Skąd wzięła się Lilith, główna antybohaterka w Diablo IV?
Nie jest to pomysł zupełnie od czapy. Lilith bowiem (imię w tej formie w tekstach kultury pojawia się trochę częściej niż przyjęte przez tłumaczy w polskiej wersji gry Lilit) straszy ludzkość już od tysięcy lat.
W starych cywilizacjach
Zacznijmy jednak od końca. Obecna w kulturze od mileniów Lilith już dawno temu wkroczyła i do popkultury, pojawiając się chociażby w serialu „Lucyfer”, gdzie była matką jednej z bohaterek i pierwszą żoną Adama. Nie zabrakło jej też w świecie Marvela – tutaj zaznaczyła swoją obecność m.in. w komiksie „Ghost Raider” z początku lat 90., przewijając się przez niego jako upadły anioł i pierwsza kobieta. Trzymała się blisko wampirów, według informacji udostępnionych przez wydawnictwo w ramach almanachu była również – podobnie jak w „Lucyferze” – istotą, która uwiodła Adama. Przede wszystkim zaś należała do Anunnaki, starożytnej – z braku lepszego określenia – rasy bogów.

Marvel użył tej nazwy nieprzypadkowo. Słowo „anunnaki” pojawia się w mitologii Mezopotamii, gdzie oznacza dzieci boga Anu – najwyższej istoty, która dała początek wszystkiemu. Jak nietrudno się domyślić, Anunnaki tworzyli tamtejszy panteon. Oczywiście słynne wydawnictwo poukładało kulturowe puzzle wedle własnego uznania, niejako awansując Lilith – pierwotnie w mitach wspomnianego regionu występowała bowiem nie tyle jako postać, co raczej kobieca forma demonów lub duchów lilû, znana jako lilītu.
Samo słowo pochodzi z języka akadyjskiego, jednak o roli Lilith – czy też raczej lilītu – w kulturze Mezopotamii wiadomo stosunkowo niewiele. Wśród badaczy tamtego regionu trwają spory, czy pojawiający się m.in. w niektórych tłumaczeniach końcowych fragmentów „Eposu o Gilgameszu” termin „duch w drzewie” odnosi się właśnie do powszechniej kojarzonej później Lilith, czy raczej mamy do czynienia z przypadkową zbieżnością. Przeważa jednak opinia, że Lilith, której imię początkowo określało klasę demonów, „przelała się” do innych kultur i dzięki temu trafiła do mitologii hebrajskiej, gdzie wyraźniej odcisnęła swój ślad.
Kulturowo nam bliżej
W samej Biblii hebrajskiej (a więc w zbiorze tekstów szerszych niż sama tylko Tora) słowo „lilītu” pojawia się jednak wyłącznie raz, gdzie w późniejszych przekładach tłumaczone jest jako ogólne określenie stworzeń czy potworów nocnych lub wręcz nocnej wiedźmy – ale również nocnych zwierząt, przede wszystkim zaś sowy. Nuda? Żydzi najwyraźniej doszli do podobnego wniosku, toteż w tradycji judaistycznej Lilith zyskała już zdecydowanie bardziej indywidualną postać. Tam miała być pierwszą żoną Adama, ulepioną z tej samej gliny co on, i jednocześnie tą, która odmówiła posłuszeństwa mężowi i – aby zachować niezależność – zdecydowała się odejść z Edenu. Według części przekazów to również matka pierwszych dzieci Adama – demonów, niekiedy przedstawianych jako inkuby lub sukkuby – oraz zabójczyni własnego potomstwa. Co ciekawe, w kabale Lilith jest także portretowana w inny sposób – jako ta, która została oddzielona (czy raczej wydzielona, stanowiła z Adamem całość, była niejako w jego ciele) od boku męża, by po ucieczce z Edenu niszczyć ludzkie siedziby.

Oczywiście to tylko dwa ciekawsze wątki z wielu przewijających się przez późniejszą tradycję judaistyczną. Według części podań Lilith to wąż kuszący Adama i Ewę w raju czy jedna z czterech żon Samaela – anioła śmierci, często utożsamianego z szatanem – której dzieci były zabijane przez niebiańskich posłańców, za jej zgodą zresztą. W świadomości zwykłych wyznawców judaizmu na przestrzeni wieków jednak najczęściej jawiła się jako zagrożenie dla nowonarodzonych i kobiet w ciąży (także podczas porodu), o czym zresztą świadczą zachowane amulety.
Lilith najprawdopodobniej pojawia się również w mitologii grecko-rzymskiej, gdzie przyjmuje postać potwora o imieniu Lamia. Występuje tam jako istota, która pożera dzieci i jest matką demonów, później także jako nocny duch – w tradycji greckiej Lamią… straszono niegrzeczne dzieci. Często też była przedstawiana jako uwodząca mężczyzn (by potem żywić się ich ciałami) pół kobieta, pół wąż.

Ze wszystkich tych podań czerpała oczywiście szeroko pojmowana kultura Zachodu – i ta na przestrzeni wieków, i ta już zupełnie nam współczesna. O Lilith pisał m.in. Johann Wolfgang von Goethe, znacznie później trafiła zaś do ezoteryki i okultyzmu. Tam pojawiała się jako pierwsza matka, sukkub, bogini nocy, ciemnego księżyca, niezależności, seksu czy nawet… w pewnym sensie patronka aborcji. Zahaczyła również, jak zresztą na początku było wspomniane, o popkulturę. Jak więc widać, twórcy Diablo IV, wprowadzając postać Lilith, mieli z czego korzystać.
Lilith w Sanktuarium
Uwaga: poniżej znajdują się spoilery z fabuły Diablo IV!
W grze Blizzarda Lilith, podobnie zresztą jak w mitologiach, nie należy do najwyższych złych – ale można powiedzieć, że tu akurat trafiła piętro niżej. Jest bowiem córką Mephista oraz królową sukkubów – demonów o postaci lubieżnie wyglądających kobiet ze skrzydłami i szponami. Zgodnie ze swym kulturowym dziedzictwem również i tutaj buntuje się przeciwko ojcu, czego wyrazem okazuje się m.in. związek z Inariusem – archaniołem pojmanym przez nią podczas jednej z bitew pomiędzy aniołami i demonami.

To właśnie ta dwójka ulepiła z gliny pierwszego z nefalemów, przodków pokazywanej w grze ludzkości. W ślad za Lilith i Inariusem poszli inni renegaci, co w konsekwencji dało początek nowej rasie dziedziczącej po swoich stworzycielach moc i razem z nimi zasiedlającej Sanktuarium – świat wykreowany przez wspomnianą parę i ich popleczników jako miejsce ucieczki przed wojną między Niebiosami a Piekłem. Takie działanie doprowadziło jednak do konfliktu, tym razem pośród renegatów. Część „rodziców”, bojąc się potęgi potomków, chciała ich unicestwienia. Lilith widziała w nich zaś sposób na pokonanie zarówno Niebios, jak i Piekieł, a więc i na zakończenie wiecznej wojny. Finalnie stało się inaczej: Inarius wygnał Lilith z krainy, samemu zmieniając charakter Kamienia Świata, który posłużył wcześniej tej dwójce do stworzenia Sanktuarium. Wskutek tego działania wraz z kolejnymi pokoleniami nephalemów ich siła zanikała – aż do czasu, kiedy ich miejsce zajęli ludzie, czyli w zasadzie „rozbrojona” z mocy piekielnych i niebiańskich śmiertelna wersja potomków aniołów i demonów.

W czasach Diablo IV
W grze Lilith ukazana została jako demon o uwodzicielskiej naturze, stosujący manipulację jako narzędzie w drodze do celu – czym zresztą poniekąd nawiązuje do swojego wizerunku utrwalonego w kulturze. Ukłonem w stronę tego dziedzictwa określić można również fakt, że potrafi przybierać różne formy – ludzkie i demoniczne. Zdolna jest przejmować kontrolę nad ludźmi, odczytywać ich myśli i wyzwalać w nich najgorsze instynkty samą obecnością. Jej fizyczna postać stanowi zaś odzwierciedlenie pełnionej przez nią funkcji królowej sukkubów, o czym świadczą skrzydła, atrakcyjny – jak na demona rzecz jasna – wygląd i rogi, które można interpretować jako swego rodzaju koronę. Zresztą jej królewska władza docelowo ma się rozciągać dalej: faktem jest, że pragnie ocalić ludzkość, nie kieruje nią jednak miłość do tej rasy. Wprost przeciwnie – pragnie zniewolić najpierw nephalemów, a potem ludzi i wykorzystać ich do własnych celów, w tym również do przejęcia władzy nad Piekłem.

Jako ciekawostkę na koniec można dodać, że twórcy Diablo przedstawiają Lilith jako istotę, której oczy różnią się od siebie kolorem. Schorzenie to w przypadku ludzi określane jest mianem różnobarwności tęczówek i stanowi drobną wadę wrodzoną, nie przynosi ona jednak negatywnych konsekwencji zdrowotnych – to po prostu cecha wynikająca z nierównomiernej dystrybucji barwnika. W średniowieczu jednak uważana była za symptom zdradzający, że ktoś jest wiedźmą lub demonem. Co, rzecz jasna, kończyło się na ogół dla takiej osoby bardzo źle.
Lilith trudno posądzać o genetyczne związki z ludzkością. W istocie jest oczywiście demonem – pomiotem Mephista, buntowniczką pogardzaną zarówno przez Piekło, jak i przez Niebiosa. W przeciwieństwie do Inariusa jednak radzi sobie z tym faktem znacznie lepiej – i w zasadzie właśnie tego dotyczy cała historia, którą poznajemy w Diablo IV.
Czytaj dalej
13 odpowiedzi do “Skąd wzięła się Lilith, główna antybohaterka w Diablo IV?”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
No, i taką publicystykę można czytać.
Prawda. Tylko nie licz na zbyt wiele, bo kobiety parytetem na barykady czy tam do zarządów pokazały, w jakim kierunku ma iść publicystyka, żeby była opłacalna.
Niestety, jakość przegrywa z kontrowersjogenną bylejakością.
@Dirkpitt1 sądzę, że to bardzo krzywdząca dla nas opinia. Znajdziesz u nas multum tekstów, które dotykają wielu innych kwestii, a że wybijają się właśnie takie – to kwestia czytelników i ich głosów. To raz. Dwa – felietony Papkina to… felietony. To osobiste materiały, które z założenia mają być przecież zalążkiem dyskusji. Mnie ten tekst się podobał – choćby dlatego, że porusza ciekawą kwestię. Choć przyznaję, gdybym ja go pisał, starałbym się dodatkowo wyjaśnić, po co w ogóle te parytety są, ale nie z perspektywy kilkuosobowego zarządu, a raczej z punktu widzenia korporacyjnych „dołów”.
@Krigor możecie napisać milion tekstów. Wystarczy, że jeden będzie zahaczał o tematy, których jego wrażliwy umysł nie może przetrawić i już będziecie w jego oczach „feminazistowskimi lewakami” po wszystkie czasy
@Krigor
No to nie czujcie się w żaden sposób negatywnie wyróżnieni. Takie rzeczy w zasadzie widać w większości internetu. Nie twierdzę, że to wasza wina, bylibyście głupi, gdybyście w ogóle nie szli za tym, co się klika, bo prawa rynku są jakie są i strona jednak musi na siebie zarobić. A że się klika? No fakt, że to czytelnicy głosują kliknięciami i nie zamierzam twierdzić, że jest inaczej. Sam się pod tym artykułem udzieliłem, więc też zagłosowałem za, Co poradzę, że ludzi ciągnie do konfliktu?
A co do felietonu Papkina, to nie sam tekst jest problemem, tylko sposób, w jaki jednostronnie użył faktów, co wielu czytelników mu ładnie wypunktowało. W Polsce prawa wyborcze kobiety dostały *dopiero* w roku takim, a takim. Użycie nacechowanego słowa sugerującego, że o, taka krzywda się polskim kobietom działa i dlatego potrzebujemy parytetów. Tyle, że Polska akurat pod tym względem należała do pionierów. A gdyby tak napisać, że „prawa wyborcze dla kobiet są stosunkowo nowym wynalazkiem, bo zaczęto je wprowadzać dopiero w XX w, np. w Polsce w 1918, co było jednym z wcześniejszych przypadków, wyprzedzających wiele różnych demokracji uznawanych dziś za postępowe.” Niby ta sama informacja o roku, ale ośmielę się stwierdzić, że już jej odbiór będzie inny. Bardziej informacyjny, a mniej klikbajtowy.
@AmberMozart
„będziecie w jego oczach „feminazistowskimi lewakami” po wszystkie czasy”
Te twoje projekcje pokazują, że nie potrafisz pojąć, że nie żyjemy w zero-jedynkowym świecie, gdzie wszystko jest czarno-białe i albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Dla ciebie każdy kto ma jakieś zastrzeżenia co do felietonu Papkina i parytetów, to na pewno jakiś skrajnie prawicowy mizogin, który nie może znieść, że kobieta się do czegokolwiek nadaje. I nie przeczę, zapewne takie osoby również wzięły udział w dyskusji. Natomiast najwyraźniej zapominasz o jednej, ważnej cesze ludzkiej natury. Ludzie nie lubią, jak im się coś nakazuje i siłą wciska do gardła. Czy to będzie prawo z lewej czy prawej strony, bez różnicy. I tak spotka się z niechęcią.
@dirkpitti1 za długo tu siedzę by nie widzieć, że 90% ludzi tam krytykujących wcześniej pokazało się właśnie jako skrajni prawicowcy. Nie przez przypadek zawsze te same osoby mają zastrzeżenia, a nawet jak nie mają się czego przyczepić to i tak marudzą. Wystarczy po nickach komentujących popatrzeć
Z lewicowymi treściami najczęściej nie zgadzają się ludzie o prawicowych poglądach, no niesamowite. „nawet jak nie mają się czego przyczepić to i tak marudzą” Brzmi jak „czemu krytykujecie, przecież ten tekst jest zgodny z moimi poglądami”.
Chyba pierwszy raz natknąłem się na postać Lilith oglądając serial True Blood, wiele, wiele lat temu. Była tam, jeśli się nie mylę, „matką” wszystkich wampirów. Osobliwy serial.
„Lilith bowiem (imię w tej formie w tekstach kultury pojawia się trochę częściej niż przyjęte przez tłumaczy w polskiej wersji gry Lilit) (…)”
Ale były heheszki z tłumaczenia WP Łozińskiego że w miejsce „th” zostawił „t” bo taka forma jest strawniejsza dla Polaków. A tu poszli w jego ślady i cisza.
a będzie kiedyś tekst o Ewce z jabłuszkiem i cycuszkiem ?
Warto byłoby wspomnieć, że Lilith to nic nowego w serii. Była już np w Diablo II, jako specjalny boss (i reskin Andariel 😉 w ramach event’u Pandemonium w trybie Closed Battlenet.
A dlaczego nikt nie wspomina nic o świetnej trylogii książek Diablo: Wojna Grzechu? Tam też występuje Inarius i Lilith. Serdecznie polecam przeczytać 🙂