rek

Ubisoft Paris: Pracownicy szykują się do strajku po apelu prezesa

Oświadczenie Yvesa Guillemota zaniepokoiło pracowników Ubisoftu Paris. Strajk ma być odpowiedzią na zapowiadane warunki pracy.

Witamy w kolejnym odcinku z serii Ubisoft ma problemy. W poprzednich epizodach dowiedzieliśmy się, że francuski developer wjechał w 2023, przesuwając Skull and Bones po raz kolejny (ktoś jeszcze to liczy?), jak i anulując jeszcze niezapowiedziane projekty. Niedawno akcje Ubisoftu spadły na łeb na szyję o 20% i choć udało się już wybić z dołka, tak problemy firmy się nie kończą.

Jak możemy przeczytać na Twitterze, międzynarodowy związek zawodowy Solidaires Informatique działający na terenie Francji nawołuje pracowników Ubisoftu Paris do strajku, który ma się odbyć w piątkowe popołudnie 27 stycznia w godzinach od 14:00 do 18:00. Jeśli chcecie wiedzieć co albo raczej kto spowodował taką reakcję, spieszę z tłumaczeniem. Otóż wszystko wyszło od apelu Yvesa Guillemota, który wydał się pracownikom studia mocno niepokojący. Jak możemy przeczytać w oficjalnym oświadczeniu Solidaires Informatique:

Korzystając z wielu okazji, Guillemot próbuje zrzucić winę na swoich pracowników (po raz kolejny). Oczekuje od nas, że będziemy zmobilizowani, że będziemy dawać z siebie wszystko, że będziemy efektywni i zaangażowani tak bardzo, jak to możliwe. Te słowa konkretnie oznaczają nadgodziny, presję kierownictwa, wypalenie zawodowe, etc.

Jak zauważono jeszcze dalej, Guillemot wymaga od swoich pracowników naprawdę wiele, a nie był szczególnie skory, by zaoferować coś w zamian. Do tego pojawiły się obawy o podjęcie kolejnych kroków mających na celu zaoszczędzenie pieniędzy przez Ubisoft, w tym między innymi zmniejszenie płac czy nawet redukcję personelu. Nie wydaje się to takie odrealnione, biorąc pod uwagę, że nawet Microsoft podobno planuje masę zwolnień.

Właśnie dlatego związek zawodowy zdecydował się wezwać pracowników francuskiego developera do udziału w strajku i przedstawił swoje żądania, które wyglądają następująco:

  • Natychmiastowa podwyżka dla wszystkich w wysokości 10%,
  • polepszenie warunków w firmie, w tym wdrożenie 4-dniowego tygodnia pracy,
  • przejrzystości w kwestii zmian kadry pracowniczej,
  • silne zaangażowanie w walkę z cichymi zwolnieniami i nadużyciami zarządu.

8 odpowiedzi do “Ubisoft Paris: Pracownicy szykują się do strajku po apelu prezesa”

  1. Słuchajcie, ja całym sercem za prawami pracowników, ale jak czytam, że w odpowiedzi na kryzys w firmie związki zawodowe domagają się natychmiastowych podwyżek, to przypominają mi się lata 90 w Polsce, tudzież niezmienna od dekad sytuacja naszego górnictwa. Szaleje inflacja, a do drzwi puka już recesja, rozgrzebane od lat projekty pożerają kolejne miliony, a gracze ewidentnie nie mają zamiaru wychodzić ze swej strefy komfortu i kupować niczego poza największymi (i najbardziej kosztownymi w produkcji) markami, więc co robi związek zawodowy? Domaga się 10% podwyżki dla wszystkich pracowników (a gdzie hawajska?) oraz czterodniowego tygodnia pracy. Ludzie, czy to się dzieje naprawdę? 😀

    • Tu nie chodzi o żadne strefy konfortu, a i przywiązanie do znanych marek nadwymiar przeceniasz. Po prostu Ubisoft reklamuje szumnie swoje Assassyny i Far Cry, a w nosie ma by w jakikolwiek sposób rozpromować swoje nowe ip. Nigdy nie widziałem reklamy Immortal Fenyx, a o istnieniu tej gry wiem tylko i wyłącznie dzieki przeglądaniu strony Cd-a, zaś Stray, całkowicie nowy gracz na rynku, w dodatku niezależny, wzbudził swoim trailerem na PSnext tak duże zainteresowanie, że ludzie masowo rzucili się do zakupu w dniu premiery (i nie jest to sytuacja o której kiedyś tam wspomniałeś, jakoby to strimerzy rozpromowali tę grę, było wręcz odwrotnie, o grze przed premierą było na tyle głośno, że streamerzy rzucili się na nią, by popłynąć na fali jej popularności). Prawda jest taka, że ubi tworzy projekty:
      1. o wiele spóźnione i nikomu już niepotrzebne jak np. Hyperspace gdy moda na b-royale już przeminęła, m&m duel of champions, gdy karcianki już dogorywały, czy obecnie nikomu niepotrzebne skull & bones,
      2. całkowicie olewając kampanię marketingową tych nowych z potencjałem.
      Za obecną sytuacje Ubi nie odpowiadają ci źli komformistyczni gracze, tylko sami Francuzi.

    • Akurat w górnictwie największy problem to zarządzanie. Dziwnym trafem nierentowne kopalnie sprzedane zagranicznemu kapitałowi nagle okazywały się całkiem rentowne.

    • To jest prawda Ubisoft głównie promuje serie Assassin’s Creed i Far Cry a resztę swoich marek ma gdzieś, najpierw wykończył serię Ghost Recon otwarty świat nie nadawał się modelu gry, następnie padł Rainbow Six kopiowanie pomysłów innych w tym z Counter Strike i brakuje im własnych oryginalnych rozwiązań, serię HAWX i Blazing Angels zniknęły ze sprzedaży a to duża głupota ze strony Ubisoft ponieważ symulatorów z domieszką zręcznościową brakuje na rynku, ogólnie Ubisoft sam sobie jest winny gracze w końcu przejrzeli na oczy i nie chcą znać kanciarzy, którzy po latach nie chcą wspierać swoich klasycznych serii dzięki którym zdobyli popularność.

    • PlaystationFanboy 19 stycznia 2023 o 08:46

      Największy problem Ubisoftu i innych to niekompetentny zarząd i kierownicy projektów, którzy się na grach nie znają. Z tego się bierze ich przekonanie, że większe = lepsze, bo łatwiej tym się chwalić, a tak nie jest. Nie grają w swoje gry, więc nie widzą ich problemów. Nie do każdej gry jest potrzebny otwarty świat, a w wielu przypadkach on tam nie pasuje. Ale według Ubisoftu każda ich duża gra musi mieć otwarty świat, mimo iż gracze tego nie oczekują. Dla wielu gier najlepszy jest model metroidvanii lub oddzielnych leveli, ale z otwartą strukturą, jak w Dishonored czy Hitman. W takim Ghost Recon Wildlands sprawdziłoby się to znacznie lepiej. Zamiast tworzyć ogromny świat z jakimiś malutkimi lokacjami tworzonymi przez generator, można było zrobić kilkanaście misji osadzonych cały czas w Boliwii, ale większych i dopracowanych z możliwością działania na różne sposoby, czasami z ograniczeniami dotyczącymi liczby osób w zespole, czego można i nie można używać itd. Dzięki temu na przykład lotnisko byłoby faktycznie lotniskiem z odlatującymi samolotami zagłuszającymi wystrzały, z dużą halą na pasażerów, na których trzeba by uważać, wieżą kontrolną, magazynami, hangarami itd. Był tam też jakiś port na bagnach, gdzie trzeba było zniszczyć statki. Było to taki małe, że czasami wystarczyło polecieć dronem i wysadzić wszystko, nawet nie trzeba było się dostawać do środka. Nawet monetyzacja w takiej grze jest możliwa, bo przecież można nowe misje dodawać, tworzyć jakieś wariacje tych istniejących z innymi celami, innymi rozmieszczeniem przeciwników (czyli będzie np. trudniej). A tak zepsuli Ghost Recona, zepsuli Rainbow Six, zabili Splinter Cella (którego może uda im się wskrzesić), zabili Prince of Persia, zabili Beyond Good and Evil (choć się nie chcą do tego przyznać), zabili Heroesy, Settlersy itd. Jakoś im jeszcze idzie Anno, chwała im za Trials, więc można zrobić dobre gry bez wpychania wszędzie otwartego świata. Kiedyś odpalając grę jak się widziało logo UbiSoft lub EA to było wiadomo, że gra będzie dobra. A teraz…

    • @PLAYSTATIONFANBOY
      Ale ty wiesz, że akurat te największe gry sprzedają im się najlepiej, tak? No i kompletnie nie zgodzę się z tezą, że „gracze wcale nie oczekują otwartych światów”. Sądzę, że jest wręcz odwrotnie, a najlepszym przykładem jest sukces Elden Ringa, gry pod bardzo wieloma względami bliźniaczo podobnej do Dark Souls 3, która jednak sprzedała się wielokrotnie lepiej i zyskała dziką popularność właśnie za sprawą otwartej mapy.

    • PlaystationFanboy 19 stycznia 2023 o 14:40

      @SHADDON
      Tak się sprzedają, że sami chcą się teraz sprzedać. Ja na przykład mam już dość wielkiego otwartego świata, gdzie więcej czasu spędzam patrząc na mapę niż w grze. W takim Wildlands bez mapy nie wiesz gdzie iść, gdzie jest cel zadania. Możesz iść bez celu i trafisz do regionu o wysokim stopniu trudności, gdzie nic nie zrobisz. Więc masz ten otwarty świat, a i tak trzeba po kolei oczyszczać sektory od najprostszego. W metroidvaniach jest lepiej, bo poznajesz mniejszy wycinek mapy i gdy go poznasz to zdobywasz umiejętność/broń, która pozwoli dostać się gdzieś dalej. I nie błądzisz, bo znasz już pierwszy obszar, wiesz którędy dostać się do pozostałych. W Wildlands nie widziałem kompletnie gdzie jestem, gdzie trafić w konkretne miejsce. Ciągle tylko mapa i znaczniki.
      Poza tym sporo jednak osób narzeka na rozlazłe Assassiny i gdyby w Ubisofcie ktoś myślał, to robili Assassiny dla tych co chcą tych wielki otwartych światów, a dla reszty mniejsze Prince of Persia. Dla jednych byłby Farcry, a dla reszty mniejsze, zamknięte Splinter Cell/Rainbow Six. I odbiór Ubisoftu byłby znacznie lepszy, bo robili by różne gry, a nie jeden schemat.

  2. Trzymam kciuki

Dodaj komentarz