Przepytałem developera The Day Before i spisałem historię scamu. Czy nas czegoś nauczy?
The Day Before niczym Zygzak McQueen wygrało w ostatniej chwili wyścig po nagrodę najhuczniejszego gniota 2023 roku. Po latach od pierwszej zapowiedzi ta niby-gra (niby-extraction shooter, niby-MMO z niby-zombiakami promowane niby-zwiastunami) nieoczekiwanie ziściła się w grudniu 2023. Błysnęła niczym meteor w sklepie Steama, zebrała koszmarne recenzje, zniknęła ze sprzedaży i ma zostać wyłączona 22 stycznia – w dniu publikacji niniejszego artykułu.
Aby to wszystko odbyło się tak spektakularnie, nie wystarczyło samo The Day Before. Crapów (czyli koszmarków i gniotów) na Steamie jest przecież po korek, seria „Najgorsze Gry Wszechczasów” (pisownia oryginalna) ma 154 odcinki. Potrzebni też byli pasywni oraz aktywni odbiorcy, którzy wbrew licznym ostrzeżeniom i przewidywaniom na temat stanu gry i tak ruszyli kupić ją w tysiącach kopii. Wiedzieli, czego się spodziewać. Dlaczego więc to zrobili? Tego m.in. dotyczy ta opowieść. W jej przygotowaniu pomógł mi były pracownik studia, który zażyczył sobie zachowania anonimowości. Pochodzi z regionu będącego kiedyś częścią ZSRR.

Spece od fantastyki
Zacznijmy od kluczowych faktów. Mamy 2015 rok. Oto bracia Aisen i Eduard Gotowcew (w zagranicznych mediach Gotovstev), chłopaki z Jakucka, dalekiej wschodniej Rosji, z którą dziś kojarzy nam się głównie Kolej Transsyberyjska. O pierwszym z nich niewiele wiadomo. Drugi jest całkiem uznaną szychą na lokalnym Północno-Wschodnim Uniwersytecie Federalnym. Prowadzi tam nawet, o ironio, inkubator przedsiębiorczości. Objął posadę dyrektora, więc raczej na biedę nie narzeka. A jednak na stronie studia Fntastic kreśli mit, jak to wspólnie z braciszkiem wynajęli mały pokoik i rozpoczęli kampanię kickstarterową swojej pierwszej gry. Nie wspomina chociażby o tym, że dyrektorką finansową tego start-upu jest jego żona.
Szefostwo chciało przebić wyniki The Division 2 Ubisoftu. Oni tam mają z tysiąc osób! U nas było kilkanaście.
Ale żeby nie było – Fntastic to nie słup, tylko faktyczny biznes, w całości zdalny. Tworzy i wydaje kilka gier. Chyba najlepszą, całkiem popularną i lubianą, jest Propnight wydany wspólnie z firmą Mytona. W momencie pisania tego tekstu ma 65% pozytywnych opinii na Steamie. W szczycie zbiera przed ekranami blisko siedem tysięcy osób jednocześnie – więcej niż dostępne w sklepie Valve Immortals of Aveum czy Hi-Fi Rush. Pierwsze ostrzeżenie co do metod Gotowcewów przynosi Dead Dozen z 2018. Ten kooperacyjny horror, którego akcja toczy się w piramidzie na Syberii, zostaje odwieszony na kołek miesiąc po debiucie we wczesnym dostępie. Jakieś półtora roku później znika ze Steama. Fntastic wyjaśnia, że chodzi o brak funduszy. To ciekawy argument, bo…

…Równolegle ruszają prace nad (anty)bohaterem tego tekstu – The Day Before. Mytona, zachęcona udaną premierą Propnighta, wykłada pieniądze. Proces twórczy zajmie z grubsza pięć lat. Mój rozmówca dołącza do studia w 2020. Świat dowiaduje się o grze dopiero w 2021, kiedy to sam IGN publikuje ni z gruchy, ni z pietruchy pierwszy zwiastun. Szalenie efektowny, jak wiemy. My też pisaliśmy o nim na serio. I musimy o tym pamiętać, czytając o dalszych losach tej produkcji: że na początku, z zewnątrz, to wyglądało jak normalny, ambitny projekt, powiedzmy, AA. Ba – gdyby się udało spełnić jego założenia, otrzymalibyśmy może i nieco przypominające The Division, ale i tak zacne MMO z zombie. Wiele osób widzi w The Day Before kandydata na kolejny pecetowy, typowo steamowy hit pozwalający wyluzować się ze znajomymi, taki jak Rust czy DayZ.
Pierwsze akty komedii
Po tym mocnym starcie następuje zrzut kilku filmików z rozgrywki. Ach, jak to wszystko lśni, niczym pokaz Unreal Engine’u 4! Pojazdy zostawiające ślady w błocie, bieganie po mieście jak w The Division, przepiękne otoczenie. Coś jednak zaczyna się w medialnej narracji zmieniać – tytuł prezentuje się zbyt dobrze. Ci gracze, którzy regularnie śledzą różne doniesienia z branży, przypominają sobie pierwszy zwiastun rozgrywki z Watch Dogs. Wyglądał on w 2012 piękniej niż najnowsza odsłona cyklu o podtytule Legion… Równolegle niemała grupa ekscytuje się i sprawia niezobowiązującymi kliknięciami, że The Day Before staje się produkcją najczęściej umieszczaną na steamowej liście życzeń. Nawet jeśli osiągnięty częściowo botami, to wciąż imponujący wynik. Zresztą gdyby sztuczne podbicie liczby zapisów było takie łatwe, to PlayWay już dawno podobnie wciskałoby swoje symulatory na szczyt tego zestawienia.
Absurdalna część tej opowieści rozpoczyna się na dwa miesiące przed 22 czerwca 2022, pierwszą wyznaczoną datą premiery. Oto Fntastic jak gdyby nigdy nic ogłasza przeniesienie całego projektu na Unreal Engine 5. – To nie wszystko – dodaje mój rozmówca. – Był też chociażby Unreal Engine 5.2. Łącznie kilka razy to zmieniano. Każde takie przenosiny, a zwłaszcza z „czwórki” na „piątkę”, wymagają dużo zbędnego wysiłku. Sam Epic, choć nie omieszkał przerzucić flagowego Fortnite’a na najnowszą wersję, odradza robić to mniej doświadczonym twórcom w środku prac. Ale to dopiero początek! Zainteresowani światem gier oglądają na własne oczy całą paletę kuriozów, które w pewnym momencie przestają już dziwić.
To pozornie nieszkodliwa komedia. Przykładowo: mamy zniknięcie ze Steama. Ale granda, Gabe, ciśnij ich. Oskarżenie o to, że ktoś ukradł nazwę. Rany, pozew składa właściciel praw do koreańskiej apki z kalendarzem? Jak śmiesznie, im dziwniej, tym lepiej. Przekładają znowu premierę? W to mi graj, toż to klasyka gamedevu. I tak dalej, i tak dalej. W międzyczasie do sieci trafia nieoczekiwana reklama… klona Microsoft Teams autorstwa Fntastic. Strona internetowa tego projektu znika parę miesięcy później i do dziś nie wiadomo, co firma chciała osiągnąć, obierając ten nowy kierunek. Zapowiedź aplikacji denerwuje za to fanów, którzy czekali na nowy zwiastun TDB.
W lutym 2023 widzimy w końcu grę po przenosinach na Unreal Engine 5. Wygląda, jak można było się spodziewać, zupełnie inaczej. Zacznij questa, zbierz przedmioty, powtórz. Gdzie crafting, naprawianie aut, piękna grafika? A figa z makiem. To właśnie w tej postaci The Day Before trafi w ręce odbiorców niemal rok później, w grudniu. Udaje się nawet przekonać do współpracy Nvidię. Mimo sceptycyzmu zgadza się ona na pokaz opatrzonego jej logotypem buildu z ray tracingiem. Zdaniem byłych pracowników – nieprzypominającego nawet vertical slice’u i stworzonego na szybko, aby cokolwiek zaprezentować producentowi układów graficznych.
O dwóch takich, co by ukradli i księżyc
Tymczasem developer regularnie wyzyskuje pracowników. Mój rozmówca przyznaje, że Fntastic na początku wydawało się mu normalną firmą: przeprowadziło standardową rekrutację, szybko zaakceptowało jego kandydaturę. Wszystko wyglądało zwyczajnie do momentu spotkania z Gotowcewami. Był to 2020 rok.
– Poczułem się wtedy nieco dziwnie w stosunku do
nich – wspomina były pracownik.
– Jak? – dopytuję.
– Ich oczekiwania były zbyt wysokie. Wiedziałem,
że to małe studio. Tymczasem szefostwo chciało przebić wyniki The Division 2
Ubisoftu. Oni tam mają z tysiąc osób! U nas było kilkanaście.
Z czasem Gotowcewowie okazali się, delikatnie mówiąc, niedojrzali, przypominali swoim nastawieniem rozwydrzone dzieci. Sprawowali autorytarną władzę i tłamsili każdego, kto sprzeciwiałby się ich wizji. A ta była pisana palcem po wodzie. W sieci szumu narobił materiał białoruskiego iXBT, w którym po rozmowach z pracownikami podsumowano: „Każdy powiedział nam, że bracia nie wiedzą, jak się robi gry. Wpadają na coś i każą to dodać. Natychmiast”. Biada, jeśli Aisen (mianowany na głównego projektanta) akurat zagrał w Red Dead Redemption 2 albo obaj panowie wrócili z efektownego filmu. Coś jest fajne – ma trafić do produkcji. Najlepiej z dnia na dzień.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Te rewelacje potwierdza mój rozmówca, według niego nie są ani trochę przesadzone. Autorytarne rządy sprawowano tym łatwiej, że developerów rekrutowano spośród obywateli byłego ZSRR: Ukraińców, Białorusinów, Kazachów. Niektórym płacono jedynie 500 dolarów (ok. 2300 złotych) miesięcznie. Wszystko podlane sosem crunchu i pracy po kilkanaście godzin dziennie. Stąd zapewne wzięły się zwiastuny, w których splagiatowano sceny z Call of Duty, Red Dead Redemption czy filmu „Jestem legendą”. Wymęczonych freelancerów lub pracowników wyznaczone zadanie mogło już nie obchodzić. Co więcej, developer, z którym rozmawiam, dodaje, że nie miał okazji ograć The Day Before! Wysyłał tylko swoją część roboty i kilka razy zobaczył poziomy w edytorze Unreal Engine’u. – Dostęp miało może kilka osób – zaznacza.
To jednak nie wszystko, bo jest też przecież kwestia nieodpłatnej pracy. Mój rozmówca opuścił łajbę akurat wtedy, gdy w 2022 Fntastic zaczęło szukać wolontariuszy. Ci jako wynagrodzenie otrzymywali przedmioty i walutę do wspomnianego na początku artykułu Propnighta. Do tego grona należeli m.in. tłumacze, niektórzy developerzy, community managerowie – zawody w większości humanistyczne, które wymagały mniejszej wiedzy technicznej. Wolontariusze nie zobaczyli nawet gry na oczy przed jej premierą. Ponieważ sami zgodzili się już na brak płacy, zostali wyrolowani w inny sposób – projekt, któremu zaufali, okazał się nieuczciwie prowadzony. Administrator społeczności gry na Discordzie wrzucił wpis, w którym wyjaśnił swoją perspektywę i gorzko skonstatował: „To wszystko było kłamstwem”.
Akt kulminacyjny cyrku
Przedostatnim punktem na liście popełnionych przez twórców grzechów jest oczywiście wielka premiera. 7 grudnia 2023 roku The Day Before trafia na Steama. Wszystko odbywa się tak, jak mogliśmy przewidzieć. Produkcja zostaje wręcz zalana negatywnymi recenzjami. Okazuje się, że dostaliśmy z grubsza to, co w ostatnim zwiastunie rozgrywki – olbrzymiego, pustego sandboksa, który polega na zbieraniu generowanych losowo rzeczy. I to w zasadzie tyle. Festiwal pastwienia się nad gniotem tak, jakby to było drugie Rise of Kong, osiąga kulminację. Steam po raz pierwszy uruchamia dla The Day Before automatyczne zwroty pieniędzy i szybko zakazuje sprzedaży. IGN wlepia pierwszy raz od lat 1/10. Nie udało mi się zdobyć klucza recenzenckiego, ale podobno przez pewien czas wysyłano je chętnym po otrzymaniu lukrowanego maila.
Dla graczy to była komedia, dla nas – developerów – tragedia.
Po ledwo czterech dniach, 11 grudnia 2023, Fntastic wystosowuje oświadczenie. Studio zamyka się, zwroty są realizowane na prośbę przez wspomnianego wydawcę, Gotowcewowie dziękują za zaangażowanie i przepraszają; proces produkcji podobno pochłonął wszystkie środki. Jeden z użytkowników Twittera otrzymuje odpowiedź na swoje lamenty: „To był nasz pierwszy wielki projekt. Shit happens”. Zespół marketingowy DayZ szybko tworzy pastisz oświadczenia, aby pochwalić się 10-leciem własnego dzieła. Nie waha się także odpalić „The Day After Sale”. To budzi moje uznanie, ale niespecjalnie bawi. Wybaczcie – quasi-regularna praca w newsroomie sprawia, że pewne chwyty reklamowe i PR-owe stają się przewidywalne.
Pojutrze
The Day Before ma dziś łatkę scamu – takiego, który opierał się na wykupieniu gotowych assetów i wydojeniu pieniędzy z jak największej liczby graczy. Mój rozmówca jednak zauważa, że to nie do końca tak wyglądało: – Oni nie okradli graczy. Ci dostali od razu zwroty pieniędzy, nawet jeśli przegrali z 70 godzin. Głównym celem Gotowcewów byli przede wszystkim inwestorzy, to oni stracili całą kasę. Oszukano również nas, pracowników, na olbrzymie kwoty z pensji. W zamian za niższe wypłaty obiecywali sukces gry. Byłem naiwny.
Szwindel obu szefów i ich upiorna strategia polegały więc na wyciskaniu pieniędzy z procesu produkcyjnego, tworzeniu wiecznego piekła developerskiego. Był to przekręt na produkcję, nie na produkt. Kiedy już tylko powstało cokolwiek grywalnego, bracia nakazywali zmienić fundamentalną tego podstawę. Okazuje się również, że i assety kupione z zewnątrz to nie wszystko. Nad wieloma rzeczami, zwłaszcza postaciami i ich ubraniami, twórcy pracowali od zera, ale większość modeli zostało spisanych na straty. Na szczęście część zasila już CV-ki i portfolia na ArtStation. Można zaskarbić sobie sympatię rekrutera.

– Oczywiście to (czyli własna praca – dop. red.) nie starczało, bo byliśmy małą firmą, zrobiliśmy jakąś jedną trzecią assetów. Widziałem na Microsoft Teams, jak szefowie wskazywali pracownikom konkretne obiekty do kupienia w Unreal Engine Marketplace – wspomina mój rozmówca. Ujawnia mi również, że bracia już na parę miesięcy przed grudniem szykowali się do zamknięcia interesu i rozpoczęcia produkcji gry mobilnej pod nowym szyldem. Jakim? Nie ma pojęcia. I pewnie będą to ukrywać z typową dla nich gracją słonia. Ale próbowali wkupić się w łaski weteranów Fntastic takich jak on. Oferowali im pracę nad nowym projektem, jak gdyby nic się nie stało.
Wszyscy, których zna, zgodnie odmówili.
Spójrzmy na siebie
Uważam, że sporą winę ponosimy też my, tj. osoby, które obserwowały The Day Before, pisały o nim, śmiały się z niego, śledziły ten cyrk, a ostatecznie kupiły grę – nawet jeśli to wszystko było dla zgrywy. Mniej naiwnych nabywców z pewnością napędzały te tłumy gapiów czekające tylko na relację z frontu. Pamiętacie może, jak przegłosowano „Koko Euro Spoko”, a potem niektórzy się tłumaczyli, że to tylko dla żartu było?

Prawda jest taka, że w momencie, kiedy przesunięto premierę po raz drugi, należało pozwolić projektowi umrzeć śmiercią naturalną. Tymczasem płynęły do nas coraz bardziej idiotyczne informacje, my odhaczaliśmy punkty na liście absurdów, zespół odpowiedzialny za grę cierpiał, a prace trwały. Liczyliśmy dla zabawy, że wyjdzie z tego koszmarek, i trochę nawet wyprzedzaliśmy fakty. Bo, jak wspominałem, to nie był największy crap świata, jak dramatyzowali gracze. To po prostu… pusta mapa. Wręcz trudno to nazwać grą. The Day Before jest nudne, ale daleko mu do niegrywalnego Supermana 64 czy wyrafinowanego spieprzenia Big Rigs. „Samospełniliśmy” więc sobie tę przepowiednię, a niektórzy też koloryzowali. Mówi się, żeby nie karmić trolli. Fntastic musi teraz mieć zgagę po uczcie.
– Dla graczy to była komedia, dla nas tragedia – kończy gorzko mój rozmówca.
Nie chcę wzbudzać w nikim poczucia winy za robienie szumu wkoło The Day Before. Wszak w tym szarym świecie czasami brakuje rozrywek. Apeluję jednak, abyśmy zapamiętali, jaką moc ma nasze zainteresowanie. Internet wszak klikami i sensacją stoi, a pchnąć kulę śniegową jest w nim z każdą iteracją mediów społecznościowych coraz łatwiej. Walutą na TikToku i innych portalach stała się nasza uwaga, nieraz łaskawe i wyproszone spojrzenie na jakiś temat. The Day Before było, jak widać, wybornym jej przedmiotem. I wobec tego zostawiam was z pytaniem (otwartym, bo sam grzeszę): Czy warto wspierać takie inicjatywy dla kilku chwil śmiechu?
Czytaj dalej
16 odpowiedzi do “Przepytałem developera The Day Before i spisałem historię scamu. Czy nas czegoś nauczy?”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Przedostatnim punktem na liście popełnionych przez twórców grzechów jest oczywiście wielka premiera. 7 grudnia <2024> roku The Day Before trafia na Steama.”
„Po ledwo czterech dniach, 11 grudnia <2024>, Fntastic wystosowuje oświadczenie.”
O to samo miałem pytać. Chyba w grudniu 2024 to już o TDB nikt pamiętał nie będzie.
Typowy ponoworoczny chochlik dziennikarski. Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi:)
@Wokulski
Chochlik dziennikarski to chyba teraz odpowiada użytkownikom, bo do dzisiaj nie zostało poprawione.
@Zadymek A dało się bez obrażania mnie.
@Wokulski Ja tylko zwracam uwagę.
BTW Przyznaj się, w ogóle nie śmiechłeś?
Po tym, jak szumnie zapowiadany był ten tekst, spodziewałem się trochę więcej szczegółów. I Bastian opowiadał o wywiadzie z pracownikiem, a to ledwie garść jego cytatów. Jest ok, jest konkretnie, ale hype przed testem robiliście podobny, jak Fntastic przed premierą gry. Było nic nie mówić i byłoby git. A tu specjalnie dostosowana do zamknięcia serwerów data, kilka dni bajań w zapowiedziach. Nieładnie.
E: tak, macie rację, niepotrzebnie oczekiwałem jakiejś reakcji.
O ważnych doniesieniach anonimowego informatora pisze lokalna i zagraniczna prasa, odniosło się też do nich w kontrze Fntastic. Wybuchła dyskusja, poruszone zostały odpowiednie struny – z kolei Zbayn009 jest zawiedziony, bo miał inne oczekiwania. Wydaje mi się, że mylisz budowanie hype’u z wielopłaszczyznową ekspozycją poważnego tematu.
Tak było, Karol.
Cześć, ja dopiero teraz się odzywam, ale mam w zwyczaju wchodzić w komentarze. Rozumiem twój zawód. Pragnę cię jednak zapewnić, że dążyliśmy do reklamy tekstu, co jest naturalne dla mediów i do pewnego stopnia (którego nie przekroczyliśmy) etyczne. Nie chcieliśmy obiecywać gruszki na wierzbie. To cenna uwaga, że można było to odebrać jako zapowiedź kolosalnego reportażu na miarę iXBT, którym więcej pracowników odpowiedziało niż mi. Takie rzeczy czasami ciężko odczuć z mojej strony, bo odwiedzam cdaction.pl dzień w dzień po kilka razy i widzę je zupełnie inaczej niż czytelnik. Bywa też na odwrót; mam wrażenie, że coś „nachalnie” promuję, a okazuje się, że dla osób z zewnątrz x było niewidoczne lub normalne.
Dodam też, że zajawki, na ile mogę policzyć, były dwie, co jest popularną praktyką. Bastian moje informacje wykorzystał z cytatem w filmie na YT, który sam w sobie jest świetnym 30-minutowym pokryciem tematu, natomiast ja napisałem jednego newsa z najważniejszym „takeawayem”. Ciężko by było w nim nie zapowiedzieć, że warto do nas wpaść. Więcej grzechów, że tak powiem, nie pamiętam 😀
Jeśli ktoś chce zagrać w porządny tytuł ala Day Before, to chyba Days Gone będzie tu najlepszym produktem do takiej post apo zabawy z jednym z lepiej zaprojektowanych zombie w grach. Day Before nie mogło się udać i nie trzeba było śledzić specjalnie tej gry by czuć że tu coś nie gra, że tak małe studio nie jest w stanie nagle zrobić gry która tak wygląda, po tym jak wydawało zdecydowanie mniejsze tytuły. To duzi wydawcy się nauczyli nie reklamować tak gier w ostatnich latach – a przytoczony w tekście Ubisoft jest tego dobrym przykładem – tymczasem mniejsi jak widać przy pasku Fntastic powtórzyli ten błąd i zapłacili ogromną cenę za niego.
Days Gone to gra wyłącznie singlowa, więc trudno uznać ją za „zamiennik” The Day Before.
Zgoda, chodziło mi tu bardziej o same klimaty.
Swoją drogą, długo obchodziłem Days Gone szerokim łukiem, pamiętając mieszane opinie o tej grze, ale jak już zagrałem, to wsiąkłem na kilkadziesiąt godzin. Bardzo dobra rzecz.
Mocno niedoceniona na pewno. Mówiło się wtedy w branży że jak na Sony to straszny średniak, a ja z czasów PS4 uważam ten tytuł za jeden z lepszych exów, ale też gier open world w ogóle. Ktoś kto wpadł na połączenie epidemii zombie z „Synami anarchii” musi być bardzo ciekawą osobą