rek

Europejscy wydawcy są przeciwni Stop Killing Games. Uważają, że uczyniłoby to gry-usługi zbyt drogie

Michał "thegoose" Gąsior
Stop Killing Games nie jest na rękę europejskim wydawcom, stąd ich stanowisko w tej sprawie jest jednoznacznie krytyczne.

W pewnym momencie wszyscy sądzili, że europejska inicjatywa zrodzona z petycji Stop Killing Games nie będzie nawet blisko zebrania wymaganej liczby podpisów. Ku zaskoczeniu wielu, tych zaczęło na ostatniej prostej drastycznie przybywać i koniec końców przebito milion potrzebny do przedłożenia postulatów władzom Unii Europejskiej. Dotąd więksi wydawcy nie zabierali głosu w tej sprawie, licząc, że inicjatywa upadnie. Tak się jednak nie stało, więc organizacja zrzeszająca ich w Europie wystosowała protest przeciwko niej.

Video Games Europe, bo o niej mowa, zaczęła działać w 1998 r., a jej misja, jak czytamy na stronie, „polega na wspieraniu i świętowaniu kreatywnego oraz ekonomicznego potencjału tego sektora, a także zapewnianiu, że gracze z całego świata będą zachwyceni korzyściami świetnego doświadczenia grania w gry”. Do jej członków należy kilkanaście krajowych zrzeszeń związanych z grami (w tym nasze Video Games Poland), a także szereg wydawców wywodzących się z Europy lub działających w jej granicach, jak np. Electronic Arts, Nintendo, Ubisoft, Embracer czy Warner Bros. W obliczu wzrostu popularności Stop Killing Games organizacja wypowiedziała się na temat inicjatywy w nieprzychylny sposób.

Doceniamy pasję naszej społeczności, niemniej decyzja o wyłączeniu serwerów gier jest wielowymiarowa i nigdy nie podejmowana lekko, a także musi pozostać opcją dostępną dla firm, gdy sieciowe doświadczenie jest komercyjnie nieopłacalne. Rozumiemy, że może być to rozczarowujące dla graczy, ale gdy się tak dzieje, branża zapewnia, że otrzymują oni uczciwe komunikaty w kwestii perspektywy zmian w zgodzie z lokalnymi prawami konsumentów.

Utrzymywanie nierentownych gier nie jest jednak postulatem Stop Killing Games, o czym powiedziano w jego celach. Inicjatywa w założeniu dąży do tego, by wyłączane gry-usługi były niejako udostępniane graczom w celu dalszego ich rozwoju przez społeczność, niezależnie od wydawców, a także by uniknąć sytuacji, w których tytuł po wycofaniu ze sklepów znika także z wirtualnych półek graczy, jak stało się to z The Crew (czy ostatnio również z Anthem). Te rozwiązania również nie są popierane przez Video Games Europe.

Prywatne serwery nie są zawsze realną alternatywą dla graczy ze względu na ochronę, jaką zapewniamy im w kwestii ich danych czy usuwania nielegalnej treści, a także walki z niebezpieczną dla społeczności zawartością, które nie istniałyby [w przypadku oddolnych serwerów – dop. red], co naraziłoby właścicieli praw na odpowiedzialność. Ponadto wiele tytułów jest tworzonych wyłącznie z myślą o sieciowej rozgrywce, w efekcie czego te propozycje ograniczałyby wybór twórców, czyniąc te gry zbyt drogimi w produkcji.

Jak dotąd Ross Scott, inicjator Stop Killing Games, nie odniósł się do słów Video Games Europe, jednak zapowiedział na X-ie, że przygotuje na nie odpowiedź na swoim kanale YouTube. Dodatkowo zachęca graczy do tego, by pomimo uzbierania miliona podpisów nadal je składać, bowiem potrzebny jest ich zapas w razie nieuznania części z nich (np. przez błędy w formularzu) przez Unię Europejską. Ja również polecam wszystkim, którzy tego jeszcze nie zrobili, by zajrzeli na stronę europejskiej inicjatywy.

15 odpowiedzi do “Europejscy wydawcy są przeciwni Stop Killing Games. Uważają, że uczyniłoby to gry-usługi zbyt drogie”

  1. Oczywiście że są przeciwni 😉

  2. To może czas przejść na model biznesowy, który nie opiera się na obrabianiu konsumenta z pieniędzy za produkt, który może w dowolnym momencie stać się bezużyteczny?

    • To zbyt uczciwy pomysł, by DRODZY wydawcy chcieli go wprowadzić w życie.

  3. Jeśli gry-usługi staną się zbyt drogie w produkcji, to może, DRODZY wydawcy, nie wypuszczajcie na rynek gier-usług?

    • Dokładnie. Już nie wspominając o tych chóralnych jękach „zachwytu” graczy, gdy kolejna zapowiadana gra okazuje się usługą.

  4. Krętactwo, matactwo i w ogóle bredzenie od rzeczy.

    „decyzja o wyłączeniu serwerów […] musi pozostać opcją dostępną dla firm”
    Nikt nie każe utrzymywać serwerów wiecznie. W wypadku gier mających rzeczy, które tak naprawdę serwerów nie potrzebują, wystarczy zwyczajny patch offline.

    „usuwania nielegalnej treści, a także walki z niebezpieczną dla społeczności zawartością, które nie istniałyby [w przypadku oddolnych serwerów – dop. red], co naraziłoby właścicieli praw na odpowiedzialność”
    Bzdura do kwadratu. Jakiś jak coś jest dla was korzystne,to sobie to wpisujecie w umowę licencyjną i jest git. Chcecie mi wmówić, że na zakończenie wsparcia i dodanie łatki umożliwiającej postawienie prywatnego serwera nie jesteście w stanie zaktualizować EUL-i o dupochron, że „jakiekolwiek wsparcie dla gry zostało zakończone i prywatne serwery są wyłączną odpowiedzialnością ich administratorów, a twórcy/wydawca nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za to, co dzieje się na prywatnych serwerach”

    Żeby nie być gołosłownym, tutaj przykład takiego prawniczego bełkotu w wykonaniu Ubi znaczącego mniej więcej tyle, że firma nie ponosi za nic najmniejszej odpowiedzialności:
    „UŻYTKOWNIK WYRAŹNIE PRZYZNAJE, ŻE KORZYSTA Z PRODUKTU NA WŁASNE RYZYKO. W NAJSZERSZYM ZAKRESIE DOZWOLONYM PRZEZ OBOWIĄZUJĄCE PRAWO PRODUKT JEST DOSTARCZONY „TAK JAK JEST” ORAZ W „MIARĘ DOSTĘPNOŚCI”. FIRMA UBISOFT, LICENCJODAWCY UBISOFT, PARTNERZY SIECIOWI ORAZ DOSTAWCY USŁUG POWIĄZANYCH WYŁĄCZAJĄ JAKIEKOLWIEK GWARANCJE, WARUNKI, RĘKOJMIE WYRAŻONE WYRAŹNIE LUB W SPOSÓB DOROZUMIANY, USTAWOWY LUB NA INNEJ ZASADZIE, ODNOSZĄCE SIĘ DO (A) ZGODNOŚCI, DOKŁADNOŚCI, AKTUALNOŚCI, KOMPLETNOŚCI, WIARYGODNOŚCI I BEZPIECZEŃSTWA (B) PRZYDATNOŚCI PRODUKTU DO OKREŚLONEGO CELU (C) DOMNIEMANYCH GWARANCJI TYTUŁU I BRAKU NARUSZEŃ; (D) WARTOŚCI RYNKOWEJ PRODUKTU; ORAZ (E) ZADOWOLENIA UŻYTKOWNIKA. DODATKOWO, UBISOFT NIE GWARANTUJE, ŻE PRODUKT BĘDZIE WOLNY OD PRZERW LUB BŁĘDÓW, ŻE BŁĘDY BĘDĄ POPRAWIONE A PRODUKT BĘDZIE WOLNY OD WIRUSÓW LUB INNYCH SZKODLIWYCH ELEMENTÓW. UŻYTKOWNIK PRZYJMUJE WSZELKĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA WYBÓR PRODUKTU DO KONKRETNYCH CELÓW ORAZ ZA INSTALACJĘ, UŻYTKOWANIE I REZULTATY, OTRZYMANE ZA POŚREDNICTWEM PRODUKTU.

    W PEŁNYM ZAKRESIE DOZWOLONYM PRZEZ OBOWIĄZUJĄCE PRAWO FIRMA UBISOFT, JEJ LICENCJODAWCY, PARTNERZY SIECIOWI ORAZ DOSTAWCY USŁUG POWIĄZANYCH NIE BĘDĄ W ŻADNYM PRZYPADKU ODPOWIEDZIALNI ZA STRATY LUB USZKODZENIA ZWIĄZANE Z UŻYTKOWANIEM PRODUKTU LUB JAKICHKOLWIEK POWIĄZANYCH USŁUG OSÓB TRZECICH. DOTYCZY TO MIĘDZY INNYMI (A) WSZELKICH STRAT DOWOLNEGO RODZAJU, SPOWODOWANYCH CZYNEM NIEDOZWOLONYM (ŁĄCZNIE Z ZANIEDBANIEM LUB NARUSZENIEM OBOWIĄZKÓW USTAWOWYCH), NARUSZENIEM UMOWY, WPROWADZENIEM W BŁĄD (NIEUMYŚLNYM LUB W WYNIKU ZANIEDBANIA) LUB W INNY SPOSÓB, (B) STRAT BEZPOŚREDNICH; (C) STRAT PRZYPADKOWYCH, (D) STRAT NASTĘPCZYCH, (E) STRAT WYNIKOWYCH I (F) STRAT POŚREDNICH.

    NIEZALEŻNIE OD WSPOMNIANYCH UPRZEDNIO OGRANICZEŃ ODPOWIEDZIALNOŚCI, JEDYNYM ŚRODKIEM NAPRAWCZYM PRZYSŁUGUJĄCYM UŻYTKOWNIKOWI W PRZYPADKU SPORU Z FIRMĄ UBISOFT LUB JEJ LICENCJODAWCAMI, PARTNERAMI SIECIOWYMI LUB DOSTAWCAMI USŁUG POWIĄZANYCH JEST ZAPRZESTANIE UŻYWANIA PRODUKTU ORAZ, W STOSOWNYCH PRZYPADKACH, UBIEGANIE SIĘ O ODSZKODOWANIE ZA PONIESIONE STRATY. W PRZYPADKU PRODUKTU ZAKUPIONEGO W CELU UŻYTKOWANIA NA KOMPATYBILNYM TERMINALU MOBILNYM NIE SPEŁNIAJĄCYM OBOWIĄZUJĄCYCH GWARANCJI PRAWNYCH, ODPOWIEDZIALNOŚĆ FIRMY UBISOFT OGRANICZA SIĘ DO ZWROTU (BEZPOŚRENIO LUB ZA POŚREDNICTWEM JEJ PARTNERÓW SIECIOWYCH LUB DOSTAWCÓW USŁUG POWIĄZANYCH) CENY ZAKUPU PRODUKTU. W ŻADNYM PRZYPADKU FIRMA UBISOFT, JEJ LICENCJODAWCY, PARTNERZY SIECIOWI ORAZ DOSTAWCY USŁUG POWIĄZANYCH NIE SĄ ODPOWIEDZIALNI ZA STRATY O WARTOŚCI PRZEWYŻSZAJĄCEJ CENĘ, JAKĄ UŻYTKOWNIK ZAPŁACIŁ FIRMIE UBISOFT ZA PRODUKT W OKRESIE (12) MIESIĘCY PRZED WYSTĄPIENIEM SPORU.”

    I że w każdej chwili może sobie do licencji dopisać, co zechce:
    „Firma UBISOFT zastrzega sobie, według własnego uznania, prawo do zmiany, aktualizacji, modyfikacji, dodania lub usunięcia niektórych postanowień niniejszej umowy EULA z przyczyn związanych z bezpieczeństwem, prawem, najlepszą praktyką lub przepisami. Zmiany takie będą skuteczne po wcześniejszym powiadomieniu Użytkownika lub, w stosownych przypadkach, bez takiego powiadomienia.”
    https://www.ubisoft.com/legal/documents/eula/pl-PL
    Więc o jakiej odpowiedzialności właścicieli za prywatne serwery my tutaj mówimy?

    • W skrócie: wy [klienci] płacicie, my [wydawcy] umywamy [brudne] ręce.
      No ręce opadają.

  5. Najlepsze jest to, że argumentują to ochroną graczy i dbałością o jakość serwerów. Jednym z sygnotariuszy tego oświadczenia jest EA, których własne serwery do BF-a zawsze zapchane są cheaterami, a elektronicy mają to całkowicie w nosie (kumulacja tego jest w BF5, gdzie wchodząc na serwer oficjalny, ma się 90% szany na trafienie minimum jednego cheatera w rozgrywce).

  6. Czyli w skrócie jesteśmy zesrani, bo jak zabieramy wam dostęp do gry, to po to żebyście od razu kupili nową, a nie chcieli dalej grać w starą produkcję, bo nam się to ku***a nie opłaca!! Przecież nie chodzi o waszą przyjemność z grania, tylko o nasze zarobki!

  7. No i super, dzięki ich wyciu uda się uzbierać jeszcze więcej podpisów

  8. Tak, wszyscy wierzą, że korpo są zatroskani o dane graczy.

    Jedyne, kiedy są to po wycieku, a i wtedy to tylko troska o własny wizerunek.

    A jeśli chodzi o koszty produkcji: obciąć rozdymane płace zarządu i zaraz pójdą w dół 🙂

  9. Warto by wspomnieć, że „Video Games Poland” to jest stowarzyszenie polskich filii molochów typu Xbox, Sony, Bandai, a nie polskich deweloperów. W ogóle by mi nie przeszkadzało, gdyby UE stanęło po stronie graczy, ale trochę w to wątpię – za duża kasa i lobbing.

  10. To wszystko brzmi pięknie i cudownie, ale pamiętajcie że alternatywa którą proponują, to wyłączenie gry za którą zapłaciłeś kiedy im się będzie podobało. Jeszcze do tego już zaczynają snuć fałszywą narrację, że SKG chce żeby gry były utrzymywane przez wydawców po wieki wieków. Obawiam się że może im się udać zmylić komisję europejską. Obym się mylił, ale niestety takie serwisy jak eurogamer już pochwyciły temat i już się zaczynają skupiać na tym jakie to będzie drogie dla korporacji.

  11. Przed modern warfare prawie wszystkie gry multiplayer miały możliwość postawienia dedykowanych serwerów i jakoś się je opłacało robić.

  12. To że nie potrafią się odnieść w sposób merytoryczny pokazuje, że petycja jest nieźle przemyślana.

    Nie wierzcie w to, że ktoś w EU nie zrozumie o co chodzi w petycji, albo, że sami developerzy nie zrozumieli. Jednak pomimo tego mogą być tak duże naciski, że to nie przejdzie. Tak było ostatnio z naszym rodzimym Smart Kid Belt. Wszystko było elegancko. Atesty przeszły, a lobby i tak wpłyneło na decyzje EU i tak zmienili przepisy, żeby uwalić produkt.

Dodaj komentarz