Star Citizen: Zaprezentowano kolekcjonerskie modele statków z gry – niektóre będą kosztowały po 600 złotych
Jakość ma rzekomo usprawiedliwiać cenę.
Cokolwiek by nie mówić o autorach Star Citizen, jedno jest pewne – mają łeb do interesów. Choć ostateczna wersja gry nawet nie pojawiła się na horyzoncie, zdołała już zebrać grubo ponad 272 miliony dolarów. Do tego, że gracze płacą setki dolarów za wirtualne statki kosmiczne zdążyliśmy już wszyscy przywyknąć, ale teraz najwięksi fani będą też mogli sprawić sobie ich fizyczne odpowiedniki. Firma JD Design and Fabrication ogłosiła, że do sprzedaży trafią inspirowane grą modele do składania. Póki co mowa o trzech statkach (MISC Freelancer MAX, Drake Dragonlfly i Anvil Aerospace Arrow) i jednym pojeździe naziemnym (Greycat Industrial PTV), ale w przyszłości pojawią się kolejne.
Modele mają być wydane w ograniczonej liczbie egzemplarzy (po 500), a każdy z nich otrzyma swój numer i certyfikat autentyczności. Ceny będą dość wysokie, bo w zależności od statku wahają się od 300 do 620 złotych. Jakość ma to jednak rzekomo uzasadniać. Przeniesienie jednego modelu z gry do świata realnego wymaga ponad 100 godzin pracy, bo autorzy przykładają wielką uwagę do szczegółów – kształtu paneli, rozmieszczenia nitów i tak dalej. Całość powstaje na drukarkach 3D, przy czym stosowany przez firmę sprzęt ma się cechować o wiele lepszą wydajnością niż to, do czego przywykliśmy. Oprócz niezbędnych części, każdy zestaw ma zawierać indukcję montażu, podstawkę, naklejki oraz wymienne uzbrojenie. Co ważne modele będzie trzeba samodzielnie pomalować (szablony znajdą się w pudełkach).
Drake Dragonlfly (skala 1:40, cena około 300 zł)
Anvil Aerospace Arrow (skala 1:100, cena około 550 zł)
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.