Główny projektant Paydaya ogłasza nową grę [WIDEO]
Będzie to hardkorowa, czteroosobowa kooperacyjna gra akcji w klimacie horroru, ukazana z perspektywy pierwszej osoby.
GTFO. Nie, w żadnym razie nie sugeruję, byście oddalili się pośpiesznie – gra będzie nosić taki właśnie uroczy tytuł. Ulf Andersson, współzałożyciel odpowiedzialnego za Payday studia Overkill, a zarazem główny projekt Paydaya, opuścił jakiś czas temu szeregi macierzystej firmy i założył własne studio, 10 Chambers Collective.
Jak wspomniałem we wstępie, gra będzie czteroosobową strzelanką w klimatach grozy. Twórcy przekonują, że:
Gdy zakładaliśmy 10 Chambers Collective, postanowiliśmy stworzyć kooperacyjną strzelankę, która naprawdę przetestowałaby zgromadzoną wokół niej społeczność. Grę, w której nie polegasz wyłącznie na sile ognia towarzyszy, ale naprawdę z nimi współpracujesz. W GTFO ty i twoi koledzy będziecie eksplorować wrogie, przerażające terytorium, gdzie w mgnieniu oka przejdziecie od pełnego niepokoju siedzenia na krawędzi krzesła do oszalałej akcji. To doświadczenie w wielkiej skali, sprawdzające zdolnośc graczy do adaptowania się do nieprzerwanego cyklu niezbadanych, zmiennych wyzwań.
Inny członek 10 Chambers, Simon Viklund, dorzuca:
Każda wyprawa w GTFO jest wyjątkowa, gra pozwala ci dokonać świadomej decyzji, jaki ekwipunek i broń zabrać, ale nawet wtedy przetrwanie nie jest pewne. GTFO rzuca ci pod nogi tak wiele kłód i zmiennych czynników, że ty i twoja ekipa zawsze musicie dawać z siebie wszystko, przez co atmosfera jest niezwykle gęsta. Szarpie nerwy nawet nam, twórcom! Jeśli łatwo cię przestraszyć, włóż brązowe gacie.
Gra powstaje całkowicie niezależnie, z własnych funduszy studia, więc nie ma obaw, że ktoś wpłynie na wizję twórców. Deklarują, że nie przeszkadza im fakt, że trafią do niszowego, hardkorowego odbiorcy. Twierdzą też, że choć da się w GTFO grać samemu, to nie jest to gra dla samotnych wilków. Premiera ma się odbyć jeszcze w tym roku, ale nie znamy platform docelowych. Poniżej zobaczycie pierwszy zwiastun, ale ostrzegam, że niewiele w nim treści.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.