5
13.02.2023, 17:12Lektura na 8 minut

Festiwal Steam Next. Na te gry warto czekać

Kolejny steamowy festiwal dobiega końca, a my tradycyjnie wybieramy perełki, które warto dodać do swoich list obserwowanych gier.


CD-Action

Z edycji na edycję lista wersji demo dostępnych w ramach festiwalu Steam Next pięknie puchnie. To fajny widok, bo tak jak 20 lat temu można po prostu samodzielnie przetestować wycinek gry, zamiast karmić się wyreżyserowanymi gameplayami. Dostępnych demek są dosłownie setki, ale zamiast na ilość postawiliśmy na jakość i wybraliśmy produkcje, które z różnych powodów zapowiadają się albo znakomicie, albo przynajmniej intrygująco.


Book of Hours

Book of Hours
Book of Hours

Najpierw muszę wam zadać pytanie: Czy daliście się kiedykolwiek porwać Cultist Simulatorowi, wydanej w 2018 roku grze z pogranicza erpega, strategii i łamigłówki? Jeśli nie, to pora nadrobić zaległości. Tym bardziej że bez tego można odbić się nie tylko od samego Book of Hours, ale nawet wyjaśnienia jego podstawowych zasad. Te dwie produkcje są do siebie szalenie podobne w swych założeniach – co zresztą dość oczywiste, jeśli weźmiemy pod uwagę, że wyszły spod ręki tych samych twórców. BoH to opowieść o starożytnych grymuarach, dzięki którym odbudujemy spaloną w tajemniczym pożarze okultystyczną bibliotekę. No i o konsekwencjach naszego zbierackiego nawyku. Tak jak poprzedniczka, Book of Hours jest jednocześnie grą spokojną i trudną, karcianą i narracyjną, melancholijną i pełną mrożących krew w żyłach sekretów.

A czy bawi? Zważywszy na fakt, że pomimo godzin spędzonych przy poprzednim tytule Weather Factory udało mi się utknąć w trakcie pierwszych 10 minut rozgrywki – w drodze do biblioteki! – powinienem napisać tu jakieś cierpkie słowa. No, ale jak już udało mi się pozbierać po tym niewątpliwym afroncie ze strony Book of Hours i podejść do gry od nowa, zostałem urzeczony. Dla fanów Cultist Simulatora to pozycja obowiązkowa. [DaeL]


Dark Envoy

Dark Envoy
Dark Envoy

Poprzednie dzieło naszych rodaków, Tower of Time, nie przypadło mi do gustu, więc do Dark Envoy podchodziłem jak pies do jeża. Idea erpega z akcją osadzoną w świecie łączącym magię i technologię wydawała się kusząca, ale nie byłem przekonany co do systemu walki, od którego ostatnio odbiłem się z hukiem. Ta gra to idealny przykład na to, że festiwale dem mają sens, bo kto wie, czy w innych okolicznościach zdecydowałbym się dać jej szansę. Najprawdopodobniej nie. Zrobiłbym tym sobie straszną krzywdę, bo na tym etapie jestem bardzo zadowolony.

Przygody rodzeństwa (na początku tworzy się dwie postacie, wybierając spośród czterech klas) wydają się całkiem interesujące pod względem fabularnym. Twórcy nieźle poradzili sobie też z dobraniem proporcji dialogów (w pełni udźwiękowionych), więc gracz nie ma wrażenia, że są one tylko pretekstem do rąbania kolejnych fal wrogów, nie ciągną się też w nieskończoność, co w grze opartej mimo wszystko na akcji byłoby grzechem śmiertelnym. Z początkowego etapu zabawy można wnioskować, że walczyć będzie się tu niemal na okrągło, mieląc przeważające siły wroga i przebierając w sypiących się obficie łupach. Mówiąc z pewną przesadą, od hack’n’slasha grę odróżnia w zasadzie tylko możliwość stosowania aktywnej pauzy. Na pewno wrócę do Dark Envoy. [Cursian]


Phantom Brigade

Phantom Brigade
Phantom Brigade

Nietrudno natknąć się w sieci na stwierdzenia, że Phantom Brigade to tak naprawdę „XCOM z mechami”, ale to spora przesada. Owszem, zabawa dzieli się na fazę zarządzania bazą oraz taktyczne walki, ale te ostatnie przypominają dzieło Firaxis w takim stopniu, co bugatti veyron starego ursusa. Nie przesądzam, co jest tu dziadkowym pogromcą pól, a co przekombinowanym autem, chodzi o to, że jedno i drugie ma niby cztery koła, ale jednak jakby ociupinkę się różni. W Phantom Brigade zastosowano bowiem dość ciekawe rozwiązanie. „Tury” trwają po pięć sekund – w tym czasie przemieszczasz swoje mechy, wskazujesz im cele do ataku, używasz tarcz itd. Naturalnie czynności mogą się ze sobą pokrywać: bieg przed siebie nie musi oznaczać przerwania ognia.

Nic ciekawego? Jest pewien haczyk. Wrogowie nie czekają grzecznie na swoją kolejkę i na bieżąco reagują na poczynania twoich blaszaków. W fazie planowania widać ich przewidywane akcje: wiesz zatem, gdzie w trzeciej sekundzie stanie wraży czołg i kogo weźmie na cel, więc możesz zastosować odpowiednie środki zaradcze. Kiedy wszystko jest gotowe, klikasz stosowny przycisk i patrzysz, co z tego wyszło. Ciekawe to całkiem, nie przeczę, zastanawiam się jednak, czy na dalszym etapie nie stanie się nazbyt chaotyczne. [Cursian]


Planet of Lana

Planet of Lana
Planet of Lana

Charakter tej produkcji nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. To wymagająca gra logiczna z elementami zręcznościówki, w której słodycz przeplata się z goryczą. Z jednej strony jest bardzo ładna, o uspokajających wręcz barwach i ścieżce dźwiękowej idealnej do posłuchania w leniwe sobotnie popołudnie. Z drugiej – zrelaksować się tutaj trudno, ponieważ większość zagadek środowiskowych może doprowadzić do śmierci któregoś z bohaterów. I trzeba nieźle kombinować!

Sterujemy dziewczynką o imieniu Lana, a stworkowi, który przypomina kota, wydajemy polecenia w obcym języku. Bohaterowie ci mają nieco inne umiejętności, bo kot potrafi coś przegryźć i wcisnąć się w najmniejszą dziurę, z kolei dziecko obsługuje proste urządzenia i przesuwa dźwignie. Bywa, że musimy zgrać w czasie działania tej dwójki, zwłaszcza w momencie, gdy pojawia się zabijający jednym dziabnięciem robotyczny pająk. Planet of Lana nie zapowiada się na rewolucję w swej dziedzinie, ale na pewno będzie warte sprawdzenia, szczególnie że już samo demo sugeruje, iż gra ma do opowiedzenia ciekawą historię. [Ranafe]


System Shock

System Shock
System Shock

Zazwyczaj gdy gra wchodzi w ósmy rok produkcji, zaliczając przy okazji zmianę silnika i kilkukrotne przesunięcia premiery, powody do obaw wydają się słuszne. Na szczęście Nightdive Studios po raz kolejny tchnęło w me serce otuchę, pokazując, że remake jednego z najważniejszych tytułów w historii znajduje się w naprawdę dobrych rękach. Nowy System Shock jest dokładnie tym, czego większość z nas oczekuje od odświeżonych wersji klasyków z lat 90. To gra wierna duchowi oryginału, perfekcyjnie odtwarzająca jego magię. Nie spodziewajcie się uproszczonej mechaniki czy mniej opresyjnej atmosfery. Nowy System Shock wrzuca nas w tę samą plątaninę klaustrofobicznych korytarzy Cytadeli, którą „zwiedzaliśmy” 29 lat temu, czyniąc śledzący każdy nasz krok system SHODAN jeszcze bardziej przerażającym. Jednocześnie usprawnia to, co w pierwowzorze po prostu nie funkcjonowało prawidłowo, na czele z interfejsem oraz Cyberprzestrzenią.

W grze dostrzegłem tylko dwa minusy. Walka za pomocą rurki jest mało „mięsista”, a zastąpienie genialnego intra krótką sekwencją interaktywną wydało mi się niepotrzebne (choć zgaduję, że twórcy chcieli nieco przyoszczędzić na animowaniu ludzkich twarzy). Nie zmienia to jednak faktu, że na miesiąc przed planowaną premierą nowe wcielenie protoplasty gatunku immersive sim wygląda wyśmienicie. [DaeL]


The End of the Sun

The End of the Sun
The End of the Sun

Chciałoby się rzec „wsi spokojna, wsi wesoła”, ale akurat wiejskie domy, które odwiedza bohater tego niespełna godzinnego dema, wypełnione są trudną historią. Jako żerca, czyli starosłowiański kapłan, chcemy rozwikłać tajemnicę opuszczonej osady. Korzystając ze zdolności manipulowania czasem, odtwarzamy różne wydarzenia z przeszłości i odkrywamy losy pewnej pary. Przy okazji poznajemy różne tradycje związane ze słowiańskimi świętami czy zwyczajami takimi jak dokarmianie duchów opiekuńczych. Przy domach znajdują się miejsca kultu, które odbiegają wyglądem i funkcją od typowych dla erpegów kapliczek przeróżnych bóstw. Świetnie przedstawione są wnętrza chat, meble, stare narzędzia, których nazw większość z nas już nie pamięta.

Pod względem wizualnym gra prezentuje się nad wyraz dobrze, gorzej jest niestety z tekstami wypowiadanymi przez bohaterów. Mam nadzieję, że do premiery twórcy zdołają poprawić wszystkie literówki, błędy interpunkcyjne czy drętwe dialogi (zwłaszcza w wykonaniu Nadimira, który brzmi zupełnie nieprzekonująco). [Ranafe]


Xenonauts 2

Xenonauts 2
Xenonauts 2

Jeśli uwielbialiście starego XCOM-a (zatytułowanego w Europie UFO: Enemy Unknown) i pomstujecie na nowe odsłony serii za nadmierne uproszczenie rozgrywki, to mogę powiedzieć wam tylko dwie rzeczy. Po pierwsze jesteście ludźmi o wyśmienitym guście, a zapewne również nieprzeciętnej inteligencji. A po drugie Xenonauts 2 spełni wszystkie wasze oczekiwania. Już pierwsza część, wydana w 2014 roku, słusznie rościła sobie pretensje do bycia prawdziwą duchową spadkobierczynią dzieła Juliana Gollopa. Nie wszystko jednak się w niej udało, począwszy od przeniesienia akcji we wczesne lata 80., a skończywszy na niepotrzebnie zagmatwanym interfejsie.

Xenonauts 2 naprawia błędy poprzedniczki. Nie kontynuujemy opowieści z „jedynki”, zamiast tego akcja toczy się w alternatywnej wersji roku 2009, w której nadal istnieje Związek Radziecki. Podstawowe mechanizmy – od budowania bazy, przez prowadzenie badań i zestrzeliwanie latających spodków, po misje zwalczania ufoków – są żywcem wyjęte z UFO: Enemy Unknown, ale przedstawione w sposób jasny i klarowny. Na tej podstawie Xenonauts 2 stawia wszakże coś własnego, wzbogacając zarówno płaszczyznę taktyczną (nowe typy misji), jak i ekonomiczną czy polityczną. A ja nie mogę się doczekać premiery i setek godzin, które zainwestuję w Ksenonautów. [DaeL]


Czytaj dalej

Redaktor
CD-Action
Wpisów1108

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze