Szef Gearboksa w dziaderskim tonie o cenie Borderlands 4. Przekonamy się, czy jesteśmy prawdziwymi fanami

Szef Gearboksa w dziaderskim tonie o cenie Borderlands 4. Przekonamy się, czy jesteśmy prawdziwymi fanami
Jakub "rajmund" Gańko
Ach, Randy, nigdy się nie zmienisz.

Czymże byłaby premiera nowej gry Gearbox Software bez jakiejś afery ją poprzedzającej? Ci, którzy są tu z nami nie od wczoraj, z pewnością pamiętają wychwalanie Aliens: Colonial Marines przez świeżo założone konta na Twitterze albo zachwyty Randy’ego Pitchforda nad… dość specyficznymi fanartami z zapomnianego już dziś Battleborna. Co prawda na razie nikt nie znalazł kolejnego pendrive’a z materiałami dla dorosłych (za to z udziałem nie do końca dorosłych) u szefa Gearboksa, ale ten tradycyjnie nie mógł się pohamować w swoich wypowiedziach na Twitterze.

W końcu premiera Borderlands 4 zbliża się wielkimi krokami, a fani coraz bardziej obawiają się, że nowa odsłona wstrzeli się w nową rzeczywistość cenową i zadebiutuje na rynku za odstraszającą kwotę. Nic dziwnego, że masowo uderzają do Randy’ego Pitchforda z prośbami, by jednak zachował zdrowy rozsądek i nie narażał kieszeni graczy na nadwyrężenie. Szef Gearboksa postanowił odpowiedzieć na jeden z takich apeli, podkreślając, że to nie jego decyzja, ale też dodając kilka… a zresztą, zobaczcie sami.

Jeśli jesteś prawdziwym fanem, znajdziesz sposób, by tego dokonać (zdobyć 80 dolarów na nową grę – przyp. red.). Mój lokalny sklep z grami miał Starflighta na Segę Genesis za 80 dolarów w 1991 roku, gdy kończyłem liceum i pracowałem za minimalną stawkę w lodziarni przy Pismo Beach, i znalazłem sposób, by to zrobić (kupić tę grę – przyp. red.).

https://twitter.com/DuvalMagic/status/1922454876803551555

Czy tylko mi zajechało to poważną nutą dziaderstwa spod znaku „było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze”? Skoro Randy tak doskonale zna trudy życia nieletniego gracza, który ledwo wiąże koniec z końcem, a co dopiero ma znaleźć 80 dolarów na głupią gierkę, to może tym bardziej powinien zadbać o to, by oszczędzić innym takich doświadczeń. Ale to by raczej nie było na rękę wydawcy, 2K, który finalnie ma zdecydować o cenie Borderlands 4. Tym bardziej szef Gearboksa mógłby chociaż udawać, że mu zależy na swoich odbiorcach.

To niesamowite, że na każdy piękny gest tego człowieka i jego firmy (jak chociażby umożliwienie ogrania nowej odsłony serii śmiertelnie choremu fanowi) przypada z 10 takich wpadek. Dosłownie wczoraj pisaliśmy już o review bombingu poprzednich części w odpowiedzi na aktualizację regulaminu Take-Two. Nie mogę się już doczekać, jakie jeszcze PR-owe strzały w stopę nas czekają przed premierą Borderlands 4, chociaż sama gra pewnie i tak sprzeda się doskonale i pozwoli całej marce dobić do tych upragnionych 100 milionów.

No i sam też się zapewne mimo wszystko do tego dorzucę, w końcu przy każdej poprzedniej odsłonie serii spędziłem po kilkaset godzin, więc raczej jestem „prawdziwym fanem”. A Wy?

11 odpowiedzi do “Szef Gearboksa w dziaderskim tonie o cenie Borderlands 4. Przekonamy się, czy jesteśmy prawdziwymi fanami”

  1. RewolwerowanyRewolwr 21 maja 2025 o 07:21

    To ktoś jeszcze bierze na poważnie to co mówi Pitchford? Przecież to jest głąb nad głąbami.

  2. „Jeśli jesteś prawdziwym fanem, znajdziesz sposób, by tego dokonać (zdobyć 80 dolarów na nową grę – przyp. red.).”
    Odnoszę wrażenie, że w jego słowniku „prawdziwy fan” oznacza ćpuna, który jak nie ma na następną działkę, to ukradnie, zabije, ale forsę zdobędzie. Mnie Borderlands ani grzeje, ani ziębi, ale na miejscu fanów byłbym ostro wkurzony, że się mnie uważa za ćpuna-durnia i widzi wyłącznie portfel, który można doić.

    Mam cholerną nadzieję, że ludzie potraktują to jego „you’ll find a way” jako „jak nie macie 80 dolców, to skorzystajcie sobie z dystrybucji alternatywnej”. Przydałby im się tamkubeł zimnej wody na łeb.

  3. KapitanŻbik 21 maja 2025 o 10:16

    Takie tajne info/lifehack – nie trzeba kupować gier za pełną kwotę, nikt do nikogo za to nie będzie strzelał. Niekupienie gry za tyle, ile kosztuje w dniu premiery jest odpowiednim sygnałem dla wydawców, że coś tu „nie bangla”. Głosowanie portfelem, jak poniżej ktoś napisał. Na pytanie, czy „ale ja bardzo, bardzo chcę zagrać na premierę!” jest wystarczającym argumentem za skrobaniem się z hajsu na gierkę, żeby odmówić sobie czegoś innego, trzeba sobie odpowiedzieć samemu, jednak trzeba mieć świadomość, że Panu Johnowi Take-Two nie będzie smutno, że nie masz pieniążków na coś innego, bo wydałeś osiem dych na Burderlandsy – osiem dych wyrwane od głodnego studenciaka jest tym samym osiem dych, którym splunął szlachcic. Kupując, przyklepujesz rosnące ceny.

    • Dlatego ja już praktycznie nie kupuje gier na premierę, no chyba że bardzo się napaliłem i chce zagrać od razu.

    • KapitanŻbik 21 maja 2025 o 11:02

      Chodzenie do sklepu w niedzielę to grzech, no chyba że goloneczka na promocji jest

  4. ,,Co prawda na razie nikt nie znalazł kolejnego pendrive’a z materiałami dla dorosłych (za to z udziałem nie do końca dorosłych) u szefa Gearboksa, ale ten tradycyjnie nie mógł się pohamować w swoich wypowiedziach na Twitterze.”
    Co to twitter?

  5. Za 3 lata bedzie za darmo na EGS albo predzej, raczej predzej.

Dodaj komentarz