Final Fantasy XV na PC od strony technicznej
Najświeższa odsłona jedna z najpopularniejszych serii w historii gier w końcu ma wersję pecetową. Na dobrym sprzęcie wygląda ona – co oczywiste – lepiej niż edycje konsolowe. Mniej oczywiste są stojące za tym wszystkim technologie.
By wszystko było jasne: twórcy gry współpracowali blisko z firmą odpowiedzialną za GeForce’y. Dlatego też ten artykuł będzie właśnie o technologiach opracowanych przez Nvidię. Można je jednak znaleźć nie tylko w Final Fantasy XV. Wcześniej trafiły również do takich produkcji, jak Wiedźmin 3 albo rządzący od chwili swej premiery na Steamie PlayerUnknown's Battlegrounds. Co najlepsze, działają one także na kartach innych producentów.
Zanim przejdziemy do konkretów, jeszcze słowo o sprzęcie. Final Fantasy XV uruchomiliśmy na notebooku Asus Zephyrus wyposażonym w kartę GeForce GTX 1080 Max-Q oraz procesor Core i7-7700HQ. Taka kombinacja pozwala na włączenie maksymalnych detali i dodatkowych efektów bez obaw, że liczba fps-ów spadnie poniżej 60. Przy okazji jest to także sprzęt o bardzo wysokiej kulturze pracy (czytaj: nie wyje nawet przy pełnym obciążeniu, co w przypadku notebooków wcale nie jest takie oczywiste) i bez problemu mieści się w plecaku. W razie potrzeby pozwala więc bezproblemowo zabierać „pracę” do domu. Ma to rzecz jasna swoją cenę, ale... Zephyrus został nam wypożyczony, narzekać możemy więc co najwyżej na fakt, że niedługo będzie się nim cieszył kto inny. Za kilka lat takie cienkie (18 milimetrów w stanie spoczynku!), a bardzo wydajne konstrukcje będą jednak powszechne – jeśli można się z nimi zapoznać już teraz, to grzechem byłoby nie skorzystać.
Przejdźmy jednak do technologii. Zacznijmy od opublikowanego wcześniej wideo pokazującego, jak wygląda Final Fantasy XV Windows Edition uruchomione na ustawieniach ultimate i w rozdzielczości 4K. (Uwaga: nawet jeśli nie dysponujesz odpowiednim monitorem, warto wybrać w odtwarzaczu 4K, dzięki czemu streamowana będzie wersja o najlepszej możliwej jakości).
Efekt końcowy udało się osiągnąć dzięki wykorzystaniu następujących rozwiązań:
Nvidia Flow to system symulacji płynów. W bardzo szerokim tego słowa znaczeniu, bo przy jego pomocy można świetnie oddać nie tylko wodę, lecz również ogień czy dym, co bardzo fajnie pokazuje poniższe nagranie:
Nvidia HairWorks pozwala, jak sama nazwa wskazuje, na realistyczne oddanie zachowania włosów i futra. Skorzystał z tego choćby nasz rodzimy Wiedźmin 3, a wcześniej Call of Duty: Ghosts. Oba te tytuły swego czasu mocno dostały za fakt, że na kartach AMD włączenie tego efektu powodowało znacznie większe spadki wydajności niż w przypadku konfiguracji z kartami GeForce. Na razie trudno powiedzieć, czy tak samo będzie w przypadku pełnej wersji Final Fantasy XV, ale jakby co, opcję można wyłączyć. Technologię nieźle widać w akcji na początku filmiku pokazującego rozwiązania Nvidii użyte w Wiedźminie 3:
Kolejny na liście jest Nvidia Hybrid Frustum Traced Shadows. Brzmi skomplikowanie, chodzi jednak o technikę generowania realistycznie wyglądających cieni (czyli takich, które są mocne blisko obiektów, ale później się rozmywają) bez drastycznego spadku wydajności. Świetnie to widać na poniższym screenie z dema technologicznego Nvidii:
Urealistycznieniu oświetlenia służy także Nvidia Voxel Ambient Occlusion. Brak wprawdzie na razie dobrych porównań na przykładzie Final Fantasy XV, ale możemy posłużyć się Tomb Raiderem – wystarczy kliknąć w ten link i pobawić się suwakiem.
Ostatnia z technologii to Nvidia Turf Effects – czyli symulacja trawy i innych roślin. W przypadku otwartego świata ma to spore znaczenie dla immersji, ale bardzo dobre wrażenie robi nawet w pierwszym publicznie dostępnym demie technologicznym (sprzed ponad trzech lat – cóż, gry nie powstają z dnia na dzień, więc i czas potrzebny na pojawienie się takich efektów w gotowych produkcjach liczony jest dziesiątkach miesięcy...).
W Final Fantasy XV Windows Edition dostępne są także ShadowPlay Highlights oraz Nvidia Ansel. Za tą pierwszą nazwą kryje się automatycznie zapisywanie nagrań wideo z ciekawych momentów w grze, np. w chwili użycia co ciekawszych zaklęć. W przypadku gry singlowej nie ma to może aż tak dużego znacznie, jak w multi, ale w PUBG-u też już jest – na poniższym wideo dobrze widać po co:
Na zakończenie zostaje zaś Nvidia Ansel, czyli opcja robienia screenshotów w bardzo dużych rozdzielczościach, z możliwością mniej lub bardziej swobodnego operowania kamerą oraz dodawania filtrów. Efekty daje to na przykład takie:
I jeszcze jedno: Final Fantasy XV Windows Edition jest nie tylko wersją najlepiej wyglądającą. Zawiera również poprawki i zmiany wprowadzane po premierze w wersjach konsolowych plus DLC. A jeśli dodać do tego, że w końcu można w nią grać nie tylko przy 30, lecz także przy stabilnych 60 fps-ach (a jeśli ktoś chce, to nawet przy 120)... cóż, dobrze mieć mocnego peceta, nawet jeśli nie jest tak fajny, jak Asus Zephyrus.