Fake newsy w sieci. Od anegdot po teorie spiskowe [WYWIAD]
W ramach przygotowanej przez CD-Action, NASK i Pulp Books kampanii przedstawiliśmy już serię artykułów informacyjnych. To jednak nie koniec, mieliśmy bowiem okazję porozmawiać z ekspertem od tematyki cyberbezpieczeństwa i dezinformacji.
Jakub „Jaqp” Dmuchowski: Czym jest NASK i jakie są jego zadania?
Gniewomir Knapski, ekspert NASK: To państwowy instytut badawczy, który prowadzi działania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa internetu w Polsce. W ramach instytucji powstają różnorodne projekty zajmujące się badaniami naukowymi i cyfryzacją naszego kraju. Jednym z naszych kluczowych zadań jest również nadzorowanie bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni. W związku z tym prowadzimy także działania służące zwalczaniu dezinformacji w sieci i tym właśnie zajmuje się dział, w którym pracuję. Organizujemy różne akcje, kampanie i szkolenia mające uwrażliwiać społeczeństwo na tematy związane z tym niebezpiecznym zjawiskiem. Na naszych profilach „Włącz weryfikację” na platformach Facebook i X oraz stronie polskanatle.pl można znaleźć wiele wartościowych treści, które pomogą nam w walce z dezinformacją i wyrobią w nas nawyk sprawdzania informacji. Dlatego z tego miejsca bardzo serdecznie chciałbym zachęcić do ich śledzenia.
Gdybyś miał w jak najprostszy sposób opisać, czym jest dezinformacja, jakich słów byś użył?
Dezinformacja – mówiąc krótko – to rozpowszechnianie nieprawdziwych lub zmanipulowanych treści, które wprowadzają ich odbiorców w błąd. Takie działanie może być zarówno celowe, jak i nieświadome. Z tym drugim mamy do czynienia, kiedy bezrefleksyjnie podajemy dalej niesprawdzone informacje.
Z jakimi technikami dezinformacji najczęściej mamy szansę się spotkać?
Technik jest bardzo dużo, a ich katalog cały czas się rozszerza. Jedną z ciekawszych technik dezinformacyjnych jest dowód anegdotyczny. Używająca go osoba, aby udowodnić słuszność swojej tezy, powołuje się na sytuację, która rzekomo przydarzyła się jej lub komuś znajomemu (np. przyjacielowi, członkowi rodziny czy sąsiadowi). Przykładem dowodu anegdotycznego może być stwierdzenie: „Palenie papierosów nie szkodzi. Mój dziadek palił całe życie i dożył sędziwego wieku”. W taki sposób osoba stara się zyskać wiarygodność i potwierdzenie dla swoich tez. Innym popularnym i bardzo ciekawym przykładem techniki dezinformacyjnej jest tzw. deepfake. To obrazy i dźwięki przerobione przy użyciu zaawansowanej technologii korzystającej ze sztucznej inteligencji. W tej chwili w sieci pełno jest filmików, nierzadko czysto satyrycznych, utworzonych w ten sposób.
Kolejnymi przykładami mogą być teorie spiskowe, tzw. zgniły śledź czy pseudonauka. Jak podkreśliłem na początku, technik jest bardzo wiele, stąd jeśli nie jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie, to trudno poznać wszystkie. Warto jednak wyrobić sobie nawyk sprawdzania informacji. Jeśli coś budzi nasze podejrzenie, silne emocje, dobrze podchodzić do tego z dużym dystansem, sprawdzać i bez weryfikacji nie udostępniać.
Które techniki dezinformacji są twoim zdaniem najgroźniejsze i mają szansę nabrać największą liczbę osób?
Z pewnością najbardziej powszechną techniką jest manipulacja na poziomie np. źródeł, faktów czy danych. Łatwość jej rozprzestrzeniania powoduje, że jest niezwykle niebezpieczna. Obecnie jednak coraz groźniejsze stają się także wspomniane deepfejki. Technologia AI jest coraz doskonalsza, co sprawia, że trudniej stwierdzić, że jakiś obraz lub wypowiedź zostały przerobione. Jeśli efekt nie jest fałszywy na pierwszy rzut oka czy „ucha” (jak ma to miejsce np. z ewidentnie spreparowanymi wypowiedziami polityków), wiele osób daje się nabrać na takie przeróbki. Co gorsza, ludzie często działają pod wpływem emocji i bezrefleksyjnie udostępniają deepfakes dalej, przez co tego typu dezinformacja szybko się rozprzestrzenia. Dlatego bardzo ważne jest edukowanie użytkowników internetu na temat rozpoznawania dezinformacji i uświadamianie ich, jak jest groźna i szkodliwa.
Co twoim zdaniem może być groźniejsze: dezinformacja celowa czy ta niezamierzona?
Groźniejsza jest ta celowa, ponieważ jej autorzy często są bardzo dobrze przeszkoleni – zarówno jeśli chodzi o techniki manipulacji, jak i technologie, które wykorzystują do jej tworzenia. Szczególnie niebezpieczne jest wykorzystywanie jej w celach politycznych i wpływanie na nastroje społeczne. Często służy ona walce politycznej, a także nasilaniu niechęci lub wręcz nienawiści wobec konkretnych osób albo grup ludzi. Skutki tego mogą być naprawdę katastrofalne i nierzadko trudne do odwrócenia. Jeśli ktoś podaje dezinformację dalej, nawet bez świadomości jej fałszu, to oczywiście również przyczynia się do jej destrukcyjnego wpływu.
Czy możesz polecić jakieś pewne źródła informacji na temat bieżących wydarzeń – zarówno tych z naszego kraju, jak i z zagranicy?
Trudno wskazać jedno konkretne i nieomylne źródło. Dlatego tak ważne jest – co często podkreślamy – weryfikowanie informacji w wielu źródłach, czyli sprawdzanie, co na ten temat piszą różne strony, i porównywanie ich wersji. Najbezpieczniej sprawdzać, czy np. dany komunikat został potwierdzony na oficjalnych stronach różnego typu instytucji.
Na co powinniśmy mieć szczególne baczenie podczas korzystania z mediów społecznościowych?
Musimy pamiętać, że w mediach społecznościowych jest bardzo dużo dezinformacji – tej celowej, jak i tej niezamierzonej. Tak jak w przypadku korzystania ze wszystkich treści w internecie, powinniśmy „włączyć” u siebie krytyczne myślenie. Nie wszystko, co jest w sieci, to prawda. Dobrą praktyką jest sprawdzanie autora i źródła informacji. Należy pamiętać, że w mediach społecznościowych pojawiają się profile, które podszywają się pod oficjalne konta znanych osób lub instytucji. Bądźmy krytyczni wobec wszelkich „sensacji”, którymi dzielą się użytkownicy. Sprawdzajmy je w kilku źródłach – najlepiej w tych, do których mamy zaufanie. No i nie podawajmy dalej newsów, co do których nie mamy pewności, że są prawdą.
Mógłbyś udzielić kilku prostych porad, jak nie dać się nabrać fałszywym informacjom?
Kluczową kwestią jest weryfikacja. Najpierw warto sprawdzić, czy źródło informacji jest wiarygodne – choćby upewnić się, czy strona internetowa, na której się znajdujemy, nie „podszywa się” w rzeczywistości pod któryś ze znanych portali. Należy sprawdzić dokładnie adres i tytuł strony – jeśli zawiera literówkę, powinien być to dla sygnał ostrzegawczy. Czytając informacje w mediach społecznościowych, warto zwrócić uwagę na ich autorów – konta, z których pochodzi wpis. Tu również możemy mieć do czynienia z podszywaniem się – głównie pod znane postacie czy instytucje. W następnej kolejności dobrze upewnić się, czy tę samą informację potwierdza inne źródło. Jeśli nie – powinno to wzbudzić nasze podejrzenia.
Należy też przyjrzeć się uważnie zdjęciom i filmom – spróbować ocenić, czy nie są one zmanipulowane. Czy ruch ust na nagraniu zgadza się z wypowiadanymi słowami, czy dźwięk nie brzmi jak zlepek różnych nagrań, czy nie mamy do czynienia np. z deepfake. Warto też zastanowić się, czy fotografia pasuje do opisywanych okoliczności, czy nie przedstawia przypadkiem innych wydarzeń niż opisywane.
Czasem wystarczy proste wykorzystanie wyszukiwarki internetowej, by szybko zweryfikować informacje. Dobrym pomysłem jest także korzystanie z portali fact-checkingowych, gdzie możemy sprawdzić, czy dana informacja nie została zakwalifikowana jako fake news.
Podsumowując, pamiętajmy o kilku prostych krokach, które nazywamy zasadą 4Z:
1. Zweryfikuj, czy źródło jest wiarygodne (np. czy znasz osobiście autora).
2. Zweryfikuj prawdziwość i logiczność przedstawionej relacji.
3. Zweryfikuj, czy tę samą sytuację potwierdza inne źródło.
4. Zweryfikuj, co jest opinią autora, a co jest faktem.
Czy zapadł ci w pamięć jakiś szczególny przypadek dezinformacji lub związana z nią akcja zakrojona na szeroką skalę?
Było ich niestety wiele. Jednym z takich bardzo wyrazistych przykładów jest tzw. kryzys cukrowy, z którym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu. Zaczęło się od pojedynczych wpisów w mediach społecznościowych, informujących, że cukier ma się skończyć i trzeba kupować go na zapas. Z czasem posty na ten temat zaczęły zdobywać coraz większe zasięgi. Zaczęła działać tutaj nie tylko dezinformacja celowa, ale także ta niezamierzona, gdzie wielu z nas, ulegając emocjom, udostępniało dezinformujące posty w social mediach. Spirala emocji zaczęła się nakręcać. Wkrótce temat podchwyciły duże redakcje, strasząc w nagłówkach pustymi półkami w sklepach. Ludzie ruszyli robić zapasy, których w rzeczywistości nie potrzebowali. W związku z nieracjonalnie dużym popytem cukru w części sklepów faktycznie zaczynało brakować.
Przykład ten pokazuje, że dezinformacja ma rzeczywisty wpływ na nasze postawy i przekonania, ale też działania, a w konsekwencji życie.
Czy uważasz, że rozwój sztucznej inteligencji będzie miał pozytywny wpływ na walkę z fałszywymi informacjami, czy wręcz przeciwnie?
Konsekwencje wykorzystywania AI w celach dezinformacji są poważne. Skala zjawisk takich jak deepfake, czyli zaawansowana manipulacja obrazu, oraz cheapfake, a więc prosta manipulacja za pomocą powszechnie dostępnych narzędzi, jest niestety bardzo duża.
Postęp technologii może spowodować, że coraz trudniej będzie rozróżnić deepfakes od autentycznych materiałów. Niektóre z przykładów pokazują, że już teraz potrafią one być nie do odróżnienia. Można się spodziewać, że w najbliższych latach takie rozwiązania będą stawać się coraz lepsze i łatwiej dostępne, a przez to ich wykorzystanie będzie zależne wyłącznie od intencji twórców.
Istotne jest wprowadzanie odpowiednich narzędzi i metod identyfikacji fałszywych informacji generowanych przez AI. Takie działania już są podejmowane. Sztuczna inteligencja jest wykorzystywana do walki z fałszywymi informacjami, jednak w infosferze nieustannie pojawiają się nowe deepfakes i cheapfakes oraz inne rodzaje manipulacji. Dlatego trzeba zastanowić się, co zrobić, aby sztuczna inteligencja nie służyła na szerszą skalę rozwojowi dezinformacji. Może dobrym rozwiązaniem będą odpowiednie regulacje prawne w kontekście możliwości jej stosowania. Dopiero gdy to się stanie, rozwój AI będzie mógł wywrzeć realny, daleko idący pozytywny wpływ na walkę z fałszywymi informacjami.
Jak oceniasz ogólną wiedzę naszych rodaków w zakresie dezinformacji i ich zdolność do weryfikowania treści?
W ostatnim czasie Polskę doceniono w rankingu „Cyber Defence Index 22/23”. Nasz kraj znalazł się na szóstej pozycji na liście obejmującej 20 największych gospodarek świata. W rankingu oceniono postępy w cyfryzacji oraz budowę cyberbezpieczeństwa. Fakt, że Polska stawia na cyfrowy rozwój i bezpieczeństwo w sieci, to dobry znak, ale w zakresie biegłości obywateli w cyberprzestrzeni mamy jeszcze wiele do zrobienia. Według raportu Digital Economy and Society Index opublikowanego przez Komisję Europejską w 2022 roku Polska zajęła 24. miejsce wśród 27 przebadanych krajów europejskich pod względem poziomu zaawansowania cyfrowego obywateli, a więc zdolności do sprawnego korzystania z internetu, aplikacji, urządzeń. Za tymi umiejętnościami idzie zdolność do weryfikacji treści w sieci – mamy więc przekonanie, że przed nami jeszcze dużo wyzwań w tym zakresie.
Jakie twoim zdaniem należałoby podjąć kroki, aby zwiększyć świadomość na temat zagrożeń płynących z szerzącej się dezinformacji?
Edukacja to podstawa. Potrzeba działań uświadamiających Polaków, jak działa dezinformacja i jak fatalne skutki może przynieść. W NASK-u nieustannie podejmujemy się tego zadania. W mediach społecznościowych prowadzimy wspomniane konta w SoMe pod nazwą „Włącz weryfikację”, na których znajdziemy treści edukacyjne z zakresu mechanizmów dezinformacji oraz ostrzeżenia przed fałszywymi informacjami pojawiającymi się w infosferze.
Oprócz tego regularnie organizujemy szkolenia dla różnych grup wiekowych oraz inicjujemy projekty, takie jak chociażby niedawne „Bezpieczne Wybory”, mające za zadanie ochronę przestrzeni informacyjnej i edukację, czy „Polska na tle” – projekt promujący docieranie do źródeł oraz weryfikowanie informacji.
Czy jest jakaś instytucja/portal/osoba, której powinniśmy bezgranicznie wierzyć i nie kwestionować przytaczanych przez nią informacji?
Autorytety w różnych dziedzinach są niezastąpione – potrzebujemy ekspertów, którym można ufać i z pewnością mamy grono takich osób oraz instytucji w polskiej infosferze. Do każdego przekazu należy podchodzić jednak ze zdrowym rozsądkiem. Również śledząc informacje pochodzące od poważnych organów czy ekspertów, zachowajmy czujność. Jeśli cokolwiek wzbudza nasze podejrzenia – weryfikujmy. Sprawdzajmy, czy nie mamy do czynienia z podszywaniem się, próbujmy potwierdzić informacje w alternatywnym źródle. Dezinformacja to niebezpieczne zjawisko, ale nie pozostajemy wobec niego bezradni.
***
Nasz cykl przygotowanych z NASK artykułów to suplement do gry Fake Off autorstwa Jakuba Ćwieka, stworzonej wspólnie przez CD-Action, NASK i Pulpbooks. Paragrafowa gra w formie interaktywnego słuchowiska dostępna jest za darmo na smartfony z iOS i Androidem.
Tymczasem zapraszamy do zapoznania się także z naszymi artykułami:
- Czym jest dezinformacja i kto się na nią łapie?
- Zgniły śledź i kolega z firmy. Czyli o technikach dezinformacji
- Naiwność czy nieuwaga? Czemu nabieramy się na dezinformację
- Prawda czy fałsz. Jak nie dać się nabrać na dezinformację?
- Na tropie fejków. Narzędzia ułatwiające samodzielną weryfikację informacji
Materiał powstał przy współpracy z NASK.
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.