Pokaz Microsoftu i Bethesdy potwierdzony. Starfield na osobnej prezentacji
Jeśli tylko możecie pochwalić się dostępem do internetu, to prawdopodobnie nie ominęły was wieści o gali The Game Awards 2022. Tej samej, na której Xbox rozczarował czekających graczy, nie pokazując im absolutnie nic. Oczywiście Microsoft nie zrobił tego z czystej złośliwości, a zwyczajnie sytuacja z przejęciem Activision Blizzard zrobiła się dość napięta – tym bardziej że Federalna Komisja Handlu najwidoczniej zamierza rzucać gigantowi z Redmond kłody pod nogi. Choć sam Xbox nie przestaje zawodzić graczy (patrz: styczniowa oferta Game Passa), tak w końcu przyszedł czas na jakieś dobre wieści.
Parę dni temu z przecieków dowiedzieliśmy się, że Microsoft oraz Bethesda mogą szykować własny pokaz gier jeszcze w styczniu. Nie musieliśmy długo czekać na oficjalne potwierdzenie (w końcu to ten sam miesiąc) i już wiemy, kiedy i mniej więcej czego się spodziewać – tym razem na sto procent. Tak jak było wcześniej przewidywane, Developer_Direct odbędzie się 25 stycznia o 21:00 czasu polskiego. Jeśli ostatnio ustawiliście powiadomienie, to możecie spać spokojnie.
Na króciutkiej zajawce widać 4 nazwy studiów, których będziemy mogli się spodziewać na pokazie. Zatem będą to Turn 10 Studios, Arkane Austin, Mojang Studios oraz Zenimax Studios (możliwe, że dojdzie ktoś jeszcze). Możemy mieć zatem pewność, że dowiemy się czegoś więcej o m.in. Forzy Motorsport, Redfallu, Minecrafcie Legends czy The Elder Scrolls Online.
Cały czas oczywiście pozostaje kwestia Starifelda. Na szczęście nie ma się co martwić, ale trzeba jeszcze poczekać. Jak wyjaśnia Xbox na oficjalnej stronie, na taką kobyłę potrzebują więcej czasu (i najwidoczniej miejsca), więc szykują dla niego całkowicie osobny pokaz w późniejszym terminie.
Czytaj dalej
3 odpowiedzi do “Pokaz Microsoftu i Bethesdy potwierdzony. Starfield na osobnej prezentacji”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Najbliższy pokaz Starfielda poinformuje nas o przeniesieniu premiery na rok 2024. Tęsknię za czasami, w których twórcy gier musieli wydawać dobre gry, w miarę krótkim okresie czasu, aby zarobić pieniądze. Teraz wystarczy, że są podpięci pod dużego inwestora i mogą latami tworzyć pojedyńczego średniaka.
Generacja zapowiedzi i pustych obietnic. Minęły ponad dwa lata od premiery nowych konsol. Wtedy graczy mamiono trailerami gier, które nie wyszły do tej pory (Hellblade II, Elder Scrolls VI), albo wyszły ze sporym opóźnieniem (Halo Infinite). Stworzono obietnicę, że już za chwileczkę, już za momencik nowa generacja na dobre zagości w domach wielu ludzi. Oczywiście dawniej też żyliśmy w czasach gier, które istniały tylko na papierze (i dlatego teraz nawet nie czuję się specjalnie zaskoczony, lata praktyki swoje zrobiły), ale dzisiaj skala tego zjawiska jest dla całej branży – nie tylko dla Zielonych – po prostu kompromitująca. Na szczęście gier wychodzi i tak tyle, że życia nie starczy, by sprawdzić tylko te najfajniejsze, ale nie zmienia to faktu, że przykro się patrzy, jak branża ugina się pod swym ciężarem. Szambo wybija co i rusz, do tego rosną koszty i wydłuża się czas produkcji największych tytułów. A finansować studio przez te 6-7 lat tworzenia gry AAA jakoś trzeba. Twardy orzech do zgryzienia mają dyrektorzy finansowi, którzy coraz częściej wybierają modele oparte na mikrotransakcjach albo od razu szybki zwrot kosztów mniejszych produkcji za możliwość znalezienia się w Game Passie. W niepokojącym kierunku to wszystko zmierza wg mnie.
No właśnie, ta pogoń za coraz większymi i bardziej złożonymi grami trochę bokiem wychodzi. Więcej mniejszych, liniowych i prostych action adventure z ciekawymi postaciami i historią, i od razu rynek wyglądałby inaczej. A tak to wszystko musi być soulsami albo openworldem na 50h+.