13
6.10.2022, 15:00Lektura na 6 minut

Graliśmy w polską egranizację powieści Lema, The Invincible

Na pustynnej i pozbawionej wyższych form życia planecie Regis III zaginął wraz z całą załogą ziemski krążownik „Kondor”. Aby wyjaśnić tę sprawę, jego śladem rusza bliźniacza jednostka – „Niezwyciężony”.


Smuggler

Tak zaczyna się opublikowana w 1964 roku minipowieść Stanisława Lema. Jeśli dotąd nie poznaliście tej historii (a warto!), będziecie mogli nadrobić ją w 2023 dzięki egranizacji, nad którą pracuje Starward Industries. Na razie studio udostępniło nam do wglądu około godzinne demo swej gry. To przygodówka hard sci-fi w FPP z elementami gry akcji.

The Invincible
The Invincible

„Retrofuture”

To, że Regis III nie jest nudną planetką, na jaką wygląda, a zaginięcie „Kondora” okazuje się nieprzypadkowe, to chyba żaden spoiler, prawda? Dzieją się tu naprawdę dziwne rzeczy… Ale Lem to nie King, u niego wszystko zostaje racjonalnie wytłumaczone, więc nie nastawiajcie się na jakieś horrorzaste wstawki. 

Trzeba przyznać, że retrofuturystyczna estetyka Niezwyciężonego doskonale wpasowuje się w klimat powieści Lema. Łazik, którego wnętrze przypomina mi kabinę dostawczaka marki Żuk (ta kierownica i analogowe liczniki!), przeglądanie zawartości pamięci automatu rejestrującego wydarzenia na czarno-białych slajdach czy dość toporne wyposażenie naszej postaci… Miodzio. Ładnie i nastrojowo wygląda też powierzchnia Regis III. Jeśli miałbym się tu czegoś czepić – troszkę przydałoby się „odsterylnić” otoczenie. Teraz wszystko wygląda w grze jak „funkiel nówka nieśmigana”. Troszkę patyny, brudu, śladów zużycia sprzętu itd. na pewno wzmogłoby immersję. Ale i tak oprawę graficzną uznaję za mocny plus tytułu.

The Invincible
The Invincible

Semper Lemi fidelis

Od razu widać, że twórcy znają dzieło Lema doskonale, a samego autora szanują i cenią, więc nie będą go radośnie i na potęgę „ulepszać” tam, gdzie nie było to niezbędne. Wiadomym jest, że w grze to i owo zmieniono (np. płeć i imię głównego bohatera, a także jego profesję) i rozbudowano fabułę, bo “Niezwyciężony” to tylko jakieś 120 stron opowieści). Ale – przynajmniej na podstawie tego, co widziałem w demie – nie są zmiany, które mogą wywołać irytację fanów Lema. Zachowano nawet nieco już archaiczne słownictwo techniczne powieści (samobieżne generatory pola siłowego – energoboty; mobilne miotacze antymaterii – antymaty itd.), a wypowiedzi niektórych postaci to niekiedy cytaty wyjęte wprost z książki. To cieszy mnie jako fana – ale jako gracz uważam, że informacje płynące z tych rozmów podane są zbyt „łopatologicznie”. Tzn. wolałbym, aby wynikały one z rozwoju akcji, a nie że po prostu dostajemy je na talerzu w formie długawego monologu naukowca. To, co się sprawdza w książce, w grze już niekoniecznie działa…

The Invincible
The Invincible

Wraz z demem dostałem informację, że voice acting (a już szczególnie polski, bo mamy tu pełną polonizację) jest daleki od wersji finalnej. Jezus Maria, szczerze liczę, że to prawda! Teraz do końca nie jestem pewien, czy w wersji demonstracyjnej użyto do czytania kwestii syntezatora głosu przepuszczonego przez jakieś filtry, czy też zatrudniono aktorów i powiedziano im „staraj się czytać najbardziej monotonnie, jak potrafisz, i – broń Boże – żadnej intonacji czy wczuwania się w rolę”. Ale jeśli tak było, to doskonale się wywiązali z zadania(*). Dodam też, że – póki co, mam nadzieję – pojawiają się w grze kwiatki w stylu „jeżeli ÓW muszki są”.

(*) Obstawiam jednak syntezator, bo główna bohaterka, gdy w dialogach pojawia się „hm”, mówi – uwaga – „HARCMISTRZ”. „Harcmistrz. Ciekawe”. „Harcmistrz. Będę musiała się tym zająć” itd. Program zapewne rozpoznaje zwykłe westchnięcie jako skrót od stopnia harcerskiego… Czuj, czuj, czuwaj!

The Invincible
The Invincible

No, to gramy!

W trakcie dema przemierzamy kawałek Regis III, idąc tropem konwoju zwiadowczego, który został przez coś/kogoś zaatakowany – przynajmniej sądząc z tego, co zastajemy na miejscu. (Co zresztą jest żywcem zaczerpnięte z książki – tyle że tutaj dowódca ekspedycji nie nazywa się Regnar). Szybko okazuje się, że ludzie padli ofiarą… własnych automatów obronnych, które otworzyły do nich ogień. Dlaczego tak się stało? Cóż, tego się na razie nie dowiecie, choć pojawiają się pewne poszlaki i hipotezy. Nasz cel to odzyskać zebrane przez naukowców próbki – zawierają one bowiem tajemnicze metaliczne „muszki” (żyjące w symbiozie z równie metalowymi „krzakami” porastającymi zbocza gór).

The Invincible
The Invincible

Za wiele do ogrania tu w sumie nie dostajemy, ale demo pozwala z grubsza zorientować się w mechanizmach rozgrywki. Widzę kilka rzeczy, które warto poprawić. Postać rusza się dość ociężale – acz jest możliwość sprintu – miałem więc wrażenie, że brodzę po kolana w kisielu (choć w sumie jak się wędruje po piasku w ciężkim skafandrze… Może i się czepiam). Trochę irytujące było też to, że gra okazuje się nieustannym symulatorem przekręcania, pociągania itd. rozmaitych wajch i dynksów. Tu nie wystarczy kliknąć np. na włącznik radia – trzeba go chwycić i przesunąć w lewo albo prawo. A jak jest zawór, to musimy nim sporo pokręcić. Drzwi z kolei należy zawsze pociągnąć albo pchnąć, odpowiednio manipulując myszką/padem. Nie obraziłbym się, gdyby większość owych czynności uprościć do jednego kliknięcia, bo na dłuższą metę robi się to ciut nużące, w dodatku nic nie wnosi do rozgrywki.

The Invincible
The Invincible

Co dziwne, nie natknąłem się na żadne zagadki logiczne. Jedynym wyzwaniem dla gracza jest po prostu znalezienie dalszej drogi np. zablokowanej przez pole siłowe – dosłownie mamy odkryć ścieżkę, którą da się je ominąć, nic więcej scenarzysta od nas nie wymaga. Tu zresztą warto by pomyśleć nad jakimś systemem podpowiedzi, bo teraz gra nie mówi nam, czego od nas oczekuje poza ogólnikami typu „zbadaj lokację”. A jednocześnie potrafi np. blokować wejście do dużego tunelu niewidzialną ścianą, dopóki nie zrobimy czegoś, co wcale nie jest oczywiste. Musimy tu znaleźć i podnieść pewien przedmiot, to uruchomi dialog z bazą, w którym dowódca rozkaże nam ruszyć tropem konwoju, co z kolei magicznie „otworzy” nam dane przejście… (Swoją drogą, dialogi w grze zdecydowanie nie porywają).

The Invincible
The Invincible

Irytujący jest też babolek z mapą. Otóż jeśli stoimy w jakimś spowitym mrokiem/cieniem miejscu, jest ona absolutnie nieczytelna – ot, czarna plama. Jeżeli więc zgubicie się gdzieś w ciemności, będziecie błądzić do skutku… (Przy okazji: dlaczego nasza postać nie ma latarki, że o reflektorze na hełmie nie wspomnę, a flary rzuca tylko wtedy, gdy chce tego scenarzysta?).

The Invincible
The Invincible

Summa technologiae

Pomimo tych usterek i niedoróbek, co do których mam nadzieję, że zostaną usunięte lub dopracowane w trakcie produkcji, jestem zadowolony z tego, co widziałemtak jako gracz, jak i fan Stanisława Lema. Niezwyciężony zapowiada się na dobrą grę i solidną gradaptację. PS A książkowy pierwowzór naprawdę polecam.

PPS Jeśli ktoś z was wybiera się na PGA w ten weekend, to w trakcie targów będzie mógł ograć to demko na stoisku producenta.

Cieszy

  • wierność książce i jej klimatowi
  • retrofuturystyczny styl
  • wygląd Regis III

Niepokoi

  • aktualna jakość polonizacji
  • parę niedoróbek w mechanizmach rozgrywki


Czytaj dalej

Redaktor
Smuggler

Byt teoretycznie wirtualny. Fan whisky (acz od lat więcej kupuje, niż konsumuje), maniak kotów, psychofan Mass Effecta, miłośnik dobrego jedzenia, fotograf amator z ambicjami. Lubi stare, klasyczne s.f., nie cierpi ludzkiej głupoty i hipokryzji, uwielbia sarkazm i „suchary”. Fan astronomii, a szczególnie ośmiu gwiazd.

Profil
Wpisów287

Obserwujących54

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze