3
27.12.2022, 08:15Lektura na 9 minut

W końcu! Znalazłem grę o jeżdżeniu na desce, o jakiej marzyłem od 20 lat

Po przetestowaniu Skatera XL krzywym okiem patrzyłem na Session: Skate Sima. Myślałem, że to kolejny indyk, który tu i tam zachwyci, ale odrzuci surowością oraz niskim budżetem. Tymczasem jest szok i zgrzytanie… deską o murek, i radość, jakiej dawno nie zaznałem w wirtualnych światach.

Zacznę od wyznania: kocham deskorolkę całym sercem. Jestem z pokolenia osób, które miały naście lat, gdy wyszedł Tony Hawk’s Pro Skater 2 i zmienił część naszego wewnętrznego „ja” na zawsze. Gra okazała się portalem nie tylko do wirtualnego, ale też tego całkiem realnego świata deski. Należałem do nowej fali dzieciaków, które zaatakowały sklepy sportowe i skateshopy, a potem lokalne miejscówki i parki do jazdy. Równolegle wykręcaliśmy przed kompem absurdalne kombosy na setki tysięcy punktów i uczyliśmy się na podwórku, jak skakać, zjeżdżać z rampy, robić kickflipy czy ślizgi po rurce.

Ale dla mnie przyszedł moment, w którym te dwa tory zaczęły się rozchodzić. Na fali ogólnej zajawki kupowałem magazyn Ślizg, wpatrywałem się w cudne zdjęcia skaterów w akcji, potem oglądałem kiepskiej jakości klipy na fanowskich stronach w sieci. Coraz bardziej docierało do mnie, jaki szacunek budzi ten jeden pięknie wykonany trik, a nie fantazje o obrotach o 1080 stopni w stroju Spider-Mana. Zacząłem odpalać THPS 2 po to, by odkrywać ciekawe miejscówki i robić ładne, pojedyncze flipy, a nie nabijać rekordy. Żeby szukać wirtualnego realizmu. Dziś mam 35 lat i w końcu odnalazłem to, na czym tak mi zależało.


Droga do edenu

THPS 3 i 4 odpaliłem tylko z obowiązku, a nasze drogi z serią rozeszły się na zawsze. Wiatrem w żagle dla gatunku były Skate i Skate 2. W czasach generacji PS3 / Xbox 360 gry te stanowiły wręcz objawienie, świetnie łącząc duży otwarty świat i casualową zabawę z poważniejszym podejściem do deski – ale wiedziałem, że to jeszcze nie to.

Nową erę produkcji skejterskich rozpoczął wydany w 2020 roku Skater XL, nazwą sugerujący, że będziemy mieli do czynienia z grubym kalibrem tegoż sportu. Studio Easy Day dostarczyło symulację ekstremalną, której szybko musiałem podziękować. Hiperrealizm odbierał radość z grania, mała liczba plansz (z czego trzy okazały się mikroskopijne) wkurzała, ale najbardziej bolało to, że w tej grze w zasadzie nie dało się przejechać 50 metrów bez wywrotki.

Skater XL
Skater XL

Dlatego odpalając Session, spodziewałem się najgorszego. Wiedziałem, że będzie bolało. Ale nie zdawałem sobie sprawy, iż po tym, jak mój skejter 50 razy upadnie na ryj, przyjdzie magiczny moment, gdy pofrunie jak ptak, a ja trafię do deskorolkowego raju.


Teoria operowania nogami

W prymitywnym edytorze kleimy z kilku składowych na krzyż skejta lub skejtówę i przenosimy się do Nowego Jorku. Wedle fabuły gry wracamy na dechę po dłuższej przerwie, więc naturalnie zaczynamy od tutoriala. „Podjedź do mnie, to dam ci 100 punktów”, mówi Donovan, ziomek, który przypomina nam, jak się jeździ. Podjeżdżamy, czekamy na nagrodę. „Żartowałem, tu nie ma żadnych punktów”, oświadcza kumpel. Tak, to rzeczywistość, w której satysfakcję czerpiemy z czegoś zupełnie innego niż nabijanie licznika i zbieranie expa.

Session: Skate Sim
Session: Skate Sim

Najpierw podstawy. Ollie – wyskok w górę. Nie zrobimy go, wciskając guzik, tylko odpowiednio sterując stopami, czyli lewym i prawym analogiem. Pierwsze chwile to masakra, ale kwadrans później wszystko zaczyna być naturalne. A wygląda to tak samo, jak na prawdziwej desce: tylna stopa w dół (a więc jedna gałka w dół), przednia w górę (analogicznie drugi grzybek w górę) i mamy ollie. Do wykonania nollie, wyskoku z przedniej stopy, potrzebujemy odwrotnej sekwencji.

Kiedy już przebijemy się mentalnie przez ten jednak niemały próg wejścia, mapując sobie w głowie „zarządzanie nogami”, świat street skatingu stanie przed nami otworem. Bo jeśli przednią stopę ustawimy inaczej, skierujemy but bardziej w lewo lub prawo, wyjdzie nam jakiś inny trik. Jeżeli skoczymy na murek czy rurkę, również ułożenie nóżek zadecyduje o tym, którą sztuczkę wykonamy.

Session: Skate Sim
Session: Skate Sim. Człowiek chciał w spokoju pograć, a tu questy jak ze spamu na mailach.

W Session prawie nie ma rzeczy dziejących się z automatu. Niziutki krawężnik, drobna szczelina w ziemi – musimy się z nimi zmierzyć, jeśli nie chcemy wywrotki. Wskoczenie na murek absolutnie nie gwarantuje, że zrobimy grind, jeżeli naprawdę dobrze się nie przymierzymy. Źle dobrany kąt, za mała lub za duża prędkość, zbyt późny wyskok – wszystko skończy się glebą. I tu czas zdrapać kolejną warstwę, jaką kryje w sobie gra.


Prawdziwe znacznie realizmu

Ale żeby ją dobrze zinterpretować, trzeba odpowiedzieć sobie na filozoficzne pytanie: czym jest jeżdżenie na desce? Czym jest street skating? W porównaniu do innych sportów różnica wydaje się kolosalna. W przypadku nart czy roweru wskakujesz na sprzęt i jedziesz, płynnie pokonujesz trasę. Tymczasem deskorolka to sztuka wyobraźni i uporu. Rozglądasz się i wypatrujesz „spot”, który może być zarówno placem pełnym różnych przeszkód, jak i niepozornym miejscem, gdzie zrobisz tę jedną wymyśloną właśnie sztuczkę. Wybierasz punkt i… robisz 50 podejść, zanim ci się uda. Czasem 100. Innym razem 1000.

I możliwość, żeby to naprawdę fajnie zrealizować, daje nam właśnie Session. Po pierwsze możemy schodzić z deski, dzięki czemu dokładnie ustawimy się do manewru czy wskoczymy na jakąś trudno dostępną półkę. Po drugie zapisujemy „spawn point”, do którego wracamy po każdej wywrotce. Po trzecie Nowy Jork i jego przyległości oferują tonę miejscówek. Po czwarte jeśli architektura niedomaga albo mamy jakiś wyjątkowy pomysł na zagospodarowanie otoczenia, kupujemy w sklepie rampy czy rurki i stawiamy je w dowolnym miejscu.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Barnaba „b-side” Siegel

Jestem szefem działów online w CD-Action. O gierkach piszę od 20 lat od gazetki szkolnej i fansite'ów, przez Playa, Komputer Świat Gry, Gamezillę, Gamikaze, Rzeczpospolitą, Gazeta.pl, Pixel, gry.wp.pl, po bycie redaktorem naczelnym Polygamii. Poza grami pielęgnuję kolekcję kilku tysięcy CD, winyli i kaset, piszę recenzje do magazynu Jazz Forum i prowadzę muzycznego peja The Seventies.

Profil
Wpisów153

Obserwujących16

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze