Boli tylko bardziej wiedząc, że do średnio-udanego filmu, Trigger tworzyło takie płynne złoto: youtu be/SzSBaYubCqE
Osobiscie sie nie zgodze – wg mnie soundtrack, nawet jesli glownie zapozyczony z gry, wlasnie idealnie pasuje do przedstawionych scen i nie psuje mi odbioru tego anime 🙂
Nie jestem fanem anime i pewnie nigdy nie zostanę, ale Edgerunners to wyjątek, którym na spokojnie mogę się pochwalić kolegom przy piwie. Dodam jeszcze, że z autorem grzecznie się nie zgadzam, muzyka była bardzo dobra.
Nie zgadzam się z artykułem. Muzyka była bardzo dobra, to samo z dźwiękami, szczególnie że pojawiały się też te znane nam z gry. Zupełnie za to nie przypadła mi do gustu kreska. Obiektywnie oceniając bardzo ładna, ale subiektywnie oceniając zupełnie mi się nie podoba jej styl.
Oczywiście w punkt. Score z gry jest wciąż bardzo dobry, ale przydałoby się więcej nowego (i więcej autorskich rzeczy od „reklamowanego” na starcie Yamaoki”). Oraz bardzo fajnie, że jest polska muzyka, ale 6x Diego Cichy Don i Soundsystem? Po co? Za pierwszym razem użycie tego było ciekawe, potem już tylko zastanawiające (i popieram – lista ciekawszych rzeczy o podobnej stylistyce z Polski jest całkiem długa).
Personalnie nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo w odbiorze serialu i ocenę podtrzymuję, ale jak już rozkręcamy dzieło na części (a soundtrack to pierwszy elementy do „wyekstraktowania”), ciężko się nie zgodzić 🙂
Mi na przykład użycie utworów z gry bardzo się podobało, a to, że nie było zbyt dużo OST nie przeszkadzało mi zbyt bardzo w odbiorze serialu. Który, swoją drogą, jest zapewne w moim TOP3 seriali/gier/książek/historii tego roku.
Bardzo podoba mi się ten artykuł, sam nie jestem koneserem muzyki (zwłaszcza współczesnej i Polskiej), ale ten artykuł dobrze oddaje moje odczucia i dzięki niemu dowiedziałem się, że piosenki, które mi się podobały były skomponowane przez Akirę Yamaokę i generalnie jest to artykuł który pomógł mi uporządkować moje odczucia.
Chociaż jedno co muszę przyznać temu anime – mimo, że piosenki jako soundtrack w większości nie przypadły mi do gustu (za wyjątkiem tych skomponowanych przez Akirę) i odsłuchane w oderwaniu często nie trafiają w moje gusta, to Edgerunners jest przykładem kiedy suma całości jest większa niż suma jej elementów i w ramach anime jest dobrze wykorzystana, nawet jeśli trochę monotonna.