Halloween 2025. 10 najoryginalniejszych horrorów, które znajdziecie na platformach streamingowych
Zapewne spodziewacie się, że w tej topce znajdą się klasyki pokroju „Krzyku”, „Halloween”, „Piły” czy inne tytuły uznawane dziś za najlepsze w swoim gatunku. Nie, tutaj znajdziecie takie horrory, w których twórcy faktycznie wykrzesali z siebie wszystko lub totalnie popuścili wodze fantazji. Wymienione w tekście produkcje dostępne są na platformach streamingowych – w sam raz na spędzenie halloweenowego wieczoru na kanapie przed telewizorem.
Szykujcie popcorn i zaczynamy!
10. „Puchatek: Krew i miód”
reż. Rhys Frake-Waterfield | 17 marca 2023 | Prime Video
Sama się nie spodziewałam, że ten film trafi na moją listę, ale cóż… nie można mu odmówić oryginalności. Bajkowe postacie, które stają się krwiożerczymi bestiami? „Puchatek” z pewnością na zawsze odmieni wasze wspomnienia o przyjaciołach ze Stumilowego Lasu. Zastanawialiście się kiedyś, jaki los ich czeka, gdy Krzysiu dorośnie i wyjedzie na studia? Podobna historia została przedstawiona już w „Krzysiu, gdzie jesteś?”, ale ta jest znacznie brutalniejsza. Skoro miodek się kończy, to może w zamian ludzka krew…
Co prawda to tandetny slasher, ale ostatecznie otrzymał sequel, a kolejną część już zapowiedziano. Mało tego! Piotruś Pan i Bambi również dołączyli do tego pokręconego uniwersum. A w planach jest nawet crossover…
9. „Terrifier”
reż. Damien Leone | 6 października 2022 | Prime Video
Długo zastanawiałam się, czy umieścić tutaj klauna Arta, ale powoli zaczyna wymieniać się go obok takich złoczyńców jak Jigsaw, Michael Myers czy Jason Voorhees. I nie jest to wcale tania podróbka Pennywise’a, bo Art ma swój własny, morderczy styl. Doczekaliśmy się już trzech części „Terrifiera”, z czego każda kolejna zalatywała jeszcze większym kiczem. Dlatego warto podkreślić, że to kino skierowane głównie do miłośników budżetowych slasherów, osób, którym nie przeszkadza miałka fabuła i hektolitry krwi na ekranie – lepiej sprawdzi się podczas seansu w domu niż w kinie.
8. „Pięć koszmarnych nocy”
reż. Emma Tammi | 27 października 2023 | Canal+
Chyba każdy z nas byłby przerażony, gdyby zabawki nagle ożyły. No dobrze, po „Toy Story” chcieliśmy, żeby nasza ulubiona maskotka zaczęła mówić… ale w gruncie rzeczy to trochę przerażające. Za to w „Pięciu koszmarnych nocach”, gdy do życia budzą się wielkie animatroniki, to dopiero prawdziwy koszmar!
Adaptacja popularnej gry Five Nights at Freddy’s Scotta Cawthona nie tylko podbiła popularność samej serii, ale też odniosła sukces komercyjny. Produkcja Blumhouse spełniła oczekiwania fanów, a przy tym okazała się przystępna dla nowych widzów. Jednym z najmocniejszych jej punktów jest niewątpliwie sceneria – pizzeria Freddy’ego Fazbeara została odtworzona z dbałością o najmroczniejsze szczegóły. Wszystko buduje tam atmosferę nieustannego napięcia, a każdy cień i każdy dźwięk tylko potęgują ten niepokój. To doskonały przykład na to, jak adaptacja może się udać, gdy w grę wchodzi prawdziwa pasja.
7. „Ciche miejsce: Dzień pierwszy”
reż. Michael Sarnoski | 28 czerwca 2024 | SkyShowtime
„Ciche miejsce” Johna Krasinskiego to była świeżość w gatunku. Jednak po dwóch filmach wciąż nie poznaliśmy genezy katastrofy, która zmusiła ludzi do milczenia. Dlatego Michael Sarnoski postanowił nakręcić prequel cofający nas do jej początku.
Nie liczcie, że dostaniecie wszystkie odpowiedzi na talerzu. Oczywiście reżyser rzuca nieco światła na pochodzenie kosmitów i ich inwazję na nasz świat, ale wciąż pozostawia wiele miejsca na spekulacje. To świetny film, bo rozwija wizję Krasinskiego, dodając też coś od siebie. Najważniejsze jednak, że nie pozwala nam się oderwać od ekranu przez półtorej godziny. A ty potrafisz zachować ciszę?
6. „Obcy: Romulus”
reż. Fede Álvarez | 15 sierpnia 2024 | Disney+
Film, który miał być odświeżeniem całego uniwersum, zaskoczył niejednego fana. „Obcy: Romulus” to doskonały przykład tego, że jeżeli ktoś ma pomysł, to niestraszna mu nawet kultowa marka. Może i fabularnie nie jest jakoś wybitnie, ale produkcja potrafi trzymać w napięciu. Ciasne pomieszczenia na statku wciąż wzbudzają klaustrofobię, a widok ksenomorfa po latach nadal przeraża. Reżyser poszedł bardziej w stronę kina akcji niż horroru, ale nie uznaję tego za wadę. Wręcz przeciwnie – im więcej działo się na ekranie, tym lepiej, bo nie musiałam słuchać niekiedy mało ciekawych przemyśleń bohaterów. Nie trzeba także znać poprzednich części ani zagłębiać się w uniwersum, aby na spokojnie obejrzeć ten film.
5. „Uśmiechnij się 2”
Parker Finn | 18 października 2024 | SkyShowtime
Kontynuacja dobrze przyjętego horroru z 2022 roku o demonicznym bycie, który opętuje swoje ofiary i doprowadza je do samobójstwa. Czy uśmiech może być zabójczy? Ta produkcja udowadnia, że może.
Druga odsłona zdecydowanie bardziej do mnie przemówiła. Supergwiazda pop zmagająca się z traumatycznym przeżyciem to idealna pożywka dla demona. W końcu kto, jak nie piosenkarka, ma dostęp do największej liczby ludzi? Jest dziwnie, momentami przerażająco… Od początku zastanawiasz się, czy to bohaterka zwariowała, czy wszyscy wokół. Zdecydowanie trzeba pochwalić również ścieżkę dźwiękową – niektórych utworów mogłyby protagonistce pozazdrościć gwiazdy estrady, a kilka z nich trafiło nawet na moją playlistę.
4. „28 lat później”
reż. Danny Boyle | 20 czerwca 2025 | Prime Video
Wyczekiwana kontynuacja „28 dni później”, czyli filmu, który zrewolucjonizował gatunek zombie. Zamiast tradycyjnych „żywych trupów” reżyser wprowadził szybkich i agresywnych zarażonych, podobne umarlaki mogliśmy zobaczyć w takich produkcjach jak „World War Z” czy „The Last of Us”. Choć apokalipsa zombie to temat już niemal całkowicie wyeksploatowany, Boyle potrafi ugryźć go z nieco innej strony. Mimo pewnych fabularnych niedociągnięć i bezsensownego zakończenia to wciąż kino, które usadzi nas w fotelu na te prawie dwie godziny. I aktorstwo to majstersztyk – Ralph Fiennes zawsze gwarantuje emocje. Oczywiście czekam na kolejną część – „28 lat później: Świątynia kości” – mającą stanowić zwieńczenie trylogii.
3. „Uciekaj!”
reż. Jordan Peele | 24 lutego 2017 | Netflix
Horror nagrodzony Oscarem za najlepszy scenariusz oryginalny, i to w przypadku debiutanckiego filmu fabularnego. Tak, to „Uciekaj!” w reżyserii Jordana Peele’a. Zaczyna się niepozornie, niemal jak każdy dzień, aż nagle zauważasz, że coś jest nie tak. To poczucie dyskomfortu narasta z każdą minutą i przeradza się w czyste napięcie. Czy zwykłe spotkanie z rodzicami partnerki może zamienić się w piekło na ziemi? Peele reżyseruje z przerażającą precyzją – każdy gest, każde milczenie ma ukryte znaczenie. Kulminacja przynosi oszałamiający zwrot akcji, równie szokujący, co satysfakcjonujący. Nie spodziewajcie się wielce trudnego filmu, choć skłania on do refleksji nad różnymi tematami, w tym społecznymi. Zdecydowanie must have dla każdego wielbiciela gatunku.
2. „Nosferatu”
reż. Robert Eggers | 21 lutego 2025 | Prime Video
Początek tego roku niewątpliwie należał do Roberta Eggersa i jego interpretacji powieści Brama Stokera pt. „Drakula”. Niemal na każdym kroku słyszałam o tej produkcji, ale zdecydowałam się ją obejrzeć dopiero na streamingu. Nie dlatego, że nieliczne seanse w kinach były oblegane (a były!), lecz dlatego, że takie filmy najlepiej konsumuje mi się w zaciszu domowym. I dobrze zrobiłam.
„Nosferatu” Eggersa w kluczowych momentach trzyma się oryginału, ale najważniejsza historia wampira i jego zakazanej relacji z Ellen uległa pewnym zmianom. Jakim? O tym musicie przekonać się sami. Nie spodziewajcie się jednak szybkich scen akcji – film toczy się swoim niespiesznym tempem, tworząc przy tym ponury, gotycki klimat. To kino, na którym trzeba się skupić, ale po obejrzeniu którego poczujecie wewnętrzną pustkę. I to świadczy o nim tylko dobrze.
1. „Zniknięcia”
reż. Zach Cregger | 8 sierpnia 2025 | HBO Max
To jeden z najgłośniejszych horrorów tego roku i nic w tym dziwnego. Reżyser zadaje nam pytanie, co byśmy zrobili, gdyby nasze dziecko zniknęło w środku nocy. Za poszlakę mielibyśmy wyłącznie nagranie, na którym wybiega z domu i kieruje się w bliżej nieokreślone miejsce. Warto podkreślić, że nie jest to film przerażający, a jedyny strach wywołują tanie jump scare’y. Niemniej „Zniknięcia” to kino potrafiące trzymać w napięciu i autentycznie zaniepokoić. Reżyser sprawnie bawi się różnymi gatunkami, aby do końca zagadka pozostała niewyjaśniona, a przez to sam finał jest satysfakcjonujący. I do tego aktorsko stoi na wysokim poziomie. Film nieprzeciętny i zdecydowanie warty polecenia.
Jeżeli chcecie poczytać o klasykach kina grozy, to zachęcam was do sięgnięcia po nasz najnowszy magazyn CD-Action Horrory. Znajdziecie w nim nie tylko przeglądy i analizy kultowych serii, lecz także wielki ranking horrorowych morderców, demonów i sił nieczystych. Idealna lektura, przy której również można spędzić ten jeden upiorny wieczór w roku.

Czytaj dalej
-
Niezależne skarby Steam Next Fest 2025. Październik przyniósł wiele...
-
1Zdejmijmy okulary nostalgii! Już granie w pierwsze Vampire: The Masquerade...
-
1Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 powstawało w prawdziwych bólach....
-
Grałem w Gothica w realnym świecie. To przeżycie równie niesamowite, co gra wideo
