Kolejna gra twórców Alana Wake’a 2 otwiera nowy front. Remedy przekonuje, że FBC Firebreak będzie eksperymentem, który może się udać
Walka z Sykiem z przerwą na prysznic.
Nie jestem fanem gier wieloosobowych, tak jak nie należę do fanów czegokolwiek, co wymaga zaangażowania tłumu. Wolę pograć sam i we własnym tempie, a mimo że próbowałem wielu multiplayerów na przestrzeni lat, to na palcach jednej ręki mógłbym policzyć tytuły, którym udało się przyciągnąć moją uwagę. Często były to produkcje dość nietypowe, dlatego mam spore nadzieje związane z FBC: Firebreak, czyli multiplayerową strzelanką w uniwersum Control. Remedy kończy w tym roku 30 lat i żadna z ich gier nie była zorientowana na tryb wieloosobowy, co przewrotnie w branży opanowanej przez unifikację może oznaczać sukces. W najnowszym wywiadzie Mike Kayatta, reżyser tytułu, przyznaje wprost:
Wiele z tego to dla nas niezbadane terytoria. Mamy świadomość, że przed nami wiele nauki, co pozwoli wykorzystać potencjał tego pomysłu. U podstaw mamy tylko pasję i motywację.
Firma do tej pory skupiała się na dobrze skrojonych doświadczeniach dla pojedynczego gracza, co w FBC: Firebreak nie znajdzie zastosowania:
Prawdziwi ludzie wnoszą do świata gry nieprzewidywalność i zupełnie inny sposób opowiadania jakiejkolwiek historii. Nie da się tutaj odtworzyć klasycznej rozgrywki singlowej, więc nawet nie próbujemy – nadszedł czas, by rozszerzyć Remedy Connected Universe i jednocześnie zdobyć się na coś nowego.
Setting jest prosty: po tym, jak problem z Sykiem w Control został rozwiązany, okazało się, że nie do końca tak jest, a Najstarsza Siedziba – główna baza Federalnego Biura Controli – dalej boryka się z paranormalnymi problemami. Na miejsce zostaje wysłana specjalna jednostka, która w ramach kolejnych wypraw w głąb placówki dobiera odpowiedni sprzęt, broń oraz potrzebne przedmioty i rusza do walki z zagrożeniem w celu oczyszczenia bazy i przywrócenia porządku. W pierwszej chwili brzmi jak każdy przeciętny shooter, ale ten, mimo eksploracji nieznanych dla twórców terenów, ma pozostać w swoim DNA grą Remedy. Stąd niektóre dziwne pomysły, jak prysznice dekontaminacyjne, których gośćmi będziemy nader często:
FBC: Firebreak to przede wszystkim zarządzanie kryzysowe i bycie regularnie pokrytym tym, czym prawdopodobnie nie powinieneś się pokrywać: ogniem, promieniowaniem oraz kartkami samoprzylepnymi. Chcesz to usunąć? Musisz to zmyć. Prysznic był jednym z pierwszych elementów projektu, który został zaakceptowany. To improwizowane, ale praktyczne, zachęca do pracy w grupie i wykorzystuje odpowiednią ilość typowego dla Federalnego Biura Kontroli absurdu.
Dodatkowo FBC: Firebreak ma posiadać o wiele rozsądniejsze wymagania sprzętowe niż Alan Wake 2, co jest o tyle zrozumiałe, że gra zmierza na różne platformy i celuje w crossplay.
Nie będziemy celować z wymaganiami tak wysoko, jak w przypadku Alana Wake’a 2. Nadal chcemy mieć świetną grafikę oraz efekty, jednak w tytułach wieloosobowych bardziej potrzebne jest responsywne sterowanie oraz wysoki framerate.
Oprócz swojego multuplayerowego debiutu, Remedy powoli pracuje nad Control 2, jak również remakiem Maksa Payne’a i jego sequela – tu budżet ma być podobny do tego przeznaczonego na Alana Wake’a 2 i choć James McCaffrey, podkładający pod bohatera głos już tego nie zrobi, to dalej jestem ciekaw, co z tego wyjdzie. Oraz oczywiście tego, czy w polskiej wersji ponownie usłyszmy Radosława Pazurę.
Obydwa projekty będą musiały spędzić w produkcji jeszcze trochę czasu i to właśnie FBC: Firebreak będzie miało za zadanie umilić nam oczekiwanie. Gra ukaże się jeszcze w tym roku na pecetach, PS5 oraz Xboksach Series X|S i zostanie wydana przez Remedy, zatem nie będzie zamknięta za wrotami Epic Games Store’a.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.