Dragon Age: The Veilguard oceniony. BioWare uniknęło kuli i wróciło z tarczą [RECENZJE]

Dragon Age: The Veilguard oceniony. BioWare uniknęło kuli i wróciło z tarczą [RECENZJE]
Avatar photo
"Sam Goldman"
Pojawiły się pierwsze recenzje Dragon Age: The Veilguard. Rozstrzał w ocenach jest spory, ale wygląda na to, że BioWare udało się stworzyć godnego sukcesora nie tylko Inkwizycji, ale i całej serii.

Gorący w kwestii przeróżnych premier październik sprawił, że na dłuższą chwilę zapomniałem o nowym Dragon Age’u, ale ostatnio przypomniałem sobie o grze dzięki zwiastunowi premierowemu. Chociaż gra formalnie jeszcze nie wyszła, to już przeszła daleką drogę od pierwszego, mylącego trailera do ostatniego, zdecydowanie lepszego materiału. Początkowa wpadka ustawiła niejako stosunek części graczy, czekających na premierę i liczących na to, że Dragon Age: The Veilguard będzie wpadką. Trochę ciężko to zrozumieć z perspektywy fana obydwóch dużych marek tej firmy, bo przecież po wtopie z Anthemem, ich ostatnią grą, kolejne potknięcie oznaczałoby pewnie zamknięcie studia na zawsze. Niedawno BioWare zarzekało się, że wyciągnęli wnioski z porażekThe Veilguard jest najlepszą możliwą do stworzenia inkarnacją marki Dragon Age. A co na to wszystko recenzenci? Dziś pojawiły się pierwsze recenzje i… jest różnie, ale z ostrożnym wskazaniem na sukces.

Ottonowi się podobało, aczkolwiek nie do końca, bo jego zdaniem mamy do czynienia z robotą poprawną pod względem czysto rzemieślniczym i to tyle; The Veilguardowi brakuje ikry, a zabawa wydaje się rozciągnięta ponad miarę.

Zupełnie innego zdania jest Joshua Duckworth z Gameranta. Jego zdaniem nowy Dragon Age wypełnia pustkę ostatniej dekady i stanowi godną kontynuację tego, z czym zostawiła nas Inkwizycja:

Były obawy o to, że gra będzie w dużym stopniu skierowana do nowicjuszy. Nie mogę powiedzieć niczego z ich perspektywy, jednak jako entuzjasta serii od czasu Originsa ujmę to tak: mój apetyt został zaspokojony… na razie. Nie chodzi o samą rozgrywkę, ale o opowieść, lore, całą tego typu zawartość. Jako wieloletni fan czuję się nagrodzony.

Joshua wystawił 10/10 i nie jest to jedyna, maksymalna ocena dla The Veilguarda. Robert Purchese z Eurogamera też daje „dychę”, już w tytule grzmiąc o najlepszej grze BioWare, w jaką kiedykolwiek grał.

Wnętrze Dragon Age’a kryje niezłą grę, która daje mnóstwo frajdy, ale tym, co naprawdę ją wyróżnia, jest ambitna fabuła i sytuacje, w których nas stawia. Trzeba będzie podjąć kilka trudnych decyzji. Są chwile, w jakich na naszych barkach spoczywa ciężar decyzji o losie całych miast, a potem oglądamy konsekwencje swojego wyboru.

Presja wywierana na studiu ze strony graczy (i pewnie EA…) była niemała, jednak udało się wybrnąć:

To, czego studio dokonało w obliczu presji po premierze Inkwizycji 10 lat temu, jest niezwykłe. Dragon Age: The Veilguard to od stóp do głów produkcja znakomicie zrealizowana i wyrafinowana zarówno w swoich systemach, jak i fabule. Jest ciepła, przyjazna, zabawna, dająca nadzieję, delikatna kiedy trzeba i oczywiście podniosła w taki sposób, który moim zdaniem ustawia poprzeczkę wysoko nie tylko dla BioWare, ale także dla gier fabularnych jako takich.

Anna Garas w recenzji na Gry-online.pl była za to mniej entuzjastyczna i zwróciła uwagę na to, że The Veilguard jest w dużej mierze skierowany do fanów tego świata i tych, którzy pamiętają jeszcze problematykę poruszaną w wydanym 15 lat temu Originsie. Kilka miłych słów leci w kierunku scenariusza:

Scenopisarstwo BioWare wciąż radzi sobie świetnie, jeśli chodzi o kreowanie podniosłych, monumentalnych scen akcji, w których każdy ma pięć sekund, by zabłysnąć, a skutki wyborów dokonanych wiele godzin temu wracają, by ugryźć nas w tyłek.

Inkwizycja wyszła w czasach rozkwitu craftingu i nie zawsze potrzebnej eksploracji, czyli mechanizmów trzymających się w grach świetnie także dziś. Nowy Dragon Age robi z tym porządek:

Jak wygląda gameplay, gdy akurat nie uczestniczymy w dialogach o większych i mniejszych konsekwencjach? Należy docenić, że BioWare wyciągnęło wnioski z krytyki Inkwizycji i Andromedy, pozbawiając zbędnych elementów mechaniki eksploracji oraz gromadzenia i ulepszania ekwipunku. Wyrzucono przez okno badania, przepisy i wszystko inne marnujące czas.

W zamian za to możemy podziwiać świat, a najwyraźniej jest na czym oko zawiesić:

Niektóre lokacje, jak ruiny Arlathanu czy gigantyczna Nekropolia, autentycznie potrafią zachwycić; budynki tak wielkie, że nie sposób zmieścić ich w kadrze, czy wznoszące się chyba kilometrami w górę rzeźby sprawiają, że człowiek czuje się przy nich bardzo mały. Jest w tym duch high fantasy, jest w tym patos, który ostatni raz widziałam w God of War – wrażenie wędrowania po świecie, który wydaje się bardzo, bardzo stary.

Ostatecznie gra otrzymała 7/10, ponieważ pewne mechanicznie niedoróbki, jak np. momentami koślawy system walki nie pozwalają cieszyć się z powrotu do Thedas w pełni. 

Jordan Middler z VGC dał grze 3/5, co jest jedną z najniższych ocen zebranych przez dzieło BioWare. Jordanowi nie podoba się wiele aspektów tytułu, w tym sterylność świata:

Miasta, choć piękne, sprawiają wrażenie sztucznych. Poza dziwacznym brakiem reakcji enpeców na wszystko co robimy, same mapy wydają się mało przekonujące. Tablice z ogłoszeniami są dosłownie wszędzie, ale nie można z nimi wchodzić w interakcję. Możemy wszystko rozwalić na kawałki, a żaden mieszkaniec czy strażnik się tym nie przejmą (…). Miasta w Dragon Age: The Veilguard są zamieszkane przez dekoracje w kształcie ludzi.

Jeden z najważniejszych elementów gier tego studia, czyli towarzysze, dostali sporo pochwał, ale niektóre ich wątki okazały się zbyt zachowawcze – tak samo zresztą, jak cała gra.

W nowoczesnej przestrzeni erpegów akcji tytuł odnajduje się dobrze. Gra nigdy nie jest jednoznacznie zła, ale bywa niesamowita tylko przelotnie. Na szczególne uznanie zasługuje obsada, choć tak naprawdę większość rzeczy, o które towarzysze proszą bohatera, jest rozczarowująco powtarzalna, jakby BioWare w ogóle nie ewoluowało.

W chwili, w której piszę te słowa Dragon Age: The Veilguard jest już sukcesem – 84/100 i 83/100 na Metacriticu i Opencriticu to wyniki bardzo dobre. Wraz ze spływaniem kolejnych recenzji wiele może się jeszcze zmienić, aczkolwiek już teraz widać, że developerom udało się uniknąć kuli od EA i stworzyć wystarczająco dobrego sukcesora tak Inkwizycji oraz całej serii.

Duży rozstrzał w ocenach pokazuje to, że produkcja na pewno nie przypadnie do gustu wszystkim i z całą pewnością podzieli fanów. To dobrze, bo dzięki temu BioWare będzie mogło ustawić sobie kompas zgodnie ze zróżnicowanymi sugestiami, co wpłynie pozytywnie tak na kolejnego Dragon Age’a, jak i Mass Effecta. Premiera The Veilguard już 31 października.

37 odpowiedzi do “Dragon Age: The Veilguard oceniony. BioWare uniknęło kuli i wróciło z tarczą [RECENZJE]”

  1. Pora iść po kalosze, bo sekcja komentarzy za chwilę spłynie łzami wściekłych graczy.

  2. Chwila, a nie „z taczą”? Czy to nie było tak, że „wracać na tarczy” znaczy porażka bo tak nieśli zmarłego?

  3. Póki co obejrzałem tylko recenzje na kanale Skill Up, i czytając, o tak wielu pozytywnych recenzjach, nie do końca wierzę w ich miarodajność. Byłem częściowo zainteresowany tym tytułem i już wiem, że podziękuję.

    • Obejrzyj sobie mortismala jeszcze: https://www.youtube.com/watch?v=xCz1ITSy2O8

    • @Solniczka Mortismal jest masywnym konsumentem RPGów i z reguły jeszcze na jego opiniach w kwestii tego gatunku się nie spaliłem ale jest też absolutnym psychopatą który przeszedł Wrath of the Righteous z dziesięć razy, żeby odblokować osiągnięcia.

      Pozytywna ocena Veilguard od niego na pewno jest zaskoczeniem.

    • Dlatego lepiej obejrzeć/przeczytac kilka recenzji, też parę razy ominęło mnie sporo zabawy, bo się za mocno sugerowałem zdaniem jednej osoby.

      @Avaler
      Też mnie zaskoczył tą recką, SkillUp natomiast mniej, posłuchałem jego argumentów i przesadnie mnie nie przekonały. Zwłaszcza jak mówił o fabule i dialogach to czułem, że chyba się trochę uprzedził (przykłady jakie podawał na rzekomo lepsze dialogi brzmiały mi w zasadzie tak samo).

  4. Ale jak to? Przecież ytberzy i grifterzy mówili, że ta gra to porażka. Czyżby kłamali? 😮

  5. A tak na poważnie to cieszy mnie pozytywny odbiór tej gry. Recenzje są z grubsza takie jak myślałem, coś w okolicach tej stereotypowej ósemki 🥳. Niech jeszcze tylko sprzeda się dobrze, by studio mogło w spokoju pracować nad nowym Mass Effectem a będę ukontentowany ❤️

    • Nie, pozytywny odbiór od graczy jak widać 😉

    • @Redakcja
      Może warto trochę posprzątać znowu? Rozumiem wrażliwe ego przeciętngo G*acza, ale życzenie komuś śmierci to już tak trochę nie halo.

    • Moderacja usunie tylko komentarze zawierające personalne bluzgi, zamiast jebnąć banem, jak to miało miejsce w komentarzach pod recką Dragon Ejdża

    • Ja czytam twoje komentarz, to widzę bardzo smutnego człowieka, zero zastanowienia się nad grą, każdego kto krytykuje tą grę zaraz, dodatkowo używanie zapożyczeń z angielskiego dla ubogich.

    • Przyznam, że zafascynował mnie ten komentarz. Nie wiem, kto jest adresatem, ale o jakich zapożyczeniach mówisz?

  6. Po przeczytaniu paru recenzji jedyne co wywnioskowałem to że jak zamienisz „nudny” na „bezpieczny” to recenzja brzmi dużo ładniej.

  7. Poprawność polityczna w ostatnich miesiącach była w takim odwrocie, że „system” nie mógł sobie pozwolić aby ta passa cały czas trwała stąd takie fałszywe oceny tego gniota typu 10/10.
    Jak nie opłaceni to i pożyteczny idioci zawsze się znajdą.

  8. Oj jakaś afera jest z przyznawaniem kluczów recenzenckich tylko „swoim pewniakom”. Polecam materiał na kanale zagranicznego YouTubera Fextralife.

    • W międzyczasie inny zagraniczny youtuber SkillUp dostał klucz i chyba nie był dość mocno „swoim pewniakiem” bo recenzja negatywna.

    • Cdaction też z rigczem.

    • To po prostu recenzja. Dostali klucz i zrecenzowali. Nie ma tu teorii spiskowej.

    • No i następnego już nie dostaną.

    • Ale jeśli cała ta sprawa okaże się prawdą, i po premierze wleci zalew średnich lub negatywnych recenzji, to mamy tu paskudny przykład dziennikarstwa dostępowego uprawianego przez EA i Bioware.

    • A ja polecam nie oglądać ytbera, który zadaje się z griffterami bo to naprawdę kiepskie źródło informacji i sprawia że twoje źródła wyglądają na wyjątkowo ubogo xd.

      ..Ale jeśli cała ta sprawa okaże się prawdą, i po premierze wleci zalew średnich lub negatywnych recenzji..

      A wlecą i to na pewno xd
      Głównie od osób, które nie grały w grę, jak to bywa od paru lat w necie.

    • Gdyby nie dopełnił tego news z podcastu Rock & Borys o aż 4 kluczach recenzenckich, które poszły do polskich redakcji, może bym nie wierzył na słowo. A co do zalewu średnich i kiepskich ocen, zeszłoroczny Baldurs Gate 3, mimo ogromu elementów inkluzywności, nie mierzył się z takim problemem. Jeśli oceny recenzentów okażą się prawdziwe, nowe DA też to ominie. Z takimi 10/10 nie ma innej możliwości niż przytłaczająco pozytywne na steam.

    • Miał i to sporo, tylko że jak gra okazała się bardzo dobra to grifterzy opuścili ten tytuł. Po prostu tego nie widziałeś/ nie pamiętasz tego.

      ..Jeśli oceny recenzentów okażą się prawdziwe, nowe DA też to ominie..

      Nie ma żadnej korelacji pomiędzy bardzo dobrymi recenzjami od recenzentów a potencjalnym review boombingiem. Najpewniej wystąpi i to i to, chociaż zobaczymy.

      ..Z takimi 10/10 nie ma innej możliwości niż przytłaczająco pozytywne na steam..

      Jak wyżej.
      Ty naprawdę nie rozumiesz jak działają recenzje a jak agregatory. Jak ma się recenzja X która wynosi 10/10 do oceny Y i Z itd?

    • I połowa tych negatywnych to będzie „można grać babą! woke! zniszczyć! 0/10”. Ale niektórym to wystarczy za dowód spisku. Zresztą daleko nie szukać – jeden komentarz niżej mamy przykład. Gość już wie, że to gniot bo „woke” 😉

    • Niestety, takiej głośnej mniejszości jest trochę w necie i bardzo łatwo im manipulować danymi.

  9. Ciepła, przyjazna i zabawna to nie jest zestaw słów, które mi się kojarzą z uniwersum Dragon age. Nic, poczekamy na prawdziwe recenzje

Dodaj komentarz