Starfield: Dlaczego twarze postaci w grze są kiepskie?
Producentka między innymi God of War tłumaczy, dlaczego mimika bohaterów w Starfieldzie prezentuje niski poziom.
Ta gra jest niesamowita. Starfieldowi udało się zostać największą premierą Bethesdy w historii, Steama początkowo zalały pozytywne opinie, a jednocześnie w grze potrafiło znaleźć się milion osób. Z drugiej strony stan techniczny jest tak „rewelacyjny”, że tej produkcji muszą bronić inni twórcy. O ile Starfield nie wyrzuca cię co 5 minut do pulpitu (pozdrawiam użytkowników Xboksa) to można zrobić z nim śmieszne rzeczy.
Ale powróćmy do meritum. Wspomniałem wcześniej, że część producentów broniło Bethesdę w kontekście pozostawania przy bardzo leciwym Creation Engine. Tym razem deweloperka takich produkcji, jak „God of War” czy „Dragon Age: Początek” postanowiła wziąć na tapet mimikę postaci.
Delaney King na przykładzie zrzutów ekranów z gry i innych dowodów wytłumaczyła, na czym polega problem z twarzami w Starfieldzie. Bardzo obszerna nitka na twitterze (macie ją wyżej) tłumaczy, od czego zależy „sztuczny uśmiech”, jakie mięśnie sprawiają, że mamy z nim do czynienia oraz jak brak animacji kluczowych części ciała sprawia, że kontakt z postaciami wygląda bardzo archaicznie i wytrąca nas z immersji.
Nie jest to nowy problem, ponieważ koślawe animacje są „cechą charakterystyczną” dla Bethesdy. Czy takie rzeczy powinny być akceptowalne w grach wideo? Patrząc na wspomniane wcześniej opinie, zdaje się, że graczom niespecjalnie to przeszkadza. Może jednak studio zreflektuje się nad podniesioną przez deweloperkę dyskusją i w przyszłości usprawnią ten konkretny element gry? Czas pokaże.
Czytaj dalej
Beznadziejnie zakochany w Dead Space i BioShocku. W gry wideo gram, odkąd byłem mało rozgarniętym bobasem, i planuję robić to do końca. Wydałem 460 złotych na Diablo IV i do teraz tego żałuję. Jak ktoś chce zagrać w jakiegoś multika na Xboksie, to ja bardzo chętnie.