Nie, nie pozbawiono „Wiedźmina” logiki w celu przypodobania się młodzieży

Drugi sezon „Wiedźmina” spotkał się z mieszanymi opiniami. Podczas gdy krytycy, amerykańscy i polscy, przyjęli „dwójkę” całkiem pozytywnie (no, prawie), tak wchodząc we wszelakiego rodzaju komentarze widzów, nie można oczekiwać zbytnio ciepłych słów. Fani krytykują serial za zbytnie odchodzenie od materiału źródłowego na rzecz zmian, które… same nie mają sensu ani nie dodają nic od siebie. Jako przykład podaje się choćby losy i charakter Eskela, które zupełnie się różnią od wersji znanej z książek.
Ostrzegamy: dalej znajdują się pomniejsze spoilery.
Twórcy są świadomi gorących dyskusji, więc co i rusz udzielają wywiadów rzucających nieco światła na proces produkcyjny. Kim Bodnia, grający Vesemira, wyjawił Colliderowi, co sądzi o motywacji, która kierowała kontrowersyjną decyzją jego bohatera o podaniu Ciri mutagenów.
To takie skomplikowanie. Nadal nad tym myślę! Jakby, o Boże, to okropne. Masz zupełną rację, i takie właśnie skomplikowanie panuje obecnie w środku Vesemira, i nie mam pojęcia, dokąd zajdzie to cierpienie. Tyle poświęcać i przyjmować takie nastawienie, a… Przecież ja mogę stracić mojego syna! Mogę stracić ją, mogę stracić wszystko, żeby tylko tworzyć więcej wiedźminów. To trudne. Bardzo trudne. Nadal nad tym myślę.
Sporo krytyki spływa na showrunnerkę serialu, Lauren Schmidt Hissrich, jako że to ona podejmuje najważniejsze decyzje. (Odwołania twórczyni żądają choćby twórcy fanowskiej petycji, którym imię „Yennefer” myli się z „Jennifer”). W przygotowanym przez Netfliksa programie “The Witcher: Unlocked” producentka i scenarzystka wyjaśnia jedną z najgłośniejszych zmian: dlaczego postanowiono zabić Eskela właśnie.
Cóż, wiedzieliśmy, że musimy kogoś zabić w tym odcinku. Że chcemy, aby potwór wszedł do Kaer Morhen i zrobił coś związanego z Ciri, a Geralt, i Vesemir, jak i bracia zdali sobie sprawę, że ściągnięcie tej dziewczyny do ich wiedźmińskiej twierdzy całkowicie zmieni sytuację.
Tak totalnie szczerze, w pierwszej napisanej wersji scenariusza był zupełnie nowy Wiedźmin, którego nigdy przedtem nie widzieliśmy, nigdy o nim nie słyszeliśmy, i nagle mamy takie: „Och, nasza widownia pozna Coena i Lamberta, i Eskela, i Jaśka. Kto umrze? Jasiek umrze”. Mocno nad tym siedzieliśmy, i ja wiem, że są fani, którzy kochają Eskela i zastanawiają się, czemu mielibyśmy to zrobić? Ale szczerze, to jego śmierć odmienia Geralta, i wydaje mi się, że to zmusza Geralta do odkrycia, co się dzieje z Ciri, i do odkrycia tego prędko, bo wie, że […] inaczej ryzykuje utraceniem jego braci i jej samej. A my chcieliśmy go zmotywować do tej charakterologicznej podróży.
Producentowi wykonawczemu serialu, Tomaszowi Bagińskiemu, obrywa się także za rzekome stwierdzenie, jakoby kiepska logika w drugim sezonie „Wiedźmina” wynikała z chęci przypodobania się nastolatkom. Wiele serwisów przypisuje twórcy słowa: „Dla młodszej widowni logika jest mniej istotna”, które miały paść w wywiadzie z Karolem Paciorkiem. Te jednak są wyrwane z kontekstu, bowiem Bagiński nie miał na myśli wiedźmińskiego serialu, a… seriale ogółem oraz publikę zmieniającą się z upływem lat.
Premiera każdego sezonu to jest taka wielka niewiadoma, to jest zawsze takie oczekiwanie na te pierwsze wyniki. Zobaczymy, jaka jest dynamika, jak to się rozwija, jak to będzie oglądane. Wiele się wydarzyło przez te dwa lata. Też widownia się zmienia. (…). To się wszystko zmienia. Ja widzę, na przykład, bardzo dużo przyśpieszenia procesów, które opisywał Jacek Dukaj w książce „Po piśmie”. Czyli takie odrywanie się od ciągów przyczynowo-skutkowych, odrywanie się od narracji liniowej, odrywanie się od takiej narracji typowo, czysto książkowej. Jak się patrzy na to, kto ogląda seriale, to im młodsi widzowie, tym (…) logika intrygi jest mniej istotna.
Na pytanie Karola Paciorka, co w takim razie jest istotne, odpowiedział:
Czyste emocje, czyli taki goły mix emocjonalny. No bo to są już ludzie wychowani na Tik Toku, na YouTubie, którzy sobie skaczą z jednego filmiku na drugi, na drugi, na drugi, na drugi.
Producent wykonawczy serialu kontynuował swoją myśl, przewidując, iż narracja liniowa nie zniknie, a jedynie ustąpi miejsca narracji wizualnej.
Staram się też orientować, (…) na co ludzie reagują, co ludzie oglądają. I takie rzeczy jak długie, skomplikowane narracje nadal będą istnieć, tylko – to powiedziałem w innym wywiadzie komuś – to będzie trochę jak półka z klasyką w księgarni. (…) Ludzie będą to czytać i dalej będzie to miało jakąś popularność, ale jednak przesuwa nam się troszeczkę takie ostrze tej widowni masowej w stronę kina trochę mniej liniowego, trochę mniej spójnego. I wydaje mi się, że to jest nieuniknione, bo w ogóle czytanie nie jest naturalne dla ludzkiego mózgu. Bo ty się musisz nauczyć czytać. (…) Ty już tego nie pamiętasz, ale jest to ogromny wysiłek dla mózgu, w dodatku kompletnie nienaturalny.
I wciąż będą ludzie, którzy to będą rozumieć, bo to będą ci ludzie, którzy będą tworzyć narracje; bo oni muszą pracować w tekście, w tych światach. Ale coraz większa grupa ludzi nie będzie tego w ogóle potrzebować, bo po co pisać, skoro można nagrać, skoro można powiedzieć, skoro można odbierać emocje w inny sposób.
Bagiński poruszył w rozmowie temat zmian w kontynuacji – mówiąc wprost, że serial „nie ma konieczności podobania się wszystkim”. Wspomniał jednak o pewnym wyjątku.
Ale jeżeli są sytuacje, gdzie coś tam wraca wielokrotnie, jakiś tam komentarz wraca wielokrotnie od wielu stron, i my też czujemy – żyjemy przecież z tym sezonem wiele miesięcy przed premierą, więc wiemy, co tam nie działa, wiemy, co można tam jeszcze docisnąć… Jeżeli jeszcze dodatkowo to wraca w komentarzach to oczywiście, że się bierze to pod uwagę na przyszłość i stara się niektóre z tych elementów poprawić.
Cały wywiad jest do przesłuchania/obejrzenia TUTAJ.
Czytaj dalej
-
„Exit 8” udowadnia, że czasem po prostu liczy się rozrywka. To rzetelna...
-
2. sezon „1670” to wielki sukces Netfliksa. Adamczycha bawi po raz...
-
Spin-off „Wiedźmina” z nieoczekiwaną datą premiery. Insiderzy ujawniają, kiedy zobaczymy...
-
Trzeci sezon „Daredevila: Odrodzenie” powstanie. Dostał zielone światło od Disneya
19 odpowiedzi do “Nie, nie pozbawiono „Wiedźmina” logiki w celu przypodobania się młodzieży”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Mam nadzieję, że on się myli w tym temacie.
Ale, że w którym? Bo jeśli chodzi o tendencje, to faktycznie ludzie teraz mniej się są w stanie skoncentrować. Pomijając te filmiki na YT czy tiktokach to weź samo zerkanie na telefon podczas oglądania – niektórzy nie wytrzymują kilku/kilkunastu minut 😛
No rzeczywiście przy oglądaniu strasznie często sięgało się po telefon, dla mnie serial.ma ogromny problem ze stworzeniem jakiegoś klimatu który by trzymał w napięciu tak jak było to np w GOT.
Najlepsze filmy są na podstawie książek a oni wycieli cała książkę
Ok, rozumiem, że omawiał ten temat jako szerokie zjawisko, jednak nadal w kontekście zarzutów względem Wiedźmina, czy wywiad poszedł w kierunku rozważań czysto filozoficznych? Bo jeśli nie, to jest to nadal usprawiedliwianie podłego poziomu produkcji.
Nah, rozważania. O zarzutach było wcześniej.
W takim razie rzeczywiście wczorajsza burza była o nic. Dzięki za doprecyzowanie, bo sam się dałem złapać na bulwers 🙂
Nie wiem, jak Wy, ale ja bym chciał serial wiedźmiński jako CGI, coś w stylu trailera Pamiętna Noc.
Komentarz Bagińskiego trochę nie ma sensu moim zdaniem. To brzmi jak takie typowe boomerskie myślenie, które próbuje zrozumieć mentalność młodszego pokolenia bo myśli że jest zupełnie odmienna od jego własnej. Ludzie z innych powodów oglądają youtube’a, a z innych sięgają po seriale.
GOT było tak wielkim sukcesem właśnie dzięki sensownym ciągom przyczynowo-skutkowym moim zdaniem. Fakt że były emocje i napięcie to tylko bonus. Wystarczy spojrzeć na ostatnie sezony które logikę porzuciły na rzecz bardziej szokujących wydarzeń fabularnych. Jeśli serial odrywa się od logiki a skupia się na graniu na emocjach, to z miejsca można go wyrzucić do kosza.
Myślę, że on mówi z punktu widzenia osoby obracającej się w środowisku producentów. Nieważne czy to ma sens, po prostu tak się teraz będzie robić seriale. Czy jest to dobry kierunek, czas pokaże. Ja mam nadzieję, że nie, bo seriale to nie telenowele.
Jego słowa mnie uspokajają. To nie ze mną jest coś nie tak. Po prostu współczesne seriale naprawdę są gówniane i pisane przez idiotów dla idiotów. Obecnie 3/4 seriali netflixa ma tak debilną fabułę, że wyłączam po kilku odcinkach. Tego już po prostu nie da się oglądać.
Na szczęście jest jeszcze hbo, amazon i apple tv. Tam jest minimalnie lepiej.
Nie wiem też czemu twórca artykułu broni wiedźmina. Tak naprawdę nie wiadomo w jakim stopniu chęć przypodobania się młodzieży wpłynęła na 2 sezon. Nie można zakładać, że wpłynęła lub nie wpłynęła bo tego po prostu nie wiemy. Tym bardziej nie wie tego Pan B. który jest tylko realizatorem, nie ma nic do gadania.
Jestem wieloletnim fanem uniwersum. Wielokrotnie czytałem książki i przechodziłem gry. Oglądając serial, czy to pierwszy sezon czy drugi, nie dawało mi spokoju, co sprawia, że mam tak negatywny jego odbiór. Szczególnie, że oglądam go z moją partnerką, która nigdy nie miała styczności z marką Wiedźmin, a jej akurat przypadł do gustu. No, można było skwitować to wszystko, wyświechtanym stwierdzeniem że gusta są rózne, albo zrzucić na szerokopojęty brak wierności względem materiału źródłowego. Drążąc meandry moich odczuć, zrozumiałem, że najbardziej nie odpowiada mi postawienie na głowie konstrukcji psychologicznej bohaterów. Ich osbowości, motywacji, dokonywanych wyborów. Serial nigdy nie dał mi poczuć, że bohater X jest bohaterem X, którego znam z książek, bo oprócz tego samego imienia, jego osobowość, motywacje, sposób reakcji na przedstawiane wydarzenia czy sposób dokynywania wyborów zupełnie różnią się od tych, jakie cechowały go w książce. Na tym polu, gry Wiedźmin wypadały o niebo lepiej. Pewnie stąd tak wielu fanów odrzuciło od serialu, bo nie dostali tego, za co pokochali to uniwersum, tylko wolną inwencję twórczą jego twórców, którzy chyba wyszli z założenia, że niemal wszystko pozmieniają na swoją modłę – że im więcej zmian, tym lepiej! Nie potrafię zrozumieć po co brać materiał źródłowy i dokonywać w nim aż tak głębokich zmian i modyfikacji? Mam wrażenie jakby twórcom serialu w Wiedźminie najbardziej podobało się to, że to uznana marka, a cała reszta już nie, więc zrobili to po swojemu.
Kojarzy ktos filmowa adaptacje 'Eragona’? Tak mi sie o tej abominacji przypomnialo jak ogladalem ten serial. Ciekawe dlaczego.
Uwielbiam Pana Tomasza Bagińskiego za jego gigantyczne osiągnięcia i spuściznę. Zasługuj na ogromny szacunek i pochwałę.
Niestety tym razem jest tylko trybem w ogromnej machinie korporacyjnej Netflixa. Z oczywistych względów broni projektu w którym bierze udział ale przy tym nie ma na niego tak dużego wpływu jak we wcześniejszych projektach. Wiedźmin Netflixa ma tyle złych rzeczy, że bronienie go przez Pana Tomasza przynosi autorowi tylko negatywne opinie. Nie było by problemu, gdyby to była ekranizacja prostej młodzieżowej powieści, ale ekranizacja tak dojrzałego i przemyślanego uniwersum w obecnej postaci kuje w oczy strasznie. Nie wspominając o muzyce (Ciechowski kładzie Netflixa na łopatki) czy słabym aktorstwie. W którymś z wywiadów Pan Tomasz wspominał o „Legendach polskich”. Dla mnie Wiesiek Netflixa przy takiej „Jadze” to nawet nie stał, choć oczywiście nie ma co porównywać skali obu projektów. Mam nadzieję, że Pan Tomasz nie zrazi się opiniami, zrobi co swoje by zakończyć na 3 sezonie ten „niewypał” i wróci do Polski by nam dać równie dobre rzeczy jak wspomniane „Allegro Legendy polskie”.
Panu Bagińskiemu polecam zapoznanie się z „The Expanse”. A następnie oglądnięcie wszystkich odcinków jeszcze raz. I kolejny. To, że Netflixowi brak ambicji by siłę serialu oprzeć na czymś innym niż znane twarze i siła marki nie oznacza, że takie produkcje nie powstają i nie są uwielbiane przez miliony. Stworzenie złożonego, a przy tym niezwykle spójnego i angażującego scenariusza jest możliwe – po prostu Bagiński i spółka mają widzów za idiotów.
Czyli serial płytki, bo płycizna się sprzedaje (ja narobię na posadzkę, a Pan to i tak zeżresz i będziesz jeszcze wdzięczny).
Szkoda, zamiast aspirować do stworzenia ponadczasowego dzieła, teraz celuje się w zbuntowanych nastolatków i duże dzieci, które nie mogą się na niczym skupić.
Mam silne przeczucie, że to nie tylko upodobania. Ludzkie mózgi tracą na takim chaotycznym funkcjonowaniu, gdyż ewolucja jest zdecydowanie zbyt wolna w porównaniu do zmian kulturowych (spójrzcie na różne choroby cywilizacyjne).
Media społecznościowe wytworzyły niezwykle szkodliwy dla ludzkiej psychiki ujednolicony system społecznych kar i nagród, który kładzie nacisk na ciemną triadę (np. bycie powierzchownym narcyzem, który wespnie się na szczyt „po trupach do celu”, zdobędzie większe uznanie niż ktoś ze skromnym obyciem). Kiedyś było podobnie, tyle że… w Hollywood, wśród celebrytów. Łatwo było się odciąć od ich nadętych światków. No a teraz? Każdy myśli że może być takim celebrytą, przez co już nie da się uciec od tej próżności – występuje praktycznie wszędzie.
To straszne, że w filmach tak często chodzi już nie o same… filmy, tylko nowe przelotne trendy, które nie mają za grosz oryginalności i obracają się tylko wokół hype’u. Ludzi często i tak nie obchodzi, że coś jest szambem, bo taki film to tylko pretekst do popicia z koleżkami. Nawet projekty postaci nie mogą być spójne, bo zawsze można sobie wytłumaczyć daną zmianę o 180 stopni jako „multiwersum” czy inną „wolną interpretację dzieła”.
Dla mnie gadanie, że „bo teraz to tak się robi” to wygodne wykręcanie się od faktu, że ktoś jest częścią problemu. Bagiński zapewne jest w głębi serca zawiedziony tym obrotem spraw, ale za taką forsę większość ludzi zrobiłaby dobrą minę do złej gry. Dla niego akurat świetnie się składa, że ludzie obniżyli poprzeczkę do poziomu gleby.
Wyjaśnienie dotyczące Eskela jest bez sensu. Skoro i tak zrobili z niego zupełnie inną postać niż w książkach/grach to nadal nie widzę powodu, dla którego ma to być Eskel, a nie jakiś zupełnie inny, wymyślony od początku wiedźmin. Niby dlaczego wtedy jego smierć nie zmuszałaby Geralta do „odkrycia, co się dzieje z Ciri”? Przecież byłby wtedy dla Geralta takim samym bratem, jak każdy inny pokazany na ekranie wiedźmin. Wydaje mi się, że twórcy serialu po prostu żerowali na sentymencie, którym darzą Eskela osoby, które przeczytały książki, lub/i zagrały w gry. Problem w tym, że ten sentyment został wywołany przez coś, co w świecie serialu nigdy się nie wydarzyło i nigdy się nie wydarzy. Co więcej, jeżeli Eskel został przedstawiony od początku jako totalny dupek, trudno oczekiwać, żeby ktoś darzył go takim samym sentymentem, tylko dlatego, że ma takie samo imię, jak postać z książki czy gry.
Co do dzisiejszych trendów – wg mnie błędne jest wyciąganie wniosków o kierunku rozwoju seriali, na podstawie trendów z tiktoka. To są jednak rożne media i ludzie spodziewają się po nich rożnych rzeczy. To, że ktoś lubi przeglądać w wolnym czasie tiktoka nie oznacza, że od serialu nie będzie oczekiwać czegoś więcej. Ludzie przeglądają memy (zapewniające wyłącznie krótkie zastrzyki emocji – jeden po drugim) już od ładnych kilkunastu lat i jakoś nie przeszkadzało to docenić Gry o Tron (serialu).
„Te jednak są wyrwane z kontekstu, bowiem Bagiński nie miał na myśli wiedźmińskiego serialu, a… seriale ogółem oraz publikę zmieniającą się z upływem lat.”
Bo Bagiński nie jest producentem wykonawczym serialu o Wiedźminie, Wiedźmin od Netfliksa nie jest przecież serialem i nie jest kręcony współcześnie, a producenci nie próbują trafić do tej magicznej „zmieniającej się publiki”, a tematem wywiadu, jak tytuł kazałby wskazywać, nie są pierwsze dwa sezony Wiedźmina od Netfilksa, więc został nagrany i powinien być rozpatrywany w oderwaniu od nich.
Błagam Was, nie narażajcie się takimi wpisami jak ten na śmieszność, bo ręce opadają. Bądźcie dalej CDA, a nie Kotaku.
Aha, czyli nie olali logiki w celu przypodobania się młodzieży, tylko najwyraźniej z jakiegoś zupełnie innego powodu. To wszystko zmienia.