20
6.04.2022, 12:50Lektura na 2 minuty

Gra NFT o Formule 1 znika z sieci. Auta za setki tysięcy prawie bez wartości

Oparta na licencji Formuły 1 gra NFT była jednym z pionierów „gatunku” wykorzystującego tokeny oraz umożliwiających zarabianie na ich sprzedaży.


Stanisław „Wokulski” Falenta

NFT to trend, który podbił szturmem w zasadzie cały 2021 rok. Technologia opiera się na dość prostej zasadzie: w blockchainie (czyli wielkim zdecentralizowanym rejestrze utrzymywanym przez tysiące działających naraz urządzeń) zapisuje się ciąg znaków, unikatowy token, którym można potem handlować np. przy użyciu kryptowalut. Ten prosty wynalazek, nieróżniący się dla zwykłego gracza niczym od istniejących już centralnych giełd jak np. rynek Steam, miał zapewnić wolność wielu dziedzinom sztuki.

Tokenem, a raczej przypisaną do niego wartością, może być wszystko. Chcesz sprzedać dzieło sztuki w wersji cyfrowej? Spróbuj zrobić z niego NFT. Kawałek ziemi w meta-świecie? Również można. Szybko okazało się, że poza chlubnymi wyjątkami ta technologia nie zmienia zbyt wiele w sytuacji wielu osób, a niemal wszyscy kupujący kierują się jedynie chęcią zysku i dalszej odsprzedaży. Absurdalne tokeny, jak na przykład te z kolekcji Bored Ape, zbywano za kryptowaluty o wartości setek tysięcy dolarów. 

Podobną ideą kierowała się wspomniana w newsie gra. F1 Delta Time, jedna z pionierek „gatunku”, miała zapewnić pod przykrywką prostej „ścigałki” genialny model inwestycyjny. Gracze mogli kupować wirtualne auta reprezentowane przez tokeny, a następnie sprzedawać je na utopijnej zasadzie nieskończonego wzrostu. Jedno z nich sprzedano w 2019 za 415,9 waluty Ethereum – wtedy około 113 124 dolarów (blisko pół miliona złotych).

Minęły jednak trzy lata, a licencja na Formułę 1 wygasła. Twórcy nie postanowili jej przedłużać, o czym poinformowali na dzień przed. To sprawiło, że większość inwestycji stała się martwa. Dlaczego? Otóż właściciele wirtualnych aut nie stracili ich do końca. Zostały przekonwertowane na ich równowartość w innej grze tego samego studia, REVV Racing.

Z tym, że w takiej postaci, bez licencji F1, nie można mówić o zachowaniu tego samego tokenu. Obalony został paradygmat głoszący, że NFT pozwalają na swobodne przenoszenie assetów między produkcjami – jak widać prawa autorskie są tu wciąż silniejsze od innowacji.

Przypomnijmy, że z tokenami próbowały eksperymentować również gry nieoparte o model „graj, aby zarabiać”. Pracownik Ubisoftu tłumaczył graczom, że „nie rozumieją idei”, Konami zorganizowało aukcję artworków ze swoich gier, a twórcy Wormsów wycofali się z pomysłu „metarobaków” na kilka godzin po jego ogłoszeniu. 

Z kolei nasz artykuł, w którym pytamy pracowników branży na temat zasadności rozwiązań NFT, znajdziecie TUTAJ.


Czytaj dalej

Redaktor
Stanisław „Wokulski” Falenta

Wielki entuzjasta gier z custom contentem. Setki godzin nabite w Cities: Skylines, Minecrafcie i Animal Crossing: New Horizons mówią same za siebie. Do tego rasowy Nintendron, który kupuje 10-letnie gry za pełną cenę i jeszcze się cieszy. Prywatnie lubi pływanie, sztukę i prowadzenie amatorskich sesji D&D.

Profil
Wpisów1004

Obserwujących8

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze