Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2: Dystyngowanym krokiem na scenę zmierzają Ventrue [WIDEO]
To urodzeni przywódcy i obrońcy tradycji.
Ostatnimi czasy coraz trudniej oprzeć się potrzebie noszenia ze sobą osikowego kołka – gdzie nie spojrzeć, tam wampiry. Nad własnymi projektami ze Świata Mroku pracują studia Big Bad Wolf oraz polskie Draw Distance, a na horyzoncie wciąż majaczy przecież nawiązujący do tej samej tematyki (choć z odmiennej perspektywy) Werewolf: The Apocalypse autorstwa Cyanide. Głównym daniem z całą pewnością jest jednak Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2. Paradox postanowił ujawnić kolejny ród, w którego szeregi będziemy mogli wstąpić (wcześniej pokazano między innymi klany Brujah i Toreador).
Krwiopijcy z Ventrue są kimś w rodzaju wampirzej szlachty. To obrońcy tradycji i urodzeni przywódcy. Z reguły pełnią w społeczeństwie zaszczytne role na przykład wysokich rangą duchownych czy cenionych inwestorów giełdowych. Ich najwyższym celem jest zapewnienie swemu gatunkowi przetrwania, dlatego też z całą stanowczością bronią przestrzegania Maskarady – zasady nakazującej ukrywanie prawdziwej tożsamości przed śmiertelnikami. Delikatna i niezwykle istotna materia, którą się zajmują, wymusiła na nich nieco subtelniejsze podejście do rozwiazywania problemów.
Zamiast popisywać się kontrolą nad magią krwi, jak robią to Tremere, czy używać brutalnej siły zgodnie z preferencjami Brujah, wolą wpływać na umysły i manipulować przeciwnikami. Potrafią na przykład zauroczyć dowolną osobę i sprawić, by zaczęła ignorować dotyk, dźwięki, a nawet ból. Korzystając z innej zdolności, mogą zmusić swoje marionetki do przemieszczania się po okolicy oraz wykonywania prostych poleceń, a w skrajnych przypadkach także do atakowania dotychczasowych sojuszników. Chęć do rozwiazywania problemów rękami innych nie oznacza bynajmniej, że Ventrue boją się dostać manto. Dzięki talentom obronnym są jednymi z najtwardszych krwiopijców na świecie. Potrafią przyjąć specjalną postawą defensywną, w trakcie której absorbują wszelkie obrażenia i wykorzystują je do leczenia ran. Z czasem ich skóra staje się tak twarda, że ciosy odbijają się od niej niczym od kamiennej ściany, wystawiając wrogów na kontrataki:
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.