Na Luzie Classic, odcinek 32
Rozmówki graczy
Podczas grania w RPG. Naturalnie nie na kompie. I wszystko to autentyki.
(Dla niekumatych: MG to Mistrz Gry, czyli osoba prowadząca rozgrywkę).
MG: Dobra, trochę mechaniki. G1, G2 awansujecie na poziomy 3 i 5. Kto ile dostaje punktów umiejętności, wiecie. Na co je przeznaczacie?
G: Mistrzuniu, znajdź mi tu [daje mi podręcznik gracza i przewodnik
mistrza podziemi] sposób na to, żeby mag mógł walczyć halabardą.
MG: Nie da się, nie ma tu zapisu, który by na to pozwalał.
G: @!#$ [wiązanka] Błagam … Pozwól mi…
MG: Nie
G: Ale…
MG: Dobra, możesz walczyć halabardą, ale pod warunkiem, że twoja halabarda będzie ważyła tyle co kij, miała takie samo opóźnienie, zadawała tyle samo obrażeń, miała taki sam rzut na trafienie i krytyk, będzie wyglądała jak kij i będzie kijem.
G (ucieszony): OK!

MG: Atakują was gobliny…
G: Wyciągam halabardę i szarża na pierwszego z brzegu.
MG: Nie możesz.
G: Czemu?
MG: Przecież jesteś magiem.
G: Ale…
MG: Przez całą wczorajszą sesję udowadnialiśmy Ci, że mag nie może używać halabardy i w końcu przyznałeś nam rację.
G: Cholera, myślałem, że zapomniałeś.
* * * * *
[Walka…]
MG: Jesteś na skraju śmierci…
G1: Znowu…?
MG (wkurzony): Posłuchaj mnie. Nie wiem, dlaczego grasz magiem, skoro tak lubisz siekankę, ale wyjaśnij mi, czemu zawsze pchasz się do pierwszej linii…
G1: Bo lubię i magię, i broń…
MG: Ale to drugie jest w przypadku maga nieskuteczne.
G1: No dobra, rzucam magiczny pocisk.
MG: Nie możesz, właśnie straciłeś przytomność.
G1: Wczytuję grę…?
[Scena zbyt brutalna, żeby ją opisać]

Pewien Mistrz Gry słynął z tego, że pociągnięcie dźwigni w jego przygodach miało straszliwe konsekwencje…
MG: Goni was 70 wściekłych Demonów Piekieł…
G: Uciekam.
MG: Dobiegasz do ślepego zaułka. Ze ściany wystaje dźwignia.
G: (zrezygnowanym tonem): To ile było tych demonów?
* * * * *
MG: Stajecie przed zamkniętymi, potężnymi drzwiami. Na dębowym drewnie wymalowane są runiczne znaki…
G1: Próbuję je wyważyć barkiem.
MG: Nie udaje ci się.
G2: Rąbię drzwi toporem.
MG: Nawet ich nie zarysowałeś.
G3: Uderzam w drzwi Ognistą Kulą.
MG: Zero efektu.
[Po kilkunastu dalszych propozycjach w tym stylu…]
MG: (zrezygnowany) Sugestia Mistrza Gry: poszukać klamki…
* * * * *
[MG jest zmuszony do nagłego prowadzenia – uległ jękom graczy. Jeden z graczy chce koniecznie sforsować pewne drzwi w opuszczonym zamczysku.]
MG: Julek, ja naprawdę nie pamiętam, dokąd prowadziły te drzwi. Zmusiliście mnie, żebym wam prowadził bez materiałów, to się nie upieraj z ich otwarciem, tam nie było nic ciekawego.
Julek (grający krasnoludem): Ale ja się staram je otworzyć.
MG: Są zamknięte na klucz.
Julek: Wyważam je.
MG: Nie dasz rady – są okute.
Julek: No to walę je toporem.
MG: Ale drzwi są wykute z kamienia.
Julek: Walę młotem z runem zniszczenia.
MG: Ale na drzwiach są też runy! I nie wiesz czemu, ale możesz je odczytać!
Julek: No dobra, co tam jest napisane?
MG: NIE WKU***AJ MISTRZA GRY!!!

Sesja w Wampira, koleś się opisuje:
– Taki typowy Żyd. Pejsy, broda, jarmułka, Koran pod pachą…
Scenki sklepowe
W centrum ogrodniczym podjeżdża jeden kark starym BMW i otwiera bagażnik i mówi do sprzedawczyni, drobnej dziewczyny.
– Biorę 2 razy 20 kg ziemi do kwiatów, zanieś je i do bagażnika.
A ona na to rzeczowym tonem:
– Nie ma sprawy – skoro nie potrafi pan 20 kg na klatę wziąć.
Mina kolesia bezcenna 😀
***
Facet przybiega i wydziera się na pół działu:
– Ku*wa, tylko trzy kasy otwarte, a kolejki długie. Zamiast łazić po sklepie posadzilibyście te dupy na kasie.
Zupełnie go ignorując powiedziałam, że nie ma więcej kasjerek, a on do mnie:
– Ku*wa, ja dla pani miły byłem, a pani to już dla mnie nie może być miła?
***
– Jak jest napisane przy telewizorze „sprzedane”, to co to znaczy?

Przyszła babcia na skargę i mówi:
– Ci panowie, którzy przywieźli lodówkę, ukradli mi okulary. I ja podejrzewam, że to nie ten inteligentny, nie, nie, nie. To ten drugi, taki prosty.
Kierownik zmiany:
– Ale po co komuś pani okulary?
– A niech pani go spyta, na pewno ma w domu kogoś starszego.
***
– Przepraszam, kupiłam tu lodówkę i chciałam ją zareklamować, bo oprócz tego, że chłodzi, to jeszcze wieje i to tak ziuuuu, ziuuuu….
***
– Proszę włożyć płytę.
– Obojętnie gdzie?
– Do napędu.
– Obojętnie jak?

Jedzie pracownik paleciakiem przez sklep, a z naprzeciwka jedzie kobieta z wózkiem z dzieckiem i zrobiła mu awanturę, że w Polsce obowiązuje ruch prawostronny!
***
– A niby skąd ja mam to wiedzieć, że jak nie ma przegródki 11, to to puste pole pomiędzy 10. a 12 to jest przegródka 11?
Internetowe pogaduchy
Nie ma to jak komputerowy tłumacz:
– wpisałam „tyłek”, przetłumaczyło na „ass”
– wpisałam „ass”, przetłumaczyło na „osioł” 😐
– wpisałam „osioł”, przetłumaczyło na „donkey”
– …a „donkey” nie tłumaczy w ogóle!
***
Ostatnio koleś z ćwiczeń dowalił niesamowitym hasłem: „Bo studia to bieg przez płotki. Ja z czystej przyjaźni do studentów sam te płotki czasem przewracam. Ale i to nie wystarcza! Bo oni potykają się wtedy o te leżące.”
***
<ja> Mówił Ci już ktoś, że jesteś ładna?
<ona> Nooo, ktoś tam mówił ^^ A co?
<ja> Kłamał.
***
– Impreza w połowie liceum to połowinki, na koniec jest studniówka, na początku studiów są otrzęsiny, a na koniec studiów?
– Detox.

– A gdzie on chce w ogóle pracować?
– W tej samej firmie co ja.
– Czyli chłopak nie ma jakichś specjalnych ambicji…
***
Gdyby ona spadła z poziomu swojego ego na poziom swojego intelektu, to by z niej mokra plama została.
***
– Najbardziej mi szkoda starych ludzi, którzy oglądają „Modę na sukces”
– Bo?
– Bo i tak nie zobaczą końca…

*Ec, ci pracownicy… Zawsze coś wykombinują żeby się od pracy wykręcić Jeden miał odstawić na dziś program, a napisał mi tylko: „Wymyśliłem, kodziłem, bug zwyciężył!”
GALERIA
Nieudane tatuaże










Czytaj dalej
2 odpowiedzi do “Na Luzie Classic, odcinek 32”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Straszne są te tatuaże :p Ja bym się wstydził na miejscu tatuatora w ogóle kasę za takie coś wziąć.
Chryste panie, myślałem że się uśmiechnę, ale doszedłem do tatuaży.