38
28.10.2024, 17:00Lektura na 6 minut

Dragon Age: The Veilguard oceniony. BioWare uniknęło kuli i wróciło z tarczą [RECENZJE]

Pojawiły się pierwsze recenzje Dragon Age: The Veilguard. Rozstrzał w ocenach jest spory, ale wygląda na to, że BioWare udało się stworzyć godnego sukcesora nie tylko Inkwizycji, ale i całej serii.

Gorący w kwestii przeróżnych premier październik sprawił, że na dłuższą chwilę zapomniałem o nowym Dragon Age’u, ale ostatnio przypomniałem sobie o grze dzięki zwiastunowi premierowemu. Chociaż gra formalnie jeszcze nie wyszła, to już przeszła daleką drogę od pierwszego, mylącego trailera do ostatniego, zdecydowanie lepszego materiału. Początkowa wpadka ustawiła niejako stosunek części graczy, czekających na premierę i liczących na to, że Dragon Age: The Veilguard będzie wpadką. Trochę ciężko to zrozumieć z perspektywy fana obydwóch dużych marek tej firmy, bo przecież po wtopie z Anthemem, ich ostatnią grą, kolejne potknięcie oznaczałoby pewnie zamknięcie studia na zawsze. Niedawno BioWare zarzekało się, że wyciągnęli wnioski z porażek i The Veilguard jest najlepszą możliwą do stworzenia inkarnacją marki Dragon Age. A co na to wszystko recenzenci? Dziś pojawiły się pierwsze recenzje i… jest różnie, ale z ostrożnym wskazaniem na sukces.

Ottonowi się podobało, aczkolwiek nie do końca, bo jego zdaniem mamy do czynienia z robotą poprawną pod względem czysto rzemieślniczym i to tyle; The Veilguardowi brakuje ikry, a zabawa wydaje się rozciągnięta ponad miarę.

Zupełnie innego zdania jest Joshua Duckworth z Gameranta. Jego zdaniem nowy Dragon Age wypełnia pustkę ostatniej dekady i stanowi godną kontynuację tego, z czym zostawiła nas Inkwizycja:


Były obawy o to, że gra będzie w dużym stopniu skierowana do nowicjuszy. Nie mogę powiedzieć niczego z ich perspektywy, jednak jako entuzjasta serii od czasu Originsa ujmę to tak: mój apetyt został zaspokojony… na razie. Nie chodzi o samą rozgrywkę, ale o opowieść, lore, całą tego typu zawartość. Jako wieloletni fan czuję się nagrodzony.


Joshua Duckworth, Gamerant

Joshua wystawił 10/10 i nie jest to jedyna, maksymalna ocena dla The Veilguarda. Robert Purchese z Eurogamera też daje „dychę”, już w tytule grzmiąc o najlepszej grze BioWare, w jaką kiedykolwiek grał.


Wnętrze Dragon Age’a kryje niezłą grę, która daje mnóstwo frajdy, ale tym, co naprawdę ją wyróżnia, jest ambitna fabuła i sytuacje, w których nas stawia. Trzeba będzie podjąć kilka trudnych decyzji. Są chwile, w jakich na naszych barkach spoczywa ciężar decyzji o losie całych miast, a potem oglądamy konsekwencje swojego wyboru.


Robert Purchese, Eurogamer

Presja wywierana na studiu ze strony graczy (i pewnie EA…) była niemała, jednak udało się wybrnąć:


To, czego studio dokonało w obliczu presji po premierze Inkwizycji 10 lat temu, jest niezwykłe. Dragon Age: The Veilguard to od stóp do głów produkcja znakomicie zrealizowana i wyrafinowana zarówno w swoich systemach, jak i fabule. Jest ciepła, przyjazna, zabawna, dająca nadzieję, delikatna kiedy trzeba i oczywiście podniosła w taki sposób, który moim zdaniem ustawia poprzeczkę wysoko nie tylko dla BioWare, ale także dla gier fabularnych jako takich.


Robert Purchese, Eurogamer

Anna Garas w recenzji na Gry-online.pl była za to mniej entuzjastyczna i zwróciła uwagę na to, że The Veilguard jest w dużej mierze skierowany do fanów tego świata i tych, którzy pamiętają jeszcze problematykę poruszaną w wydanym 15 lat temu Originsie. Kilka miłych słów leci w kierunku scenariusza:


Scenopisarstwo BioWare wciąż radzi sobie świetnie, jeśli chodzi o kreowanie podniosłych, monumentalnych scen akcji, w których każdy ma pięć sekund, by zabłysnąć, a skutki wyborów dokonanych wiele godzin temu wracają, by ugryźć nas w tyłek.


Anna Garas, Gry-online

Inkwizycja wyszła w czasach rozkwitu craftingu i nie zawsze potrzebnej eksploracji, czyli mechanizmów trzymających się w grach świetnie także dziś. Nowy Dragon Age robi z tym porządek:


Jak wygląda gameplay, gdy akurat nie uczestniczymy w dialogach o większych i mniejszych konsekwencjach? Należy docenić, że BioWare wyciągnęło wnioski z krytyki Inkwizycji i Andromedy, pozbawiając zbędnych elementów mechaniki eksploracji oraz gromadzenia i ulepszania ekwipunku. Wyrzucono przez okno badania, przepisy i wszystko inne marnujące czas.


Anna Garas, Gry-online

W zamian za to możemy podziwiać świat, a najwyraźniej jest na czym oko zawiesić:


Niektóre lokacje, jak ruiny Arlathanu czy gigantyczna Nekropolia, autentycznie potrafią zachwycić; budynki tak wielkie, że nie sposób zmieścić ich w kadrze, czy wznoszące się chyba kilometrami w górę rzeźby sprawiają, że człowiek czuje się przy nich bardzo mały. Jest w tym duch high fantasy, jest w tym patos, który ostatni raz widziałam w God of War – wrażenie wędrowania po świecie, który wydaje się bardzo, bardzo stary.


Anna Garas, Gry-online

Ostatecznie gra otrzymała 7/10, ponieważ pewne mechanicznie niedoróbki, jak np. momentami koślawy system walki nie pozwalają cieszyć się z powrotu do Thedas w pełni. 

Jordan Middler z VGC dał grze 3/5, co jest jedną z najniższych ocen zebranych przez dzieło BioWare. Jordanowi nie podoba się wiele aspektów tytułu, w tym sterylność świata:


Miasta, choć piękne, sprawiają wrażenie sztucznych. Poza dziwacznym brakiem reakcji enpeców na wszystko co robimy, same mapy wydają się mało przekonujące. Tablice z ogłoszeniami są dosłownie wszędzie, ale nie można z nimi wchodzić w interakcję. Możemy wszystko rozwalić na kawałki, a żaden mieszkaniec czy strażnik się tym nie przejmą (…). Miasta w Dragon Age: The Veilguard są zamieszkane przez dekoracje w kształcie ludzi.


Jordan Middler, VGC

Jeden z najważniejszych elementów gier tego studia, czyli towarzysze, dostali sporo pochwał, ale niektóre ich wątki okazały się zbyt zachowawcze – tak samo zresztą, jak cała gra.


W nowoczesnej przestrzeni erpegów akcji tytuł odnajduje się dobrze. Gra nigdy nie jest jednoznacznie zła, ale bywa niesamowita tylko przelotnie. Na szczególne uznanie zasługuje obsada, choć tak naprawdę większość rzeczy, o które towarzysze proszą bohatera, jest rozczarowująco powtarzalna, jakby BioWare w ogóle nie ewoluowało.


Jordan Middler, VGC

W chwili, w której piszę te słowa Dragon Age: The Veilguard jest już sukcesem – 84/100 i 83/100 na Metacriticu i Opencriticu to wyniki bardzo dobre. Wraz ze spływaniem kolejnych recenzji wiele może się jeszcze zmienić, aczkolwiek już teraz widać, że developerom udało się uniknąć kuli od EA i stworzyć wystarczająco dobrego sukcesora tak Inkwizycji oraz całej serii.

Duży rozstrzał w ocenach pokazuje to, że produkcja na pewno nie przypadnie do gustu wszystkim i z całą pewnością podzieli fanów. To dobrze, bo dzięki temu BioWare będzie mogło ustawić sobie kompas zgodnie ze zróżnicowanymi sugestiami, co wpłynie pozytywnie tak na kolejnego Dragon Age’a, jak i Mass Effecta. Premiera The Veilguard już 31 października.


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1502

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze