Borderlands: Cate Blanchett tłumaczy udział w filmie „covidowym szaleństwem”

Filmowe „Borderlands” rodzi mieszane uczucia: z jednej strony wszyscy chcielibyśmy zobaczyć kolejną udaną ekranizację jednej z naszych ulubionych gier, z drugiej... ciągnące się tyle czasu problemy na planie chyba jeszcze nigdy nie wyszły nikomu na dobre. Pierwszy trailer też nie zapowiada niczego nadzwyczajnego, ot, szykuje się nam po prostu kolejna kalka „Strażników Galaktyki”. Pozostaje pytanie: czemu tak utalentowana i nagrodzona aktorka jak Cate Blanchett postanowiła zagrać w czymś takim?

Jej angaż do „Borderlands” wyjaśniał już swego czasu Eli Roth, nie szczędząc pochwał na jej temat oraz porównując jej kreację do roli Kurta Russella w „Ucieczce z Nowego Jorku”. Teraz głos zabrała sama aktorka w rozmowie z Empire, przyznając, że często skłania się ku szalonym rzeczom, których nikt się po niej nie spodziewa. Ale to nie wszystko...

I tak jak pewnie większość z nas w okresie pandemii i lockdownów spędzała mnóstwo czasu przy grach, tak i Cate Blanchett miała doskonałą wymówkę, by zatopić się w serii Borderlands. Właśnie po to, by jak najlepiej przygotować się do roli Lilith.

Jaki będzie końcowy efekt tej całej pracy? Przekonamy się już 9 sierpnia, kiedy to na ekrany kin trafi „Borderlands”. Poza Cate Blanchett w filmie zagrali m.in. Kevin Hart jako Roland, Jamie Lee Curtis jako dr Patricia Tannis, Ariana Greenblatt jako Tiny Tina oraz Florian Munteanu w roli Kriega. Nie zapominajmy też o Jacku Blacku, który podłożył głos Claptrapowi.